Staliśmy tam aż godzinę podziwiając wschód słońca. Poczułam jak Vin odsuwa się ode mnie i spogląda mi w oczy.
-Nawet nie wiesz jak mi ciebie brakowało - powiedział zakładając kosmyk mojej grzywki za ucho.
-Przecież nie jestem już tą samą osobą co kiedyś - powiedziałam smutno. -Jestem o wiele gorsza - powiedziałam bardziej do siebie, ale mężczyzna usłyszał to i złapał mnie za szczękę.
-Nie prawda, masz prawo czuć się sfrustrowana tym wszystkim, w końcu jestem dla ciebie całkowicie obcą osobą - powiedział gładząc mój policzek kciukiem. -Ale obiecuję, że zrobię wszystko co w mojej mocy, żebyś przypomniała sobie przeszłość, która niestety nie była zbyt kolorowa - rzekł i spojrzał mi głęboko w oczy, a ja jak zaczarowana patrzyłam w jego lodowate jasno niebieskie oczy, w których pisała się troska.
Poczułam znowu to przyjemne uczucie w podbrzuszu, które szalało od kiedy zobaczyłam mężczyznę. Nie umiałam opisać tego uczucia, ale dobrze się czułam w jego towarzystwie.
-Jedziemy na śniadanie - powiedział wymijając mnie i wsiadł za kierownicę.
Spojrzałam ostatni raz na mural i wsiadłam do samochodu. Zapięłam pasy i popatrzyłam na Vin'a, który cały czas mi się przypatrywał, a na koniec posłał mi przepiękny uśmiech.
-Nie mogę uwierzyć, że żyjesz - szepnął i ponownie złapał mnie delikatnie za brodę przybliżając do siebie. -Cały czas wydaje mi się, że zaraz znikniesz i już nigdy nie wrócisz - dodał, a ja zobaczyłam w jego oczach ból i zawalanie się jednej z gór lodowych.
-Nie mam takiego zamiaru - odszepnęłam sama nie wiem dlaczego i posłałam mu pocieszający uśmiech.
Mężczyzna puścił moją szczękę i w zamian złapał moją dłoń. Pocałował jej wierzch, a ja poczułam jak na policzkach pojawił mi się ogromny rumieniec, na co mężczyzna się zaśmiał.
-Chcę, żebyś czuła się w moim towarzystwie swobodnie - poprosił, a ja pokiwałam głową, na znak że rozumiem. - Chciałbym, żebyś mówiła mi o wszystkim, nawet o największej pierdole - powiedział, a ja się zaśmiałam.
-Dobrze, poinformuję cię nawet jak ugryzie mnie komar - potwierdziłam, czym rozśmieszyłam białowłosego.
Mężczyzna nie puścił mojej dłoni, wręcz przeciwnie, trzymał ją mocno, a zarazem delikatnie. Mocno jakbym miała mu zaraz uciec, a delikatnie jakbym była jednym z najdelikatniejszych diamentów na świecie, to jest cudowne uczucie, takie inne.
Dosyć długo jechaliśmy, ale w końcu zatrzymaliśmy się przy jakimś fast food'zie. Vin zaparkował, a ja rozejrzałam się dookoła. Całkowite zadupie koło drogi szybkiego ruchu, która kierowała się w stronę Los Angeles.
-Czemu akurat tutaj? - zapytałam spoglądając na mężczyznę, który założył okulary przeciwsłoneczne.
-Kiedyś przyjechaliśmy tutaj kiedy mi uciekłaś - powiedział i na jego ustach pojawił się uśmiech.
-Jak to uciekłam? - zapytałam zaskoczona i zamknęłam za sobą drzwi od samochodu.
-Nie za dobrze dogadywałaś się z Ethan'em - przyznał i ponownie się zaśmiał. - To ten z bliźniaków, który ma tatuaż nad brwią - wyjaśnił, a mi przed oczami stanęła jego ponura twarz przy każdym spotkaniu, w parku kiedy bił Frank'a, na Filipinach, na lotnisku i wczoraj przy stole. Nie bił od niego ogromny entuzjazm do mojej osoby co dało się od razu wyczuć.
-Ile razy uciekłam? - nie wiem skąd wyrwało mi się takie pytanie, ale jak już zapytałam to dlaczego nie mogę dowiedzieć się prawdy.
-Nawet nie wiesz jak trudno zliczyć - przyznał z uśmiechem, a ja poczułam jak policzki zaczynają mi płonąć. -Ale tak odreagowywałaś, więc nie miałem nic przeciwko, dla mnie najważniejsze było, żebyś czuła się szczęśliwa i żebyś była bezpieczna - dopełnił, a ja spojrzałam na niego.
CZYTASZ
I Can Be Needy
RomantikNancy jedyne czego pragnie to żeby ktoś zrozumiał, że ona też czasami może być potrzebująca. Czy mąż, który jest kochany przy innych jest tak samo czuły tylko w jej obecności? Zapraszam drogi czytelniku do czytania :) #1 Scared - 11.11.2020 :)