Rozdział 1.1

8 1 0
                                    

Dawno, dawno temu, a właściwie dziś rano, zaczęły się wakacje. Taki mały wstęp do mojej historii. Kim jestem? Musicie być cierpliwi, bo tego się na razie niestety nie dowiecie.

Zaczynając od początku. Siedzę teraz w kuchni i jem obiad. Dzień jak co dzień jednak nie wiedziałam, że dzisiaj zacznie się ciąg wydarzeń, które na zawsze zmienią moje życie. Już zamierzam zacząć jeść drugie danie, ale niestety moja mama musi wparować do pomieszczenia z pretensjami, dlaczego znowu używam telefonu przy jedzeniu.

- Zostaw ten telefon w końcu i zjedz normalnie! - krzyczy na mnie mama.

- Przecież ty też czytasz przy jedzeniu. - mówię jej.

- Gdybyś czytała książki jak ja nic bym nie powiedziała, ale ty bez przerwy gapisz się w ekran.

- Dobra, już dobra. - odpowiadam, chcąc uniknąć kłótni.

Co jak co, ale matki potrafią doprowadzić do szału, a szczególnie moja. Wracając do tego co ważne, akurat, gdy moja mama wychodzi z kuchni, z pracy wraca mój tata. Co ciekawe od razu podchodzi do mamy zamiast się ze mną przywitać, jak robił to codziennie. Ja, która straciłam apetyt, idę do swojego pokoju.

- Dziwne. - myślę. Takie rzeczy nie zdarzają się każdego dnia. Musiało się coś stać. Akurat w momencie, gdy to pomyślałam, tato przypomniał sobie o mojej obecności i mnie zawołał:

- Skarbie, musimy porozmawiać. - mówi. - To bardzo ważne.

- W porządku. O co chodzi? - pytam.

- Najlepiej będzie, jak zejdziesz i usiądziesz. - odpowiada mi mama.

Czego oni mogą ode mnie chcieć? I co jest aż tak ważne, że muszę usiąść? Wchodzimy z powrotem do kuchni, z której dopiero co wyszłam i siadamy.

- Mówcie co się dzieje i dlaczego milczycie! - krzyczę do nich.

- Kochanie, uspokój się. - mówi spokojnie mama. - Chodzi o to, że.... Nie mogę, ty jej powiedz Mariusz.

- Rozgwiazdko, chodzi o to, że... - i w tym momencie tato się zatrzymuje.

Dokładnie wiem, dlaczego. Zawsze, gdy się denerwował, miał gulę w gardle i ledwo był w stanie wykrztusić z siebie cokolwiek.

- Chodzi o to, że... - powtarza.

- Lecisz do Stanów, a dokładniej to do Nowego Jorku. - wtrąca się mama.

- Naprawdę!? - krzyczę.

- Tak. - odpowiada mi tato i patrzy na mamę ze znakiem zapytania na twarzy.

Po minie taty domyślam się, że nie to chcą mi powiedzieć, ale i tak się cieszę.

Córka BohateraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz