Prolog.

120 21 15
                                    


Kroczyłam wzdłuż korytarza, a stukot moich obcasów roznosił się echem. Kierowałam się ku spotkaniu z diabłem, który gotowy jest zniszczyć moje życie bez mrugnięcia okiem. Dlatego muszę błagać niczym pies o pozostawienie mnie na mojej obecnej pozycji. Nie mogę zawieść mojej rodziny, chociaż ona zawiodła mnie wiele razy, ale bez nich jestem słaba, albo po prostu się boje? Boje się tego, co może się stać, jeśli będę chciała postąpić własną ścieżką?

- Patricia. - odezwałam się w stronę sekretarki, która spojrzała na mnie smutnym wzrokiem, a do ręki wzięła telefon.

- Już jest, proszę Pana. - odezwała się do słuchawki - Rozumiem. - odłożywszy przedmiot, skinęła głową na znak, że mam wejść.

Nigdy bym nie pomyślała, że będę musiała się ukorzyć i przeprosić, jeśli tego naprawdę nie chcę, a wierzcie mi, nie chcę tego cholernie.
Weszłam do pomieszczenia i ujrzałam go jak stoi wyprostowany oraz odwrócony do mnie tyłem. Przeklęty dupek oraz moi rodzice - pomyślałam.

- Mam dla Pani propozycję. - odezwał się, a ja czując, że postępuje źle, brnęłam w to i tak.


 - odezwał się, a ja czując, że postępuje źle, brnęłam w to i tak

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.




____________

Miałam nie robić do tej opowieści prologu ale stwierdziłam że jednak to uczynię. Tak więc prolog to zapowiedz, kawałek tego co będzie się działo w tym opowiadaniu. Mam nadzieję, że was zaciekawi do dalszego czytania.

Pozdrawiam gorąco -

Nvrcyca

Zdradziecki układOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz