Rozdział 2

612 24 11
                                    

Byłam już przed domem ciotki. Złapałam za klamkę, chwilę się zastanawiałam czy ciocia mnie oszczędzi. Dobra co ma być to będzie. Przekręciłam klamkę i weszłam do środka. Było dziwnie cicho, bardzo dziwnieee.... JEZUS MARIA ALE ZEMNIE DEBIL. Strzeliłam największego face palma w życiu. Przecież moja ciocia pojechała na 2 dni do jej "koleżanki" (wiecie o czym mówię ( ͡° ͜ʖ ͡°) ). Pomimo tego, że ciotka wyżywała się na mnie kochałam ją. Wiedziałam, że to przez jakąś jej chorobę psychiczną. Za każdym razem gdy zdarzyło się, że wyżywała się na mnie potem jak się uspokoiła przepraszała mnie. Nagle usłyszałam głośny dźwięk tłuczonego szkła. Zerwałam się na równe nogi. Szybko pobiegłam do kuchni, ponieważ z tamtąd dochodził dźwięk. Tam zobaczyłam... kota tak kota -_-. Głupi kocur zawsze coś musi rozbić. Tym razem był to jakiś dzbanek. Zwaliłam kota ze stołu i dałam mu suchej karmy. Pogłaskałam go i wzięłam się za sprzątanie szkła. Dzbanek jeśli tak go można nadal nazywać, był we wzorki.. O nieee ulubiony dzwanek cioci. Dostała go od jej babci. Będzie zła jak się dowie, że został stłuczony. Po sprzątnięciu większych kawałków, zamiotłam reszte i chciałam ją wyrzucić do kosza. I okazało się, że ofiarą kota był nie tylko dzbanek. Boszz idiotyczny kot, szybko zgarnęłam wszystkie śmieci i znów wsadziłam je do kosza, przy okazji oczywiście wyrzucając szkło. Wtedy zoriętowałm się, że nadal mam w rękę wbity kawałek szkła i dopiero teraz zaczęłam odczywać szczypanie z rany. Brutalnie wyjęłam odłamek z ręki i wsadziłam go do kosza. Udałam się do łazienki, odkaziłam ranę i owinęłam ją bandarzem. Spojrzałam na zegar, pokazywał 19:37.
-Hm idę odrobić pracę domową, a potem poczytać coś i iść spać. -I tak jak powiedziałam tak zrobiłam.

                           ***
Obudziłam się w nocy ok. o 3:06. Miałam koszmar o rodzinie, jak zresztą zwykle. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Przemyłam swoją twarz chłodną wodą i zmieniłam opatrunek na ręce. Nie krwawiła już tak bardzo jak wcześniej. Wróciłam do swojego pokoju i podeszłam do okna. Odsłoniłam rolety, które zawsze przed snem zasłaniałam. Spojrzałam za okno i o mało nie dostałam zawału. O w tył dysząc. Zobaczyłam tam wysoką postać bez twarzy. Po uspokojeniu się znowu spojrzałam za okno i było pusto. Ehhh moja wyobraźnia płata mi figle. Zasłoniłam zasłony i poszłam do salonu odpaliłam telefizor i obejżałam jakiś film. Po filmie sprawdziłam zegarek 5:21. Żeby potem się nie męczyć spakowałam się do szkoły. Jeszcze jakaś godzinka i muszę już zacząć iść do szkoły. Tylko co ja będę teraz robić? Usłyszałam ciche miauknięcie kota. Spojrzałam w jego stronę i poszłam do kuchni. Wsypałam mu karmy do miski, a sama spojrzałam co jest w lodówce. Był tam sernik, wzięłam go do ręki i powąchałam żeby sprawdzić czy jest dobry. Nie cuchnął więc wzięłam gryza. Na szczęście był dobry. Zjadłam go do końca i jeszcze zrobiłam sobie kanapki do szkoły. Hm zostało mi jeszcze jakieś 45 min do wyjścia. Żeby zabić czas usiadłam wzięłam ołówek i kartkę i zaczęłam rysować. Żeby przypadkiem nie zapomnieć o szkole, ustawiłam sobie minutnik. Gdy zadzwonił wstałam, wzięłam potrzebne żeczy do szkoły i zaczęłam iść. Nie śpieszyło mi się bo wiedziałam, że mam jeszcze dużo czasu. W chwili gdy szłam moją ulubioną uliczką w mieście poczułam papierosy. Skrzywiłam się trochę, nie lubiłam tego aż nadto znajomego mi dymu. Mój ojciec palił, głównie przez to umarł. Przyżekałam, że sama nigdy nie tknę choć jednego papierosa. Przyśpieszyłam, żeby tylko nie czuć tego dymu. Przebyłam jeszcze nie długą drogę i byłam już w szkole. Lekcje minęły mi dosyć szybko, dlatego zanim się zoriętowałam wracałam już do domu. Ava dzisiaj w ogóle się do mnie nie zbliżała, a to dzięki temu, że dziewczyny z klasy ją polubiły. Patrzyłam jak Ava udaje, że je lubi. Mogę się założyć, że jeśli tylko byłaby sam na sam z jakąś z nich zajebała by jej w mordę XD. Ale wróćmy do naszej rzeczywistości. Postanowiłam iść do sklepu. Gdy byłam już w sklepie, kupiłam w nim składniki na sernik (Lubiłam go, ok). Wróciłam do swojego mieszkania, znaczy się mojej cioci, która swoją drogą już wróciła. Nie wyglądała na zadowoloną.
-Gdzie byłaś? -Zapytała niby spokojnie ale tak naprawdę kierowała nią złość.
-Przepraszam, wstąpiłam po drodze do sklepu.
-Miałaś być w domu jak wrócę.
-J-ja wiem ale...
-Żadnych ale. Wyładój rzerzy z reklamówki i idź do swojego pokoju.
-Dobrze. -Szybko poszłam do kuchni i wypakowałam składniki. Potem szybkim krokiem poszłam do pokoju. Spojrzałam na godzinę. O kurde 18:13. Nie dziwię się, że jest zła. Chyba całkiem długo szłam i byłam w sklepie. Mój pokój był na piętrze, a schody były bardzo skrzypiące. Dzięki temu mogłam wiedzieć czy ktoś idzie. Usiadłam na łóżku patrząc się na okno. Było lekko uchylone.
-Hm dziwne. Powiedziałam prawie, że szeptem. Podeszłam tam i go zamknęłam. -Nagle usłyszałam dźwięk schodów. Zazwyczaj rozpoznywałam gdy ciocia idzie, ale teraz musiała być to ciocia i ktoś jeszcze. Po chwili usłyszałam pukanie.
-Proszę! -Spojrzałam w stronę drzwi i zobaczyłam ciotkę wchodzącą do mojego pokoju. Za nią był jakiś chłop. Nie spodobał mi się. Śmierdziało od niego papierosami i w dodatku alkocholem. Nie wiem jak ciocia mogła tego nie wyczuć.
-Y/n! Przedstawiam ci Roberta. Jest to mój szef z pracy. -W tym momencie odetchnęłam z ulgą. Nie wyobrażałam sobie mieć tego mężczyznę za wujka.
-Dzień dobry nazywam się Y/n *********. -Podeszłam do śmierdzącego gościa i tak jak wypada uścisneliśmy sobie rękę.
-Dzień dobry jestem Robert ******. Mam nadzieje, że będzie nam się miło ze sobą pracowało.
-C-Co...? -Nie wiedziałam o co chodzi dlatego spojrzałam na ciocię.
-Jutro ci powiem kochanie. Dobrze?
-Tiak. -Udawałam przyjazną, ale w glębi czułam wsręt do tego typa. Poszliśmy potem na dół i zjedliśmy razem kolację. Wreszcie przyszedł czas żeby nasz "wspaniały" gość sobie poszedł. Powiedzieliśmy sobie dowidzenia i jak wcześniej uścisneliśmy sobie rękę. Gdy już wyszedł z domu ciocia zamknęła drzwi i spojrzała na mnie.
-Będziesz pracować z Robertem. -Odparła całkiem spokojnie ciotka.
-A-Ale... Co!?
-Będziesz jego modelką. -Gdybym teraz miała wodę w buzi wyplułabym ją na dywan krztusząc się.
-Ja nie chcę dla niego pracować! -Odpowiedziałam prawie krzykiem.
-Nie krzycz mi tutaj! Myślisz, że kim ty jesteś, co?!?
-A-ale.
-Żadnych mi ale. Będziesz miała tą pracę i już. Jeśli nie przysięgam, że wywalę cie z domu.

W tym momencie rozpłakałam się i pobiegłam do pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i usiadłam na łóżku. Płakałam tam jeszcze z dobre 10 min a potem spojrzałam na moje drżące ręcę. Zauwarzyłam bandarz był już przemoczony krwią więc rozwiązałam go. Ten kawałek szkła musiał naprawdę mocno się wbić. Łzy leciały mi na dłoń i mieszały się z krwią. Nie zwracałam na to uwagi. Wzięłam do nie krwawiącej ręki telefon. Sprawdziłam godzinę 19:34. Spojrzałam w stronę okna, robiło się już ciemno. Podeszłam tam i znowu zobaczyłam to coś. Lecz tym razem nie bałam się. Zaczeło mi szumieć i dzwonić w uszach. Im dłużej na niego patrzyłam, tym głośniej to słyszałam. Po chwili obudziłam się z jakby transu i odeszłam gwałtownie od okna. Postać bez twarzy zniknęła, ale i tak miałam pewność, że nic mi nie zrobi. Jak zwykle zasłoniłam rolety i poszłam na łóżko. Chciałam spać ale nie mogłam. Wstałam zapaliłam lampkę i przejżałam się w lustrze. Dopiero teraz zoriętowałam się, że wyglądam jak gówno. Moje oczy były zaczerwienione, włosy rozczochranę i na dodatek cała umazałam się w mojej krwii. Szybko poszłam do łazienki i umyłam się. Po długiej kąpieli opatrzyłam ranę i wróciłam do pokoju. Oczywiście wzięłam sobie przed kąpielą czyste ciuchy i założyłam je przed wyjściem z łazienki. Nie była to piżama, ani coś w czym można spać. Wracając do pokoju sprawdziłam czy ciotka śpi. Na szczęście właśnie tak było. Kiedy byłam już w swoim pokoju, podeszłam do biórka. Otworzyłam jedną z szuflad i wyjęłam z tamtąd scyzoryk. Wsadziłam go do kieszeni spodni. Był po moim wujku. Potem wyszłam przez okno i spędziłam noc spacerując po pobliskim lesie. Mimo, że było ciemno radziłam sobie dobrze. Dzięki temu, że znałam ten las prawie na pamięć. Chodziłam tu jako dziecko z rodzicami. Nagle usłyszałam krzyk....

__________________________________
Ogólnie jakbyście się pytali to fajnie się pisze o szóstej. <':

»Thank You For Everything« (Masky x reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz