Rozdział 30.

24.7K 956 263
                                    

Maya

Wchodzę do auli, w której za chwilę ma się rozpocząć szkolenie. Większość miejsc z tyłu jest już zajęta, a nieszczególnie mam ochotę siadać z przodu i narażać się na pytania prowadzącego.

Cóż, zupełnie, jak za studenckich czasów...

Znajduję wolne krzesło pośrodku sali, tuż obok biegnących przez jej środek schodów.

Dobre i to. Przynajmniej nie będę musiała się przeciskać, żeby wyjść na przerwę.

Siadam i wyciągam notes. Wątpię, żebym dowiedziała się tutaj czegoś nowego, ale będę przynajmniej stwarzać pozory uważnej słuchaczki.

Przez kolejne kilka minut ze znudzeniem wodzę wzrokiem po uczestnikach. Część z nich wygląda na równie uszczęśliwioną, co ja. Nie ma to, jak sobota spędzona na nudnym szkoleniu! Przypominam sobie o wyciszeniu telefonu, a gdy podnoszę głowę znad ekranu, do auli wmaszerowuje prowadzący.

Krępy mężczyzna podchodzi do mikrofonu i zaczyna od standardowych uprzejmości, po czym zapowiada gościa, który jest ponoć specjalistą w dziedzinie handlu.

Bla, bla, bla...

Za chwilę do auli wejdzie pewnie jakiś nadęty nudziarz, który zacznie przechwalać się swoimi osiągnięciami.

- Poznajcie Renza Bonetti'ego!

Co?!

Podrywam głowę i widzę, jak do sali wkracza Renzo.

Mój Renzo! O, cholera!

Wstrzymuję oddech, a kobieta obok mnie zaczyna szeptać coś do swojej towarzyszki. Mimowolnie wychwytuję słowa „gorący" i „ciacho".

O tak... Bonetti zdecydowanie wygląda gorąco. Grafitowy garnitur i śnieżnobiała koszula prezentują się na nim doskonale.

Sala wita go brawami, a ja wciąż siedzę jak kołek, z niedowierzaniem obserwując, jak zmierza w kierunku drugiego mikrofonu. Dziękuje prowadzącemu i wita się z publicznością. Widzę, jak wodzi wzrokiem po auli i mam dziwne wrażenie, że mogę być obiektem jego poszukiwań. Gdy nasze spojrzenia się krzyżują, Renzo na dłuższą chwilę zatrzymuje na mnie wzrok i lekko unosi kącik ust.

Tak niewiele, a ja mam wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi!

Nagle nabieram ochoty, by uważnie wysłuchać całego szkolenia, a po wszystkim poprosić jeszcze o konsultację.

Koniecznie w cztery oczy.

Po dwóch godzinach główny prowadzący ogłasza przerwę. Całe szczęście, bo muszę w końcu ochłonąć. Przydługie spojrzenia, które wymienialiśmy z Renzem, podczas gdy prowadził swoją część wykładu zdecydowanie wytrąciły mnie z równowagi.

Kto by pomyślał, że słuchanie o procesach zarządzania sprzedażą może być aż tak podniecające...

Ludzie powoli opuszczają salę. Ja także chwytam swój notes i chcę już podnieść się z miejsca, gdy nagle ktoś przystaje tuż obok.

Unoszę wzrok i napotykam spojrzenie Renza.

- Co za spotkanie - mówi, z seksownym uśmiechem, przez który zapominam, jak oddychać.

- Nie udawaj zaskoczonego. - Wykrzywiam wargi, próbując nie wyszczerzyć się, jak idiotka. - Ty przynajmniej spodziewałeś się, że tu będę. - Wstaję, by wypuścić moje sąsiadki, które przez cały wykład szeptały coś między sobą, gapiąc się na Bonetti'ego. Teraz obie wyglądają, jakby chciały powyrywać mi kłaki.

Asystentka (WYDANA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz