Po tych słowach starszy mężczyzna uniósł dłoń, wykonując pieczęć, po czym rozpłynął się w tumanach dymu.
~Zniknął!~ zdążyła tylko pomyśleć zaskoczona dziewczynka. Jeszcze nigdy nie widziała takiej sztuczki i była mocno zadziwiona tym, że ninja tak potrafią. No dobrze, potrafią znikać, ale czy to znaczy, że w tym momencie pojawiają się w zupełnie innym miejscu? A może stają się po prostu niewidzialni lub zmieniają się w ten dym, który rozpływa się w powietrzu? Wiele pytań ogarnęło główkę Wery, jednak na szczęście dość szybko postanowiła zostawić je na później, gdyż sama nie byłaby w stanie sobie na nie odpowiedzieć, a przecież już od kilku chwil została sam na sam z zamaskowanym shinobi. Brązowowłosa czuła, jakby ktoś zmusił ją do tej nieprzyjemnej powtórki zdarzeń. Miała nadzieję, że trening ten minie jej równie szybko, jak poprzedni.
Korzystając z chwili, w której mężczyzna jeszcze milczał, postanowiła się mu bliżej przyjrzeć. Na pierwszy rzut oka nie wyróżniał się on spośród innych ludzi w maskach, których widziała do tej pory, gdyż posiadał ten sam, szaro-czarny strój, no i oczywiście białą maskę, która zasłaniała całą jego twarz. I to właśnie na niej Wera skupiła się najbardziej. Coś jej mówiło, że już widziała ten wzór, a że zaobserwowała, iż tylko nim różnią się 'osoby bez twarzy', jak czasem zdarzało się jej nazywać ich w myślach, to z całych sił próbowała przypomnieć sobie okoliczności, w których mogła spotkać tego człowieka.
„Kirito, wyprowadź ją!" – zabrzmiały w jej umyśle słowa, które usłyszała na moment przed tym, jak została siłą zabrana z osady, a zaraz potem w pamięci przemknęły jej chwile, w których była wyprowadzana. Przypomniała sobie ten stres, ten silny uścisk na jej ręce, który ciągnął ją w stronę wyjścia, mimo usilnych protestów i szarpania. Chociaż wypchnęła te traumatyczne chwile do podświadomości, to jednak nie potrafiła zupełnie się ich pozbyć. O tak, z pewnością zbyt dobrze pamiętała człowieka o sowiej masce.
Ze zgrozą zaczęło docierać do niej to, iż ta osoba musiała się dość często pojawiać w jej pobliżu na komendę Danzo, bo choć dziewczynka do tej pory raczej ignorowała imiona podwładnych starszego mężczyzny, to jednak teraz, kiedy po raz kolejny usłyszała to imię, zrozumiała, że było one wymieniane tak często, iż w końcu zachowało się gdzieś w jej pamięci. Tajemniczy Kirito, ten, który przewijał się w jej życiu, odkąd tylko zamaskowani ludzie pojawili się w osadzie, aby ją zabrać, a on wykonał wydany mu rozkaz. Ten, który możliwe, że wiele razy przyprowadzał ją przed oblicze Danzo. A w końcu ten, który teraz został zobligowany, aby poprowadzić jej drugi trening w życiu. Był to rzeczywiście rozkaz czy zgłosił się sam? Jakie są jego zamiary? Czy to wszystko jest tylko przykrym zbiegiem okoliczności?
Wera na nowo poczuła falę niepokoju, tym większą, im bardziej dostrzegała zbyt wiele przypadków i orientowała się, jak dużo razy miała już z tym człowiekiem do czynienia. Trudno było jej teraz wierzyć w jego dobre intencje, tym bardziej, jeśli miał wykonywać, jak zwykle, polecenia starszego pana. I choć na początku starała się nie panikować, mając nadzieję na łagodniejsze traktowanie, to teraz zaczęła się bać, a pot oblał jej czoło, choć nie wiedziała, czy to ze stresu, czy może z przebytego do tej pory wyczerpującego treningu.
Kondycja jej organizmu też powodowała u niej obawy, bo czy sowia maska nie będzie chciał jej ukarać, jeśli w pewnym momencie nie da rady wykonywać jego poleceń? Bała się tego i nie chciała, aby jej zmęczenie było widoczne, jednak nie mogła opanować drgawek swojego wycieńczonego ciała.
- Więc... tak, jak powiedział Danzo-sama, będę odpowiedzialny za część Twoich treningów. Skupimy się na początku na nauce podstaw taijutsu, ninjutsu i walki różnego rodzaju bronią. Oczywiście najpierw pomogę Ci opanować kontrolę chakry i zwiększyć kondycję, a także koordynację Twojego ciała. Jako shinobi musisz być skupiona, zwinna i gotowa do analizy sytuacji oraz swojego przeciwnika – mówił spokojnym, rzeczowym tonem. Chociaż jego postawa i wypowiadane słowa z pozoru nie były niczym niepokojącym, to jednak Wera wyłapując poszczególne frazy coraz bardziej panikowała, odbierając wymagania nowego trenera, jako coś, czemu trudno będzie podołać. Wiedziała, że żadnej z tych rzeczy jeszcze nie potrafi, a wszystkie posiadały skomplikowane nazwy, których znaczenia jeszcze nie znała. Czy da sobie radę na dzisiejszym treningu? Od czego zaczną i czy zrozumie wydawane jej polecenia?
CZYTASZ
Naruto - the wenin saga
Fanfic"- Wera - rzekł, dostrzegając wyszyte imię dziecka na dolnej części materiału. Uśmiechnął się złowieszczo pod nosem - Dziwne imię dla dziwnego człowieka-mieszańca. Pasuje jak ulał. Nie martw się dziecino. Nie będziesz musiała się męczyć życiem z nim...