Rozdział 1

40 0 0
                                    

Dziś wstałam wcześnie, chciałam być odpowiednio przygotowana na rozpoczęcie 4 roku nauki w Hogwarcie. Jak co roku byłam niezwykle podekscytowana. Ubrania miałam przygotowane już dwa dni wcześniej, leżały ułożone w kosteczkę na krześle przy łóżku. Zarówno z pośpiechem odbyłam się swoją poranną rutynę, a nastepnie założyłam szarą spódniczkę, białą wyprasowaną koszulę, na nią szary swter, podkolanówki i wypolerowane czarne buciki. Gdyś zeszłam na dół mama czekała juz przyściu, zawsze zastanawiałam się jak ona to robiła, swoje kasztanowe włosy miała upięte w delikatny kok, a granatowa sukienka z brożką i kapelusz wspaniale wyróżniały jej piękne niebieskie oczy. 

- Myślałam, że szybciej się uwiniesz - poprawiła mama, z dlikatnym uśmiechem na twarzy. W tamtym momencie nie wiedziełam czy mówi do złośliwie. Zeskakując z ostatniego schodka podbiegam do niej i starając się zaprezentować jak najlepiej siebie jak i swój ubiór spytałam: - Może być?                                  

- Mogło być lepiej, ale jest wystarcająco. Proszę pójdź jeszcze raz do łazienki i przeczesz swoje włosy, chyba zrobiłaś to niestaralnie ... - po wypowiedzeniu tych słów odwróciła z gracją głowę. 

- Ojej, rzeczywiście, jestem tak poddenerwowana! Pewnie to dlatego - odpowiedziałam i pobiegłam do łazienki. Wzięłam grzebień i jeszcze raz starannie rozczesałam włosy, które miały kolor ciemnego blondu. Matka zawsze mówiła, że ​​wspaniale współgrają z moimi błekitnymi oczami. Gdy tylko skończyłam czesać włosy wybiegłam na dwór, gdzie przy samochodzie czekała mama, tata oraz szofer. Nagle ocknęłam się i krzyknęłam: Moja sowa Eliza i kotka Emily! Zapomniałam o nich na śmierć! 

- Co ty powiesz? - Moja mama uśmiechnęła się - jesteś dziś tak roztrzepana, że ​​wzięłam je za ciebie, czekają na ciebie na dworcu wraz z kuframi. 

- Ojej, dziękuję! Nie wiem co bym bez was zrobiła - uśmiechnęłam się zakłopotana i wlepiając swój wzrok w szybę poczęłam rozmyślać o Hogwarcie, moje przyjaciółce i o wielu innych rzeczach.

                                                                                                    ***

Zanim się obejrzałam szłam wąskim korytarzem w pociągu. Szukałam Olivii (mojej przyjaciółki) Jest! Siedziała w prawie pełne już przedziale, na moje szczęście zostały jeszcze dwa wolne miejsca. 

- Olivia !, już myślałam, że nigdy cię nie znajdę w tym zatłoczonym pociągu! -  Olivia była ogromną gadułą, zawsze coś skomentowała. Wiedziałam, że jeśli zadam to pytenie, będzie gadała całą podróż, ale cóż ... - Jak tam u ciebie? - Nie myliłam się, z jej ust wylał się tok słów, trudno było się w tym połapać, podniosłam wzrok z nadzieją, że w przedziale będzie coś ciekawego czym będzie można zająć się przez resztę podróży. Wtedy mnie zatkało, na przeciwko mnie siedział Draco Malfoy, obok niego jego świta. Nagle wyrwało mi się:

- Malfoy ?! Co ty tu robisz?

- Jak to co Panno Davies, nie chcesz mi chyba powiedzieć, że zapomniałaś o tym, że uczęszczam do Hogwartu? -usmiechnął się szyderczo.

- Wybacz, jeśli cię to uraziło - odpowiedziałam tym samym - Byłam po prostu zdziwiona, zresztą nie na co dzień zdarza się zaszczyt siedzenia na przeciwko tak wspaniałego człowieka! - Powiedziałam to najbardziej sarkastycznie jak tylko mogłam, on otworzył usta jak gdyby chciał coś pwiedzieć, ale z jego ust nie padło już żadne słowo. Przez resztę podróży w naszym przedziale dało się słyszeć tylko gadającą Olivię. Wraz z Malfoyem co chwila na siebie zerkaliśmy, aż w końcu nasze spojrzenia się spotkały, oboje zaczęlismy się na siebie wpatrywać, wyglądało na trochę jak pojedyek na wzrok. Olivia szturchneła mnie łokciem:

- Sara? O co chodzi, wygląda na trochę jakbyście mieli się za chwilę pozabijać! 

Szybko odwróciłam wzrok do niej i odpowiedziałam: - Nic takiego. - zabrzmiało to tak obojętnie, że byłam z siebie ogromnie dumna. Dopiero później zdałam sobie sprawę, jak w jego oczach łatwo jest się zatopić. 

Mam nadzieję, że się podoba, niedługo wrzucę drugą część!

Draco MalfoyWhere stories live. Discover now