*Mavis*
Wybiegłam ze szkoły, cały czas bacznie rozglądając się za Butterflix. Wiem, że miałam żyć, jakby nie istniała, ale nie mogę jej dłużej ignorować. Muszę w końcu się z nią rozmówić, czymkolwiek jest.
- Butterflix, wiem, że gdzieś tu jesteś! Odezwij się! - krzyknęłam w pustą przestrzeń, która pusta okazała się być jedynie z początku.
- W końcu postanowiłaś zaprzestać ignorowania mnie. A przynajmniej na pierwszym etapie. - oznajmiła postać w fioletowym kostiumie. Odruchowo chwyciłam za torbę, w której siedział Plagg. Chciałam się przemienić i zaatakować tajemniczą dziewczynę, ale nie byłam pewna, na ile byłoby to rozsądne posunięcie. Niby coś sugerowała, ale nigdy jasno nie oznajmiła mi, że zna moją drugą tożsamość.
- Kim jesteś?! - spytałam, domagając się odpowiedzi tu i teraz.
- Jestem ostatnią osobą, której spodziewasz się ujrzeć pod moją maską.
- Chloe? Czy to ty? - wypaliłam pierwszą osobę, która przyszła mi do głowy po opisie różowookiej dziewczyny. Postać od tak wyśmiała moją sugestię.
- Jeszcze trochę ci brakuje do odkrycia prawdy, lecz nie tylko o mnie.
- W takim razie, o kim jeszcze? - spytałam, nie domyślając się, o kogo może chodzić. Ciemnowłosa spojrzała na jakiś punkt za mną, później znów skupiła się na mojej osobie:
- Wszystko w swoim czasie. Pancernik tu idzie.
- Przepraszam, kto?! - nie uzyskałam odpowiedzi, bo tajemnicza postać zniknęła tak szybko, jak się pojawiła. Niedane mi było zastanowić się nad sensem jej słów, gdyż usłyszałam głos należący do najlepszego kumpla mojego brata:
- Mavis?
- Nino! - odwróciłam się do niego przodem, uśmiechając się jak gdyby nigdy nic.
- Z kim gadałaś?
- Z... - w pierwszej chwili chciałam odpowiedzieć, ale potem doszłam do wniosku, że Nino pewnie nie widział Butterflix tak samo, jak wcześniej Adrien. - Z nikim. Powtarzałam tekst do nadchodzącej reklamy, w której mam wystąpić. - wypaliłam pierwszą rzecz, która mi przyszła do głowy. - A ty, co tu robisz? Niedługo zaczyna się lekcja, którą mamy na najwyższym piętrze.
- No, jaa... - chłopak wyglądał na zmieszanego tym pytaniem, co pobudziło moją podejrzliwość. - Adrien cię szukał.
- To, czemu nie zadzwonił? - jasne, że mu nie uwierzyłam. Widać było, że ściemnia po jego zachowaniu. Przypominając sobie sytuację w klasie, doszłam do tego, z jaką to sprawą Nino do mnie przyszedł.
- Alya cię przysłała, mam rację? - w moich ustach zabrzmiało to bardziej jak stwierdzenie, niżeli pytanie.
- Noo... - Nino podrapał się nerwowo po karku, utwierdzając mnie w przekonaniu, że trafiłam w dziesiątkę.
- Powiedz jej, że Marinette ma własną wolę i własną możliwość mówienia. Jeśli chce umówić się z Adrienem, niech sama to zrobi, a jeśli Adiś BĘDZIE CHCIAŁ iść z nią na randkę, to PÓJDZIE. Jaki jest sens się w to wszystko mieszać? - wyraziłam swoją opinię na temat podchodów ciemnowłosej do mojego brata. Naprawdę nie kumam, czego Marinette się tak bardzo boi. Przecież Adrien jej nie zje, jeśli spyta go o jedno wyjście na głupie lody, weźmy na ten przykład.
- Ale ty wiesz, że my mówimy o Marinette, tak? Dla ścisłości, Marinette Dupain-Cheng?
- Wiem, o którą chodzi i nie sądzę, by była niemową, czy czyjąś kukiełką. - zirytowana tym tematem wyminęłam mulata i skierowałam się do szkoły. Nie ma szans, bym zdążyła do klasy na czas, ale nie obchodziło mnie to. Nawet się nie spieszyłam, ponieważ potrzebowałam się przejść, by przemyśleć sobie kilka spraw.
CZYTASZ
Miraculum : Życie pod Kotaklizmem
Fiksi PenggemarOpowiadanie jest kontynuacją książki "Miraculum : Córeczka Tatusia." Jeśli nie czytaliście, nie przechodźcie nawet do opisu poniżej, żeby sobie nie spoilerować! Jeśli jednak zaległości nadrobione, zapraszam dalej... Wielu uważa, że wiedza jest potę...