Mam na imię Nadzieja i pochodzę z Polski. Mam dwadzieścia lat i od czterech jestem w służbie niemieckiej. Konkretnie jestem żołnierzem, ale nie zwykłego wojska. Należę do elitarnego i tajnego wojska ||| Rzeszy. Tak, ON przeżył. Jestem tu z przymusu i przestałam czuć lata temu. Nie, nie myślę o uciecze. W sumienie wbrew sobie nie chcę uciekać. Czy zachorowałam na syndrom sztokholmski? Nie wiem. Nie, nie boję się Rzeszy. Zwyczajnie stałam się obojętna na wszystko i wszystkich, z wyjątkiem Rzeszy. Albowiem jest to jedyna osoba, która potrafi doprowadzić mnie do szoku, smutku, złości i obrzydzenia. Jedyne co czuję przy innych, to zniesmaczenie, pustkę lub obojętność. Na początku źle mnie traktowano z kilku powodów: Jako jedyna byłam tam dziewczyną. Byłam tam najmłodsza, najsłabsza i najniższa.
Korzenie mam Polsko-Rosyjskie. Jestem Polką po matce i Rosjanką po ojcu. Mama była pielęgniarką w odziale polskim, a ojciec generałem w armii rosyjskiej. Gdy obydwoje zgineli miałam chyba z pięć lat. Nie pamiętam ich imion, lecz pamiętam ich wygląd, głos, zapach, uśmiechy... Ostatnie wspomnienie z nimi związane dotyczy moich urodzin. Byliśmy w domu, śpiewali mi, składali życzenia, uśmiechali się do mnie... Było jak z bajki, aż do pewnego momentu... Mama pozwoliła mi pobiegać wzdłuż lasu blisko domu. Lubiłam to... Bieganie i las... Wysiłek fizyczny i matka natura. Kiedy truchtałam w te i we w te, usłyszałam dźwięk samolotów i następnie... Głośny huk. Pamiętam, że obróciłam się i widziałam palący się dom... Dom moich rodziców... Dom, w którym się wychowałam... Dom, w którym już nigdy nie będę się śmiać i nigdy nie będę płakać. Pobiegłam wtedy do palącego się budynku, byłam przerażona. Znalazłam mamę leżącą na podłodze w palącej się kuchni. Leżała zdezorientowana a kiedy jej wzrok napotkał mój... Uśmiechnęła się... Po prostu się uśmiechnęła i pokiwała palcem bym do niej podeszła. Kiedy podeszłam bliżej ze łzami w oczach, złapała mnie za ręce i pogładziła je kciukiem, by następnie przyłożyć moje dłonie do jej szyji. Drżącym głosem zapytałam co mam zrobić, a ona pokazała palcem wskazującym na naszyjnik, który widniał na jej szyji. Odpiełam go niepewnie, trzymałam go przez chwilę w obu dłoniach, dopóki mama nie przybliżyła go i me dłonie do mojej szyji. Wtedy byłam pewna co mam zrobić. Założyłam go i zapiełam. Do dziś mam go przy sobie, jest blisko mego serca i nie zamierzam go ściągać. Jej ostatnie słowa utkwiły mi w głowie...
-Jesteś naszą i ich NADZIEJĄ, nie poddawaj się złotko.
Po tych słowach zamknęła oczy i nigdy ich nie otworzyła.
Wtedy rozplakałam się na amen.
Następnie widziałam rozstrzelanie ojca. Uciekłam do lasu. Znalazł mnie Rzeczpospolita Obojga Narodów, w skrócie RON i zaopiekował się mną. Miałam nowy dom, ojczyma i brata - Polskę. Mieszkałam tam do czternastego roku życia. Niestety moje szczęśliwe życie nie trwało zbyt długo. Widziałam śmierć RON'a byłam obok swojego ojczyma do ostatniego tchu. Mój przyszywany brat zniknął. Dom spłonął. Przez dwa lata szukałam Polski, lecz nie znalazłam, równocześnie przez te dwa lata się włóczyłam po różnych miejscach szukając schronienia. Byłam przybłędą, dopóki nie znalazł mnie ON. Był o cztery lata starszy odemnie.
Pomimo tego, że był zwyrolem i sadystą, nie był taki zły w stosunku do mnie. Zaproponował mi układ, ja pomogę jemu i on pomoże mi. Zgodziłam się, ponieważ byłam naiwna. Czułam, że potrzebowałam opieki oraz poczucia bezpieczeństwa, czułam się samotna i nie miałam niczego do stracenia.
Nie wiedziałam tylko, że to początek nowych problemów.
CZYTASZ
Nadzieja Umiera Ostatnia (ZSRR x READER)
Исторические романыNadzieja spawia, że czuję się lepiej. Nadzieja sprawiła, że coś poczułem. Według mnie to jedyna osoba, która może iść u mojego boku i stać ze mną ramię w ramię. Nadzieja to, to czego zawsze szukałem. Jeżeli nie znasz nadzieji nie wiesz co cię omija...