Nie wiem, jak długo byłam nieprzytomna, ale wiem jedno, kiedy się obudziłam, moje usta były spierzchnięte, a w buzi panowała Sahara. Woda! Tylko tego potrzebowałam. Musiałam ją zdobyć za wszelką cenę i zgasić pragnienie, które coraz bardziej nie dawało mi spokoju i które powodowało, że w myślach miałam ochotę posunąć się do zgrzeszenia albo do przestępstwa, by tylko dostać ten boski napój.
- Pij! - usłyszałam męski głos.
Z trudem uchyliłam powieki i przetarłam zamglone oczy. Pierwsze co ujrzałam to parę ciemnych oczu wpatrzonych we mnie. Dopiero później przesunęłam spojrzenie na dłoń, w której spoczywała butelka z wodą. Nic nie mówiąc, rzuciłam się w kierunku butelki. Wyrwałam ją z męskiej dłoni i łapczywie zaczęłam pić. Nie zważałam nawet na to, że kropelki wody wydostały się kącikami ust.
- Jeszcze! - wypaliłam ochrypłym głosem, w dalszym ciągu mając problemy z mówieniem.
Mężczyzna wstał z krzesła i opuścił pomieszczenie, w którym się znajdowałam. Czekając na kolejną porcję wody, pozwoliłam sobie na krótkie zwiedzanie. Zaczęłam przesuwać wzrokiem po niewielkim pokoju.
Znajdowałam się w sypialni. Ściany były całe białe i puste. Nie zdobiły je żadne ramki, obrazy, plakaty... Na podłodze znajdował się parkiet dębowy, którego również nie zdobił żaden dywan. Tylko niewielkie łóżko, na którym leżałam, podpowiadało mi, że byłam w sypialni. Pokój był nieurządzony, wyglądał na niezamieszkany. Oprócz łóżka i krzesła nie było w nim nic więcej. Kiedy dostrzegłam okno znajdujące się po drugiej stronie pokoju, zapragnęłam wstać i sprawdzić, czy w pobliżu znajdowało się cokolwiek znajomego albo, czy na zewnątrz był ktokolwiek, kto mógłby mi pomóc wydostać się z tego pokoju.W momencie, w którym już miałam się podnieść, do pokoju wszedł postawny mężczyzna, którego twarz już doskonale znałam. Odgłos jego butów uderzających o drewnianą podłogę niósł się po całym pomieszczeniu, powodując echo.
Podał mi butelkę, a ja nie spuszczając z niego wzroku, zaczęłam pić. Obserwowałam, jak mężczyzna bez słowa zajął swoje miejsce. Był niecały metr ode mnie. Siła i pewność siebie zdecydowanie od niego biła. Rozsiadł się wygodnie, oparł plecy o drewniane oparcie krzesła i skrzyżował ręce na piersi. Wpatrywał się we mnie w ten sam sposób, co ja w niego. Tylko że w moich oczach szalała wściekłość, za którą ukrywał się strach przed nieznanym, w jego... nie do końca wiedziałam, co się pod nimi kryło. Tak samo, jak nie wiedziałam, co kryło się w jego głowie. Może chce mnie zabić?! Ta myśl wywołała dreszcz na moim ciele. Momentalnie oderwałam butelkę od ust, o mało się nie oblewając.
- Jak się czujesz?! - ciszę między nami przerwał jego gruby głos.
- I tak wiem, że cię to nie interesuje, więc do rzeczy, czego chcesz?! - byłam zaskoczona swoją nagłą pewnością siebie.
Powinnam zważać na swoje słowa i błagać go o to, by mnie wypuścił, a ja jeszcze odważyłam się na niego naskoczyć. Momentami mózg naprawdę mi się wyłączał i przestawał logicznie myśleć.
- No dobrze. - uśmiechnął się tylko, słysząc mój oschły ton. - Interesuje mnie tylko jedno. Powiesz prawdę, a wypuszczę cię wolno. - pochylił się w moją stronę.
- Co chcesz wiedzieć?! - zmrużyłam oczy.- Gdzie jest twój ukochany?! - jego głos brzmiał poważnie tak samo, jak wskazywały na to jego oczy, jak i cała twarz.
Nie do końca zrozumiałam jego pytanie. Znaczy się, zrozumiałam, ale zaczęłam się zastanawiać czy to aby nie są żarty. Czy on sobie ze mnie jaja robi?! Wybuchłam śmiechem.
- Ty naprawdę zadałeś to pytanie, czy ja już mam omamy?! - nie mogłam się opanować. Widząc, że jego mina nie uległa zmianie, spoważniałam. - Ty naprawdę o to zapytałeś. - opanowałam się. - Na cmentarzu. - wypowiedzenie tych słów przyszło mi dość łatwo.
Reakcja mężczyzny po raz kolejny mnie zaskoczyła. Nasze role się odwróciły. Teraz to on się śmiał, a ja zastanawiałam się, o co mu chodzi.
- Co cię bawi?! - wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
- Spodziewałem się takiej odpowiedzi. - przetarł kciukiem kącik lewego oka. - A tak naprawdę?! - jego głos z wesołego stał się z powrotem poważny.
- Już mówiłam, że na cmentarzu. Czego nie rozumiesz?! - zaczęłam się irytować.
- Takie bajki to będziesz mogła opowiadać swojemu dziecku, jak już się urodzi, a nie mnie! - wskazał ręką na mój brzuch.
- Mam tego dość! Wypuść mnie! - poderwałam się z łóżka, jednak nie zdążyłam zrobić nawet kroku, bo jego ręka zacisnęła się na mojej ręce.

CZYTASZ
NIEZAPOMINAJKA
ChickLitKontynuacja "Lilia wodna" i "Kwiat lotosu" O czym byś marzyła, gdybyś właśnie pochowała swojego ukochanego? Zapewne chciałabyś w spokoju odbyć żałobę. Lilianie, jednak nie będzie to dane. Niespodziewana ciąża, brak ojca dziecka, tajemnica owiana wok...