Rozdział 20 - Treningi czyni mistrza, czy może porażkę?

1.4K 97 114
                                    

- Co ty tu robisz?! Oszalałeś do reszty? Ojciec przecież jest w domu! - odpowiedziała przerażona, patrząc na chłopaka, leżącego na jej łóżku jak gdyby nigdy nic. Podniósł wysoko brew w górę, jakby był zdziwiony jej nagłym wybuchem i nie rozumiał kompletnie jego przyczyny.

Wiedziała, że było inaczej. Hawks był cholernie inteligentny, ale lubił zgrywać durnia, by jeszcze mocniej innych irytować. Teraz uczynił to co miał w zwyczaju, igrając z losem, równocześnie samemu tak chcąc przecież tej tajemnicy dochować. Był zwyczajnie w gorącej wodzie kąpany. Czasem jego usilną chęć zgryzoty z innymi przeważała nad tym, co powinien robił i czego był świadom. Robił to co chciał, zanim o tym pomyślał, a nawet gdyby wpłynęło to negatywnie na przebieg zdarzeń to i tak nigdy nie żałował. To była beztroskość, głupota czy może ignorancja?

- To powiedz mu, że wychodzisz ze swoim szanownym, tajemniczym i przystojnym przyjacielem na miasto i spotkamy się na dole. - odpowiedział z beztroskim uśmiechem na twarzy, rozciągając się po jej pościeli.

Ten pokój był już dla niego tak mocno wygodny i znany, że nie chciał się ograniczać w swojej własnej wygodzie. Nawet jeśli to bezczelne, to on jest ostatnią osobą, która takimi bzdetami by się przejmowała. Życie jest zbyt krótkie, by martwić się o to, czy komuś tego typu rzeczy podobają.

- Niech Ci będzie, zrobię to dlatego, że inaczej byś nie wyszedł i przez to by się wszystko wydało. - Odpowiedziała trochę zła na zachowanie chłopaka, który zaczął się tarzać w jej pościeli. - I przestań się tak tarzać. Co ty zapach swój jak pies próbujesz zostawić?

- Tak. - odpowiedział z aroganckim uśmiechem, a dziewczyna spiorunowała go wzrokiem. Ta znajomość robi się coraz bardziej problematyczna...

Za to jak zwykle dogryzał jak tylko mógł, nigdy nie przekraczając czerwonej linii. Znał w tym umiaru i wiedział gdy przestać. Czy tego przestrzegał zależało od sytuacji. Z Mayumi zawsze bo nie widział sensu w innym postępowaniu. Co innego z ludźmi, którzy go irytują.

Udając, a przynajmniej próbując, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, poszła z powrotem do kuchni i objęła od razu ojca rękami, by jakoś się wkupić w jego łaski... chociaż na niego to pewnie ostatnie co zadziała.

- Tatoooooo. - zaczęła niepewnie.

- Cokolwiek próbujesz ode mnie wyciągnąć, odpowiedź brzmi nie. - odpowiedział nie odwracając wzroku znad komputera, a dziewczyna z grymasem na twarzy od razu się od niego odsunęła.

- Chciałam po prostu wyjść ze znajomymi. - Jeden znajomy będzie zbyt podejrzany i pewnie spytałaby się kto to.

- Znam ich? - Nastolatka szybko przeanalizowała odpowiedź.

- Tak. - Przecież każdy znał bohatera numer 3, chociażby z wyglądu. Czuła się trochę perfidnie okłamując ojca, ale wizja konfrontacji go z tarzającym się w jej łóżku Hawksem była zbyt brutalna i chciała jej uniknąć za wszelką cenę.

- W takim razie znasz zasady. Masz wrócić przed dwudziestą drugą i nie narobić wiele szkód, za które potem będę musiał płacić.

- Okey, dziękuję. - odpowiedziała już pełna entuzjazmu i pobiegła szybko do pokoju.

Aizawa ufał córce. Była nastolatką, a wychodzenie ze znajomymi to raczej normalna czynność dla ludzi, a już szczególnie w jej wieku. Nie dawała mu teraz żadnych oznak nieprawidłowości, więc sądził, że jest na tyle rozważna, by nie musieć jej pilnować. Raz popełniła błąd, ale uważał, że nigdy jedna rzecz nie powinna ważyć na czyimś przekreśleniu. Widział, że wyciągnęła wnioski, więc teraz znów nabrał zaufania. Jedynie w jego myślach pozostawało pytanie czy słusznie. Widział, że ku własnej złości zbyt mocno zaczął angażować się w jej życie. Jeszcze kilka miesięcy temu uważał, że nie jest nikim, kto mógłby mówić Mayumi co ma robić. Nie wychowywał jej i nie ma prawa ot tak postawić się w takiej roli w jej życiu i wymagać, by to zaakceptowała. Jednak siłą rzeczy coraz mocniej tak się działo.

Unwanted child - Hawks x Oc [Poprawki]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz