un

1.6K 60 115
                                    


               Dwójka nastolatków namiętnie całowała się na kanapie. Oczywiście, tymi nastolatkami nie byli nikt inni jak Ania Shirley-Cuthbert i Gilbert Blythe. Chłopak pogłębił pocałunek, a rudowłosa sięgnęła do rąbka swojej koszulki z zamiarem podciągnięcia jej i odsłonięcia swojego brzucha.

– Kochanie, bardzo bym chciał, ale nie możemy teraz tego zrobić.

Gilbert miał całkowitą rację, ponieważ oboje siedzieli na sofie w gabinecie dyrektorki. Można by powiedzieć, że ich relacja była skomplikowana, jednak to byłoby co najmniej niedopowiedzeniem. Ania kiwnęła głową, jednak nie przestała całować szyi chłopaka i zostawiać na niej malinek tylko po to, by zrobić mu na złość.

– Aniu, ty dziwko, Bash je zobaczy – jęknął Gilbert.

Dziewczyna trochę się odsunęła, by na niego popatrzeć i parsknąć śmiechem.

– Powiedz mu, że zrobiła je Winifred.

Zanim Gilbert zdążył otworzyć usta i zacząć się z nią kłócić, oboje usłyszeli stukanie szpilek dyrektorki. Oboje szybko od siebie odskoczyli, w ciągu sekundy znaleźli się po dwóch przeciwnych stronach kanapy.

– Na litość boską, znowu wy. Myślałam, że już położyliśmy temu kres. – Westchnęła kobieta na widok znajomych twarzy. – Co tym razem? Znowu podpaliliście stołówkę? Znowu wybiliście sobie zęby? Proszę, powiedzcie mi, że nie natłuściliście podłogi na sali gimnastycznej ponownie.

– Nie... Ale to dobry pomysł. Dziękuję, DS! – Ania uśmiechnęła się do zmęczonej dyrektorki.

– Chyba powinniśmy to powtórzyć. Pani najlepiej wie, jak bardzo lubię oglądać ślizgające się cheerleaderki – powiedział Gilbert, unosząc brew i puszczając oczko do nauczycielki, która wyglądała, jakby miała ochotę ich uderzyć.

– Dobra... Skoro nie chcecie mi powiedzieć, to sama będę musiała przeczytać. – Podniosła grubą teczkę podpisaną ich nazwiskami i przez jakiś czas szukała odpowiedniej kartki. – Jest! Cokolwiek zrobiliście, nie może być gorsze od tego, co Gilbert zrobił z prysznicami w damskiej szatki.

Chłopak uśmiechnął się na wspomnienie jednego z jego najbardziej udanych żartów.

– Aha! Mam! Zrobiliście... Przyłapano was na całowaniu się?

Ania Shirley i Gilbert Blythe mieli skomplikowaną przeszłość oraz teraźniejszość. Kiedyś byli najlepszymi przyjaciółmi, lecz teraz stali się zażartymi rywalami, którzy zamieniali życie dyrektor Stacy w piekło.

Poprzez żarty, które wydawały się nigdy nie mieć końca, oraz sianie zamętu w szkole, stali się prawdziwymi wrogami.

Więc gdy Muriel Stacy przeczytała tekst na żółtej kartce, była zaskoczona i zdezorientowana. Uznała to również za niezaprzeczalnie zabawne, jednak musiała zachować pozory profesjonalności.

– Czy któreś z was mogłoby mi to wytłumaczyć? – spytała, uśmiechając się i napawając widokiem ich zarumienionych twarzy.

Ania i Gilbert nie nawiązywali z nią kontaktu wzrokowego. Oboje spuścili głowy — można by pomyśleć, że ze skruchy, lecz prawdopodobnie było to spowodowane zażenowaniem.

– No? Powiecie mi, czy będę musiała zapytać biednego woźnego Larry'ego, w którego składziku było wasze... Spotkanie? – Ledwo była w stanie powstrzymać się od śmiechu. Nie bawiła się tak dobrze, odkąd zwalniała pana Phillipsa.

– Nie całowaliśmy się, DS – mruknął chłopak. Razem z Anią lubili nazywać tak dyrektorkę tylko po to, by ją zirytować.

– A co robiliście, panie Blythe? Ćwiczyliście układ taneczny? Może piekliście?

CIEŃ ━ SHIRBERTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz