ROZDZIAŁ 21

380 10 1
                                    

- I jak? - zapytał Lucas, stawiając przede mną kubek z herbatą.

- W dalszym ciągu nie chce mnie widzieć. - załamana odłożyłam telefon na stół i złapałam za gorący kubek.

- Daj jej czas. - Lucas położył swoją rękę na mojej, by dodać mi otuchy.

- Lucas minęły już dwa tygodnie. - spojrzałam na niego. - Za każdym razem jak jesteśmy u Philipa, ona ucieka do swojego pokoju i się zamyka. Ewidentnie nie chce ze mną rozmawiać. Unika kontaktu ze mną. To jest oczywiste.

- No wiesz. Była pewna, że weźmiesz ślub z jej bratem, a nie z jego wrogiem.

- Nie mów tak. - zrobiło mi się go żal.

- Ale to prawda. Chris mnie nie cierpiał. Ona też za mną nie przepada od samego początku. Nic dziwnego, że tak zareagowała, kiedy ci się oświadczyłem. - wysunął rękę z mojego uścisku.

- Nie wiem już, co mam robić. Jak do niej dotrzeć? Jak ją przekonać, by dała ci szansę? - nie potrafiłam wymyślić niczego sensownego.

- Zostaw ją.

- Co? - musiałam się upewnić, czy aby dobrze usłyszałam.

- Zostaw ją. Nie pisz, nie dzwoń. Daj jej czas. Niech przemyśli na spokojnie wszystko. Może wtedy zatęskni i się odezwie. Jest dorosła, a wy obchodzicie się z nią jak z dzieckiem. Jest rozkapryszona...

- Lucas! - wściekłam się.

- No co?! Nie mam racji?! Czy tak się zachowuje dorosła kobieta?! - uniósł się.

- Wiesz, że nie miała lekko w życiu. - próbowałam bronić Claudii.

- Ja też nie miałem, ale tak się nie zachowuję. - zdenerwowany poderwał się z krzesła.

- Co?! - zaskoczyły mnie jego słowa.

- Nic! Idę do pracy! - ruszył w kierunku wyjścia.

- Pocz... - chciałam go zatrzymać.

- Pa! - wyszedł, nim zdążyłam zapytać go o coś więcej na temat jego przeszłości i dzieciństwa.

Odkąd Lucas wyszedł do pracy, w głowie miałam cały czas jego słowa „ja też nie miałem, ale tak się nie zachowuję". Byłam ciekawa, o czym myślał, kiedy je wypowiadał. Chciałam się tego dowiedzieć za wszelką cenę. Bardzo mnie ta sprawa ciekawiła. Chciałam, żeby podzielił się ze mną tą informacją. Dotarło do mnie, że tak właściwie to niewiele wiedziałam o Lucasie i jego życiu. Niewiele wiedziałam o nim samym. Nie wiem nawet, czy ma rodzeństwo i czy w ogóle jego rodzice żyją. Dlaczego go nigdy o to nie zapytałam?! Zastanawiałam się nad tym. Zrozumiałam, że ostatnio wszystko toczyło się wokół mnie. Źle się z tym faktem poczułam. Każdy ma swoje problemy, a ja swoimi muszę obarczać wszystkich. Cholera! Przeklęłam się w myślach. Przeklęłam to, jak bardzo byłam samolubna i to jak bardzo nie liczyłam się z życiem prywatnym innych. Przecież każdy je ma. Każdy ma swoje problemy, zmartwienia, z którymi się musi zmierzać na co dzień, a ja, zamiast im pomóc tak, jak oni pomogli mnie, to jeszcze bardziej wciągałam ich w swoje życie. Było mi wstyd. Okropna za mnie przyjaciółka, a już tym bardziej będzie ze mnie okropna żona. Nie zasługiwałam na Lucasa. Ktoś taki jak on o tak dobrym sercu, ktoś tak czuły, ciepły i pomocny zasługiwał na wszystko, co najlepsze.

- Dlaczego na naszych zaręczynach nie było nikogo z twojej rodziny? - zapytałam w trakcie obiadu. Ta sprawa tak bardzo nie dawała mi spokoju, że musiałam ostatecznie poruszyć ten temat.

- Nie chciałem, żeby byli? - odparł Lucas, kończąc jeść.

- Dlaczego? - byłam nieugięta. Chciałam wyciągnąć z niego tę informację.

- Nie mam z nimi najlepszych relacji. - zaczął sprzątać ze stołu.

- Dlaczego nic nie wiem o twojej rodzinie? Nigdy o tym nie rozmawialiśmy. - okręciłam się na krześle, by lepiej go widzieć.

- I dobrze, bo nie ma o czym. - odparł szorstko, pakując brudne naczynia do zmywarki.

- Lucas, proszę. Chciałabym wiedzieć, w końcu mamy się pobrać.

Zamknął zmywarkę. Włączył pierwszy lepszy tryb zmywania i oparł się o sprzęt. Przez chwilę tylko stał i zwyczajnie wpatrywał się we mnie. Wyglądał na zamyślonego. Czekałam, aż w końcu z jego ust padnie jakakolwiek odpowiedź. Jednak, kiedy tak kolejne sekundy leciały, ja zaczęłam się coraz bardziej niecierpliwić. W końcu Lucas spuścił wzrok na swoje bose stopy i westchnął. Kiedy zaczął mówić, jego głos był pozbawiony jakichkolwiek emocji, tak samo zresztą, jak jego twarz. W oczach panował smutek. Błękitny blask został przygaszony cieniem dawnych wspomnień z okresu dzieciństwa.

- Moja matka i ojciec nie pochodzą stąd. Mieszkają na drugim końcu świata w Australii. Nie pytaj, dlaczego nie utrzymuję z nimi kontaktu, bo to długa historia i chwilowo nie chcę się tym z tobą dzielić. Mam starszą siostrę, z którą staram się naprawić relację. Niestety nie jest łatwo. Nadajemy na zupełnie innych falach. I to chyba tyle.

- Czy będę miała kiedyś okazję poznać twoją siostrę albo rodziców?

- Tak. Na naszym ślubie. Bez względu na to, jakie relacje nas łączą, chcę ich zaprosić. W końcu to moja rodzina.

- Oczywiście. Masz do tego pełne prawo. Wiedz jednak, że będę obok. Gdybyś potrzebował wsparcia, możesz na mnie liczyć. - podeszłam do niego.

- Dziękuję! - złapał moje dłonie i na każdej z nich złożył pocałunek. - Nie mogę się doczekać dnia, aż zostaniesz moją żoną. Skoro już o tym mowa. Powinniśmy ustalić datę naszego ślubu.

NIEZAPOMINAJKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz