4. Ironia

478 21 0
                                    

~ Ironia ~

4. Ludzie od wieków ścigali wampiry. Fakt, że z przeróżnych powodów, ale jednak. Co jakiś czas wybuchała wampiro- mania, by po chwili umrzeć śmiercią naturalną. Działo się tak i dziać będzie.

Jak do tej pory udawało się nam skutecznie bronić przed atakami ludzkiej ciekawości. Czasem zdarzały się oczywiście wyjątki... likwidacja była natychmiastowa.

Teraz sprawa przedstawiała się o wiele bardziej poważnie.

Grupa wpływowych i bardzo bogatych osób zapragnęła poznać tajemnicę nieśmiertelności. Specjalnie do tych celów zostało stworzone laboratorium z bardzo utytułowanym zapleczem medycznym. Badania same w sobie nie stanowiły zagrożenia. Nie było fizycznej możliwości by odkryli i opracowali wampirzy genom.

Do czasu aż ogromne bogactwo skusiło jednego z naszych.

Chciwość popchnęła Sama Marxa do oddania swoich komórek na badania.

W efekcie został wyprodukowany syntetyczny jad.

Tak. Udało im się. Przecież mieli pierwowzór genomu...

Czy jad zadziałał? Bezbłędnie... miał tylko jeden mały minus. Wyzwalał agresję, zupełny brak kontroli pragnienia.

Pierwszy z biznesmenów który odważył się na wstrzykniecie go sobie do krwi, po przebudzeniu wymordował całą swoją rodzinę. Żonę, troje dzieci...

Ze śladów pozostawionych w domu wynikało, że miał w sobie jeszcze jakiś przebłysk człowieczeństwa i próbował popełnić samobójstwo. Nie udało mu się. Genom wampirzy okazał się za silny. Uciekł.

Tak w dużym skrócie wyglądała nasza akcja.

-Jak na razie nie udało się nam wytropić tego mężczyzny.- głos Hamera był niesamowicie poważny.- Jest bardzo ostrożny. Pożywia się i błyskawicznie znika. Jedyną jasną stroną tej sytuacji jest to, że nie posiada on zdolności przemieniania. Z tej strony nie powinniśmy mieć żadnych niespodzianek. Wystarczy go wytropić.

Z niekłamanym zachwytem patrzyłam na Hamera. Zawsze wiedziałam, że jest niespotykaną osobowością, ale dopiero teraz w całej okazałości dane mi to było zobaczyć. Budził ogromny autorytet, szacunek, ale i oddanie.

-Co do Sama Marxa,- ciągnął dalej.- wiemy gdzie się ukrywa. Sprawa prosta. Następną rzeczą jest pytanie, co zrobić z pozostałymi biznesmenami. I właśnie w tym pomogą nam zdolności Dread'a. Chciałbym uniknąć bezcelowych mordów. Jeżeli okaże się, że ich wiedza jest stosunkowo niegroźna sądzę, że drobne ostrzeżenie z naszej strony powstrzyma ich od dalszych poszukiwań. Tym drobnym ostrzeżeniem będzie zniszczenie laboratorium, całej dokumentacji i likwidacja wszystkich osób które miały udział w tym projekcie. Jest to brutalne, ale konieczne. Co do przydziału obowiązków, wstrzymamy się do przyjazdu Dread' a i jego łowców. Jedyną zmianą jaką ja wprowadzam jest przydzielenie Kariny do Dominica. Tom i Eryk, pracujecie razem. Na dziś dziękuję wam. Wypocznijcie. Od jutra zaczynamy treningi.

Dominic wyjątkowo długo stał pod prysznicem. Czekał, aż opuści go napięcie. Pomimo moich słów nie był pewien mojej reakcji. Obawiał się mnie znów stracić.

Kiedy wyszedł z łazienki podszedł prosto do łóżka i położył się podkładając pod głowę ramiona. Twarz miał bardzo poważną, a wzrok utkwiony w suficie...

Poczułam się tym urażona. Rozumiałam jego obawy, ale ja też zwyczajnie potrzebowałam jego wsparcia. Z ponurą miną położyłam się obok niego i odwróciłam plecami.

Więzy 7.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz