5. Jak znaleźć wydawcę?

521 58 8
                                    

A więc nadszedł ten dzień - dzień, w którym postanawiacie poszukać wydawcy. Bo macie powieść, trochę doświadczenia z pisaniem, a poza tym zwyczajnie bardzo chcecie spróbować. Wchodzicie do internetu i... właściwie nie macie pojęcia, gdzie zacząć szukać. I jak.

I to jest ten moment, w którym wchodzę ja, cała na biało (bo z gorąco na czerń), i mówię: "chodźcie, zaraz wszystko pokażę".

Szukanie wydawcy nie jest trudne. Znalezienie tego idealnego - nieco trudniejsze, ale wszystko da się zrobić. Od czego zacząć? Najpierw musicie zrobić rozpoznanie terenu. Samodzielnie, z uwzględnieniem Waszych potrzeb i możliwości. Na samym początku popatrzcie po własnych półkach i zróbcie sobie listę wydawnictw, których publikacje znajdziecie na półce.  Możecie też przejść się do biblioteki albo zajrzeć na stronę księgarni, by nieco rozszerzyć pulę, ale starajcie się szukać książek w gatunku, w którym piszecie - najlepiej podobnych do Waszej. Wiecie, co ja zrobiłam? Zajrzałam na stronę Bonito (to taka fajna księgarnia online), znalazłam tam listę obsługiwanych wydawnictw i sprawdzałam po kolei te, których nie znałam. Szalone? Nie do końca. Jeśli chcecie zostać pisarzem, a nie tylko wydać i zniknąć, musicie upewnić się, że potencjalny wydawca jest obecny na rynku dystrybucji - czyli, mówiąc bardziej po polsku, czy na książki można trafić bez większego problemu. Poza tym może istnieć mnóstwo wydawnictw, o których nie słyszeliście.

Kiedy macie taką wstępną listę, musicie ją zawęzić. Jak? Najlepiej biorąc pod uwagę następujące czynniki:

1. Czy wydawnictwo jest zainteresowane beletrysktyką - to łatwo sprawdzić. Jeśli na stronie dostrzegacie same albumy, atlasy albo wydania kolekcjonerskie, opuśćcie takie miejsce, bo nic tam po Was. 

2. Czy nie jest to firma wydawnicza typu vanity - najważniejsza rzecz do zapamiętania jest taka: jeśli na stronie wydawcy widzicie zakładkę typu "Nasze usługi", "Cennik", "Kalkulator" lub coś podobnego, wiejcie i nie dajcie się nabić w butelkę. Vanity publishing nie bez powodu się tak nazywa.

3. Czy wydawnictwo w ogóle działa - czasami bywa tak, że strona, owszem, wisi, ale jej właściciel już dawno zawinął manatki. Zdarza się nawet, że oficjalnie wydawnictwo jeszcze funkcjonuje, ale w praktyce wydaje jedną książkę rocznie, co w sumie można podciągnąć pod działania z pogranicza nekromancji. Mówiąc po ludzku: nie warto.

4. Czy wydawca publikuje książki, z gatunku, w  którym piszecie - tutaj nie ma zmiłuj się. Co prawda są wydawnictwa, które mają dosyć szerokie spektrum działań i takie, które dla dobrej powieści są gotowe się ugiąć, ale nie ma co liczyć na łaskę. Jeśli napisaliście romans, nie idźcie do wydawcy publikującego kryminały i thrillery, bo zwyczajnie niczego nie ugracie. Ze swoją powieścią musicie się wpisać w tak zwany profil wydawniczy. Swój ciągnie do swego.

5. Czy wydawnictwo jest zainteresowane debiutami - ocenienie tego może być dosyć trudne, bo mało kto wprost stwierdza, że nie przyjmuje debiutów. Zwykle ta informacja jest ukryta, a wyłapać ją można, przeglądając ostatnie publikacje. Same znane nazwiska? Biogramy autorów dowodzące, że mają na koncie co najmniej kilka książek? Szeroka oferta dzieł tłumaczonych i ani jednego polskiego? Cóż, propozycję możecie wysłać, ale nie nastawiajcie się na sukces.

6. Jak wydawca podchodzi do kwestii promocji - to również szalenie ważna rzecz, którą trzeba wziąć pod uwagę, jeżeli interesuje Was nie tylko wydanie jako fakt, ale dalszy rozwój w tym kierunku. Wydawca powinien dbać o promocję książki; reklamować i stopniowo zagnieżdżać w świadomości ludzi. Chociaż oczywiście wiele zależy od autora (o tym jeszcze porozmawiamy), dział marketingu musi działać prężnie. Sprawdźcie więc, co dzieje się w social media wydawnictwa; oceńcie, jakie akcje są przygotowywane i jak się je prowadzi, czy są organizowane jakieś spotkania autorskie i czy przypadkiem wydawnictwo nie ma autorów gdzieś. Nie powinno, bo to wspólna inwestycja, ale różne rzeczy się zdarzają. Słabo prowadzony fanpage, długie przestoje i wyraźny brak pomysłu może być też znakiem, że wydawnictwo cienko przędzie i właściwie próbuje swoich sił w wydawniczej nekromancji.

Jeśli bardzo chcecie, możecie również sprawdzić w Google, jakie opinie ma wydawnictwo, które macie na oku. Czasami autorzy przerywają zmowę milczenia i mówią o swoich doświadczeniach - częściej niestety złych niż dobrych.  Polecam jednak nie przyjmować takich relacji bezkrytycznie. Wiadomo, ludzie są różni i przychodzą z różnymi oczekiwaniami, a nie zawsze da się mieć wszystko.

Pewnie zdziwiło Was to, że nie wymieniłam wielkości wydawnictwa jako czynnika. Prawda jest taka, że nie ma to większego znaczenia, przynajmniej w moim odczuciu. Oczywiście do dużych wydawnictw ustawia się dłuższa kolejka, a więc zwyczajnie macie większą konkurencję, ale absolutnie nie oznacza to, że w takim miejscu będzie Wam lepiej. Wszystko, jak zawsze, zależy od sytuacji. Staż wydawcy na rynku też nie ma aż tak ogromnego znaczenia. Młode wydawnictwo, które prężnie działa, ma mnóstwo energii i stawia na naprawdę dobre dzieła szybko znajdzie dla siebie niszę.

Tak naprawdę najważniejszą rzecz, poza Waszą powieścią, jest poprawnie skonstruowana propozycja wydawnicza, czyli pierwszy mail do wydawcy - o tym jednak porozmawiamy następnym razem.

Uściski,

~Kasia


Z Wattpada do księgarni - notatki z procesu wydawniczego ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz