Rozdział 58

1.3K 76 22
                                    

Minęło kilka dni i dziewczyna zdążyła pozbierać się po śmierci matki. Oczywiście nie do końca, bo to przecież nie było proste, ale zrozumiała co się wydarzyło i, że musiała jakoś sobie z tym poradzić. 

Wczoraj wieczorem dotarł do niej list od Jamesa. Odpisała mu i wytłumaczyła co się stało. Powoli zaczynała tęsknić za przyjaciółmi. Napisała również wiadomość do Kylie oraz dziewczyn ze swojego dormitorium. Też miały prawo wiedzieć co się dzieje. Jedyną osobą, o której w tym momencie nie myślała był Remus. 

Dokładniej mówiąc myślała o nim codziennie, od rana do wieczora, ale bardzo bolało ją to, jak chłopak ją okłamał. Wiedziała, że teraz trudno będzie ponownie mu zaufać. W gruncie rzeczy chciała tego, ponieważ oboje się kochali, ale po prostu na razie nie dała rady. Musiała się z tym wszystkim oswoić i zacząć od nowa. 

Najbardziej bała się, że Lupinowi przejdzie przez wakacje, że zapomni o tym co, jak stwierdził sam, do niej czuł. Wtedy zraniłby blondynkę jeszcze bardziej. 

Podniosła się z łóżka gdy usłyszała ciche chlipanie Charlotte z pokoju obok. Ciotka pojechała już po wczorajszym pogrzebie, więc ona i ojciec musieli radzić sobie sami. Edward od jutra musiał wrócić do normalnego życia i zacząć pracować, a więc to na dziewczynę spadały teraz wszystkie obowiązki z dzieckiem. 

Wiedziała, że da sobie radę, bo zawsze była odpowiedzialna, ale czasami była tak zmęczona, że padała z nóg. Dziecko to wcale nie była zabawa. To były obowiązki. Starała się pomagać ojcu jak tylko mogła i opiekować się siostrą najlepiej jak potrafiła. W pewnym sensie musiała zastąpić jej matkę. 

Trafiła do pokoju siostry i wzięła małą na ręce. Po chwili przestała płakać i wtuliła się w blondynkę. Dziewczyna zeszła na dół i weszła do kuchni by przygotować mleko dla dziecka. Posadziła ją w foteliku i zerknęła na ojca, który siedział w salonie. 

- Popilnujesz jej chwilę? Muszę zrobić mleko. 

- Jasne. - kiwnął głową i wstał z kanapy. Podszedł do młodszej córki i podał jej maskotkę. Dziewczynka wzięła ją w rączki, a kącik jej ust uniósł się w mały uśmiech. Lena widząc to również uśmiechnęła się na chwilę i wróciła do przygotowywania picia. 

- Dzięki tato. - podniosła małą i wzięła się za karmienie jej. Usiadła w salonie obok ojca i spojrzała w telewizor. Akurat leciał jakiś teleturniej, więc wkręciła się w oglądanie. 

Kiedy Charlotte wypiła mleko, blondynka odniosła butelkę do kuchni i poszła z nią na spacer. Była ładna pogoda i miała ochotę się trochę przewietrzyć. Posadziła ją w wózku i zapięła pasami. Podała jej ulubioną zabawkę i ruszyła chodnikiem wzdłuż ulicy. W oddali usłyszała szczekanie psa sąsiadów. Mała zaczęła cicho chlipać, a starsza dziewczyna podała jej smoczek. Na całe szczęście uspokoiła się szybko, a Lena zawróciła do domu i postanowiła, że posiedzi z siostrą w ogrodzie. 

***

Kilka dni później listy od Leny dotarły do jej przyjaciół. Podczas kolacji w Wielkiej Sali zleciały się sowy i jedna z nich miała przywiązane do siebie aż trzy karteczki, każda z innym podpisem. 

- Patrzcie, tu są aż trzy. 

James rozwiązał wstążkę i odczytał podpisy. 

- Jeden dla mnie, drugi dla Kylie, a trzeci dla Lily, Marleny, Rebbeci i... Emmy?

- Jak to dla Emmy? - zapytał zbity z tropu Syriusz i zerknął na stół Ślizgonów. Jego brat po raz pierwszy od kilkunastu miesięcy siedział sam, bez swojej dziewczyny. - Może zerwali?

Zmierzch // Remus Lupin ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz