Nazajutrz miałam udać się do pracy i wypełnić formalności z nią związane.
Gdy tylko się obudziłam, ubrałam czerwoną koszulę na krótki rekaw i czarne „mom" jeansy. Wygrzebałam wisiorek z jingjangiem. Dostałam go od mamy na jedenaste urodziny. Kto by pomyślał, że czas zleci tak szybko..
Na dół przyciągnął mnie zapach placków, prawdopodobnie Edd znowu wynalazł jakiś przepis. Uśmiechnęłam się do siebie i zbiegłam na dół.
Tom siedział na kanapie, wyraźnie zmęczony. Nie wyglądał na skacowanego, podeszłam się przytulić.
Odwzajemnił mój uścisk zimno, tak bez żadnych uczuć. Było to zimniejsze przytulenie niż lemoniada z lodówki. Uderzyłam się w czoło na to głupie porównanie po czym usiadłam przy stole. Edd i Matt zajadali się już śniadaniem, nie czekając ani na mnie ani na niebieskobluzego. Szybko zjadłam placki i poprosiłam Edda, by zawiózł mnie do lokalnej firmy, w której miałam wypełnić papiery. Szybko zerwał się z krzesła i poszedł ubierać buty. Już chciałam wychodzić, ale on stanął mi w drzwiach. Podał mi z wieszaka grubą niebieską bluzę i kazał mi ją nałożyć. Posłusznie to zrobiłam, wywróciłam jednak oczami, nie uważałam tego za konieczne ze względu na miesiąc, który obecnie trwał. Była końcówka sierpnia, powietrze nie było wcale zimne, ale skoro kazał, tak tez zrobiłam. Wtuliłam się w granatowy materiał. Czułam męskie perfumy, ale nie nalezaly one raczej do Toma. Dużo silniejszy zdawał się być ostry zapach papierosów. Miał jakąś byłą która paliła czy-
— co do kurwy?! — krzyknęłam już w samochodzie gdy analizowałam wszystko. Edd spojrzał na mnie krzywo. Pokręciłam szybko głową zaciskając stresowo pięści — Edd nie dam rady, nie pojadę tam — powtarzałam cały czas
— [t.i] dasz radę, jesteś silna, to tylko praca — popacał mnie po głowie
— Edd, proszę, wróćmy do domu
— [t.i] jedziesz tam, załatwiasz formalności i wracamy
— Edd odwieź mnie do rodziców — powiedziałam nagle, na co chłopak gwałtownie zahamował
— co?! — krzyknął, a ja się rozpłakałam. Zaczelam łączyć fakty związane z bluzą, nadal przeżywałam utratę psa, a sytuacja z pracą zdawała się być stresująca. Słyszałam klaksony innych samochodów, a przez otwartą szybę, nawet jakieś obelgi w stronę chłopaka. Zjechał po chwili na pobocze i mnie przytulił. Nic nie mówił, nie oczekiwał tez, ze ja powiem cokolwiek. Głaskał mnie po głowie a ja się w niego wtulałam.
Zaczęłam rozumieć, dlaczego Tom i Tord się tak bardzo nienawidzili i dlaczego czerwonobluzy nazwał go na początku „inną historią". Znowu zaczęłam powtarzać, by odwiózł mnie do rodziców, by nie wiózł mnie do pracy.
Edd chyba domyślił się do jakich wniosków doszłam. Pocałował mnie w czoło i gładził po włosach. Zadzwonił z mojego telefonu do pracy i próbował przełożyć spotkanie, tłumacząc to moim stanem zdrowia. Pojechaliśmy nad rzekę i siedzieliśmy tam dłuższy czas. Moja głowa spoczywała na jego ramieniu. Nadal nie rozmawialiśmy zbyt wiele. Wyciągnął z plecaka wodę i dał mi się napić. Dopiero wieczorem wróciliśmy do domu. Byłam już spokojniejsza, ale Edd, który chciał uniknąć mojej konfrontacji z Tomem zabrał mnie odrazu na górę. Siedzieliśmy długo w moim pokoju, oglądaliśmy film jak za dawnych czasów, przytulaliśmy się i zwyczajnie bylismy przy sobie nawzajem. To właśnie kochałam w Eddzie. Był przy mnie zawsze. Bez zbędnych słów. Używał ich tylko wtedy, kiedy sytuacja tego wymagała. Jeżeli lepiej było zachować milczenie, trzymał się tego.
CZYTASZ
Już dobrze (Tom x Reader) [WERSJA PIERWOTNA]
FanfictionKlasyczny Tom x Reader z nie pewną przyszłością 🍳