A gdyby uznać, że życie ma być jednak idealne? Jeśli naszą karą jest to gdzie się urodziliśmy i co przeżywamy, by później dojść do miejsca nam obiecanego? Cudowne życie, przepełnione uciechami i beztroską. Mamy do niego dążyć i stać na przekór naszym jedynie próbom. Cięższym, lżejszym, ale każda z nich ma z nas zrobić na tyle silną osobę, by budować ten raj jako najsilniejsza wersja siebie?
Ta smutna obietnica napawała gorzkim optymizmem. Mayumi chciała uwierzyć w to, że to co przeżyła w końcu się skończy. Że ma udawać zawsze uśmiech, bo kiedyś stanie się on prawdziwy. Każda z dawnych rzeczy była po coś, a nie jedynie zbiegiem przykrych zbiegów okoliczności. Łatwiej było myśleć, że dobrze się stało, bo sprawi to, że przyszłość lepiej będzie się budować, niż gdyby uwierzyć, że świat z zasady jest okrutny i niesprawiedliwy. Uśmiechała się przez cały czas, była naiwna, głupia i kompulsywna, by to zagłuszało wewnętrzne emocje, tak głęboko chowane. Kiedy to wszystko wybuchnie? Kiedy przestanie mimo wszystko być tak dziecinna, by dalej wierzyć w te wszystkie bzdury, że życie kiedyś będzie godziwe?
Była środa, co znaczyło, że Mayumi jest u swojego ojca już piąty dzień. Niedziela wyglądała tak, jak jej to opisał poprzedniego dnia. Pobudka piąta rano, bieganie, uczenie się podstaw walki, bo dziewczyna nic w tym temacie nie umiała, a potem szlifowanie swojej mocy. Czarnowłosa po pierwszym dniu była pewna, że z bólu odgryzie sobie za chwile nogi, ale z każdym dniem było coraz lepiej. Nie wiedziała, że treningi do U.A. będą tak wyczerpujące, ale czuła, że ojciec aż nadto ją przygotowuje. Była oczywiście z tego zadowolona, bo da jej to tym większe szanse na egzaminach i po raz pierwszy tak naprawdę poczuła, że ma szanse, jeśli dalej tak będzie szło.
Dni robocze za to wyglądały inaczej. Rano było jedynie dwugodzinne bieganie, a potem ojciec musiał iść do pracy jako nauczyciel w U.A. wracał około osiemnastej i szli na dwie godziny na nauki walki. Po dwudziestej za to szedł na patrol do dwudziestej trzeciej, a potem szedł spać. Następny dzień znów pobudka o piątej i tak cały czas.
Mayumi nie wiedziała jak jej ojciec to wytrzymuje, za to on nie wydawał się nawet zmęczony. Chociaż może bardziej by pasowało, że wygląda tak jak zwykle. Może dlatego wygląda zazwyczaj na tak zmarnowanego i śpi, gdy tylko może? Za to on to robił przez własne pobudki i przeszłość. Każdy miał historię, każdy dzisiejszy czyn jest jedynie wynikiem wszystkich przeszłych decyzji. Widziała, że praktycznie nie dawał sobie chwili wytchnienia i odsapnięcia. Uciekał przed czymś? Przed samym sobą?
Nie starczało w dniach roboczych jedynie czasu na trening mocy dziewczyny, więc ta miała nakaz ćwiczyć to sama w domu, kiedy ten był w pracy. Niby trenowała dopiero czwarty dzień, bo pierwszy to przecież było zapoznanie z nim oraz Yamadą, ale już teraz widziała efekty. Głównie dlatego, że ojciec potrafił wskazać jej drogę i odpowiedni sposób, by efektywniej z niej korzystać. W końcu za coś był tym nauczycielem, ale zdziwiła się, że nawet te kilka dni coś jej wniosły. Doświadczenie wieloletnie zderzyło się z potencjałem, który widział w Mayumi. Każdy może stać się diamentem, jeśli tylko dobrze się go oszlifuje.
Wcześniej gdyby ktoś ją zaatakował jedyne, co mogłaby zrobić to tylko patrzeć. Za to teraz przynajmniej mogła by spróbować się bronić. Oczywiście gdyby trafiła na tak samo wielką łamagę jak ona, ale jednak coś już potrafiła. Wystarczy raptem kilka chwytów, by osoba która nigdy się tego nie uczyła została powalona. Było to jednak za mało. Musi więcej, by dostać się do U.A. i spełnić swój cel. Ojciec mimo że drań dla niej przez większość życia, teraz był jedynym kto może doprowadzić ją do tego celu.
Zobaczyła też z bliska jak w walce poruszał się Shota. Tak właściwie przerażał ją wtedy jeszcze bardziej niż zwykle, a gdy ujrzała jego broń, dopełniło to obrazu perfekcji i grozy, która od niego biła. Niby się mówi, że broń powinna być przedłużeniem nas samych, ale to już nawet przechodziło to pojęcie. Idealnie razem się komponowali, a jego użytkowanie jej było perfekcyjne. Samo to sprawiało, że w walce wyglądał jak niezwyciężony, bo jak wygrać z ideałem? Dziewczyna była nim zafascynowana, chciała od niego uczyć się jak najwięcej, bo gdyby chociaż 1/3 umiała tyle co on, to spokojnie zdałaby do U.A.
CZYTASZ
Unwanted child - Hawks x Oc [Poprawki]
FanfictionDziecko wychowane w bólu i cierpieniu nie jest świadome, że są one czymś nienaturalnym. Widzi bawiące się dzieci na placu zabaw, które są szczęśliwe, pełne życia i nadziei, a koło nich troskliwych rodziców. W głowie zaczynają narastać po raz pierwsz...