Święta cz.1

33 3 17
                                    

Minęły cztery miesiące od przyjazdu tutaj. Każdy dzień zaczynam tak samo, na śniadaniu zawsze czochram włosy Draco. Lubie go denerwować... za co on zaczyna mnie jak zawsze bić.
-Rozpieszczony bachor!-zawsze tak na niego wołam.
-Beksa!-a on na mnie tak.

Wiedziałam że ktoś sie do myśli...
Byłyśmy akurat na dworze.
-Nirie O co tu chodzi!-krzyknęła na mnie Hermiona-widzie przecież wyraznie!
Wskazała na moją szyje.
-Dobra! Ale mow ciszej....
-wyjaśnij mi to
Wzięłam ją w jakiś kąt.
-jsstem.. dziewczyną która przeżyła...
-to niemożliwe.
-możliwe. Tamtej... tamtej nocy gdy Potter miał zginąć ja też miałam-starałam sie zachować spokój-Harry przeżył przez swoją matke.. a ja.. kto wie...
-Ale to niemożliwe Tylko Harry przeżył!
-cicho! Tylko Harry, Harry Harry. Jak widzisz ja też przeżyłam. Ale o mnie nikt nie słyszał bo każdy był zafascynowany Potterem-powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
Hermiona nagle odeszła
-Jak komuś powiesz to wiesz co cie czeka-krzyknęłam za Nią.
-co czeka i co powie panno Aschte?-usłyszałam głos zza pleców.
-nic takiego Profesorze Snape- sztucznie sie usmiechnęłam.
-wyraźnie słyszałem. Zapytam wiec jeszcze raz co powie i co ją czeka?
-uhm...-nie wiem co powiedzieć.
-Hermiona odkryła że Nirie sie we mnie zakochała a Nir nie chciała żeby ktoś o tym wiedział-stanął za mną Malfoy-Prawda Niri?
Szybko skinęłam głową na tak.
Snape nie odpowiedział tylko spojrzał na mnie podejrzliwie i odszedł.
Gdy upewniłam sie że Snape juz napewno nie ma odwróciłam sie do Draco.
-Co to miało byc! Ja zakochana w Tobie?! Chciałbyś!
-A co niby tak nie jest? To niby czemu sie ze mną zadajesz?-odparł
-Bo cie lubie! Nie kocham Lubie! Jezu. Myślałam że sie zaprzyjaźnimy...-w końcu puściły mi nerwy i faktycznie sie popłakałam. Uderzyłam go w twarz i uciekłam.
-Jesteś beznadziejna! Sierota Beksa i Suka jednocześnie!-krzyknał za mną Stanełam przed wejściem do Pokoju Griffindoru.

-Harry... prosze jesteście tam? Hermiona.. Ron..-pukałam i pukałam gdy w końcu mi otworzyli.
-Nirie? Coś się stało? Czemu płaczesz?- otworzył mi Ron.
-Moge wejść?-trzęsłam się.
-J...Jasne wchodź.

Weszłam do ich Salonu.

-co się stało?-spytał Harry.
-Draco... Draco stwierdził że się w nim zakochałam i dlatego się z nim zadawałam. A ja.. chciałam mieć tylko przyjaciela...
-Przecież masz nas-Rzekła Hermiona.
-Ale chciałam mieć przyjaciela w Slitherinie... Mieliście rację... Draco to zadufany w sobie narcystyczny rozpieszczony bachor.-powiedziałam to z płomieniem gniewu w oczach-przperaszam Hermiona za to wcześniej... Boję się o tym mówić ale... Czuję że wam mogę zaufać...-odgarnełam włosy z szyi- Harry nie tylko ty przeżyłeś...- pokazałam im znamię trochę większe niż Harrego trochę grubsze niż jego - Ja też przeżyłam Atak Voldemorta....
-Nie możliwe-Szepnął Ron.
-Tez tak mówiłam ale jak to wytłumaczysz?-odparła Hermiona.

Nagle rozległo się głośne pukanie.

-Nie otwierajcie. To Malfoy.-powiedziałam.
-skad wiesz?-powiedział Harry.
-poprostu wiem.
Nie otwarli. A pukanie sie nasilało.
Nagle ktoś inny otwarł mu drzwi.
-Nir możemy pogadać?-powiedział Malfoy
-Nie NIE możemy.-odparłam i sie odwróciłam.
Malfoy o dziwo wyszedł.
-ja też już pójdę- powiedziałam i wyszłam. Szłam okrężną drogą. Byleby nie spotkac Draco....
Niestety...
Akurat pod samymi drzwiami do Dormitorium go zobaczyłam.
Odwróciłam natychmiast wzrok i poprostu weszłam do środka. Usiadłam przy kominku ignorując wszystkie dźwięki -w tym Dracona- z otoczenia.

Gdy zorientowałam sie która godzina, zrozumiałam że ominęła mnie kolacja.
Wtedy zauważyłam ciasto przedemną z kartką.

"Masz ciasteczgo na osłodę złego humoru"

Nie pod pisał sie. Draco? Raczej nie. On nie jest taki...
Zjadłam ciastko. Głodna byłam hah...
Chwile później poszłam sie położyć.
Dzień miał zacząć sie normalnie. Zamiast tego był cholernie nudny. Nie reagowałam na Draco. On nawet mnie przez to nie uderzył ani razu...
Po eliksirach Dumbledor ogłosił :
-Jak wiecie zbliżają sie święta. A więc ten kto jedzie do rodziny niech zacznie sie już zapisywać jutro punkt 9 wyjazd.
Świetnie... z tego co słyszałam Harry jedzie do Rona na święta... więc pewnie tylko ja tu zostane...
Z moich rozmyślań wyrwał mnie Malfoy.
-uh czego-powiedziałam
-pytam czy jedziesz do Londynu na święta?
-Nie. Nie mam po co.
Cisza..
-Zajebiście zostaje tutaj sama...-powiedziałam ironicznie.
Nastała krempująca cisza.
-wiesz co Malfoy... jednak nie pasują do ciebie takie włosy-machnęłam różdżka a włosy ułożył mu sie na stary ulizany styl-lepiej.
-zdecyduj sie w końcu.
Wtedy usłyszałam znowu głos Dumbledora.
-Chciałbym wam tylko jeszcze przypomnieć. Że dla tych którzy nie jadą W piątek odbędzie sie świąteczny bal.
Świetnie naprawde! Będę sama siedzieć na tym balu...
Minute później wszyscy sie rozeszli.
-Hej Nirie, Może pojedziesz ze mną na święta?-zaczepiła mnie Hermiona.
-To bardzo miłe ale nie dzięki. Zostane tutaj-nieszczerze sie usmiechnęłam.
Następnego dnia nikogo już niw było.
Wiec jednak każdy wyjechał...
Lelcje odwołali no bo... po co na jednego ucznia?
Założyłam słuchawki i chodziłam po całej szkole zapominając o wszytskim...
Nagle poczułam ciepłą dłoń na ramieniu. Gwałtownie wyciągnęłam różne i sie odwróciłam.
-Malfoy? Co ty tu robisz?-zdziwiłam sie widząc chłopaka.
Nie odpowiedział, czekałam na odpowiedź. Nic. Jedynie ten sie zarumienił.
Znowu założyłam słuchawki i sobie poszłam

/////////////////////////////

Jak widzicie dosyć duży przeskok bo 4 miesiące ale no jakbym miała opisywać każdy dzień to max 200 rozdziałów by mi nie starczyło haha...
No mam nadzieje że wam sie podoba

Pamiętnik  Czarownicy (Nirie Ashte 'Inny Harry Potter')Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz