CZTERDZIEŚCI PIĘĆ

36 8 5
                                    

Rozmowa z mamą i potem z Bożeną niewiele pomogła, obie w zasadzie radziły mi to samo, “zrób listę priorytetów” i “musisz w końcu ustalić z nim jak to sobie wyobrażacie dalej”. Weszłam do łóżka z zeszytem i długopisem lecz nie byłam w stanie się skupić, zastanawiałam się dokąd poszedł, co robi, czy mu nie zimno?  Leżałam w łóżku pachnącym nim, myślałam o wszystkim co dziś usłyszałam. Cała ta sytuacja jest jednocześnie prosta i zagmatwana. Jedno jest pewne, odwlekanie rozmowy dotyczącej mojego wyjazdu pogorszy tylko sprawę. Melanie są u mnie, więc zwinęłam poduszkę Yoongiego, do której się przytuliłam i zapadłam w niespokojny sen. Gdy po raz kolejny się przebudziłam postanowiłam wziąć kołdrę i przejść na kanapę do saloniku, żeby nie przegapić powrotu Yoongiego. Już przegapiłam, siedział z głową opartą o parapet i wpatrywał się w niebo. Nie zareagował na moje wejście, jakbym była niewidzialna. Zabolało. Bez słowa usiadłam przed nim. Opuściłam głowę, czułam, że powinnam zacząć, ale nie umiałam wydusić z siebie słowa. Chciałam się do niego po prostu przytulić, ale coś mnie powstrzymywało. Chwile boleśnie się dłużyły a my siedzieliśmy naprzeciw, każde pogrążone we własnych myślach, pozornie niezauwżające tej drugiej osoby. 
-Przepraszam.
-Przepraszam.
Powiedzieliśmy to jednocześnie, spojrzeliśmy na siebie i przyciągnął mnie, dopiero wtedy kawałek puzzla wskoczył na swoje miejsce. Chowając twarz w zagłębieniu jego ramienia mogłam mu tylko opowiedzieć o tym o czym myślałam zanim wrócił. 
- Yoongi boję się. Wiem, że zostały nam dwa miesiące i kilka dni. Nie wiem jak to wszystko ogarnąć. Z jednej strony chciałabym tu zostać, z drugiej tak bardzo tęsknię za domem, za wszystkim co znam i kocham. Chciałabym się rozdwoić, wiem, że to niemożliwe. Oboje wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo, ale nie sądziłam, że będzie aż tak trudno. 
-Kate, ja też się boję, i dlatego się wściekam. Głupia reakcja, wiem. Ty się rzucasz w wir zajęć a ja czuję się odepchnięty, to bez sensu, oboje zachowujemy się jak dzieci. Musimy się jakoś do tego wszystkiego przygotować. Nie chcę, nie mogę cię stracić. Coś mi przyszło do głowy, posłuchaj.
Może i początkowo podeszłam sceptycznie do jego pomysłu, jednak po przemyśleniu nie było to już aż tak absurdalne. Plan jest prosty, wracam, szukam mieszkania do wynajęcia dla nas dwojga, po znalezieniu pracy i zdobyciu wszystkich zezwoleń Yoongi  przylatuje do polski. Mimo, że nie do końca mnie to przekonało poczułam się  jakiś sposób uspokojona. Dopiero około drugiej w nocy poszliśmy spać. Nie pamiętam co mi się śniło ale raczej nic miłego przebudziłam się niewyspana a Yoongi pokopany przeze mnie. Żeby jakoś się rozweselić postanowiliśmy po obiedzie pójść na łyżwy, napisałam tylko wiadomość do Bożenki, żeby się nie martwiła i pojechaliśmy do Yeoui Ice Park. Było dość tłoczno i mimo, że przywykłam już do wszechobecnych mas ludzkich, nadal tego nie lubię więc mocno ściskałam dłoń Mina.

Dawno już tak dobrze się nie bawiliśmy, nawet niezbyt zmarzłam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Dawno już tak dobrze się nie bawiliśmy, nawet niezbyt zmarzłam. Gdy wracaliśmy, wstąpiliśmy jeszcze na gorącą, zimową kawę z korzenną przyprawą i piankami. Siedzieliśmy zatopieni w rozmowie gdy dotarły do mnie strzępki rozmowy prowadzonej w języku polskim. Dwa stoliki od nas siedziała para, drobna Koreanka i jasnowłosy chłopak rozmawiali w moim ojczystym języku, oczywiście musiałam do nich podejść i zagadać. Ich historia dopiero była zakręcona. Dziewczyna, Alicja, ma ojca stąd a jej matka jest Polką, niemal całe swoje życie spędziła w Polsce, jednak dwa lata temu ojciec musiał wracać, bo jej dziadkowie zachorowali. Więc kilka miesięcy po nim, sprzedawszy cały dobytek tam, przyleciały z matką tutaj a chłopak to jej miłość od liceum. Wojtek zdecydował się na koreanistykę i załatwił sobie studia w Seulu, Alicja z kolei studiuje polonistykę. Bardzo miło się nam rozmawiało, Yoongi nawet poprosił Wojtka o kontakt. Na mój pytający wzrok wzruszył tylko ramionami. To spotkanie w jakiś sposób nas podbudowało, oboje trochę bardziej utwierdziliśmy się w przekonaniu, że plan Yoongiego jest dobry. Wróciliśmy do domu w wyśmienitych humorach i gdy już leżeliśmy wieczorem w łóżku przypomniało mi się, że na jutro się umówiłam z panią Yumin.
-Yoongi, skarbie, chyba czeka cię jutro samotne popołudnie.
-Masz coś w planach? I mi nie powiedziałaś? Nie szkodzi, pójdę do mamy, trochę pogadamy.
-Chyba jednak nie pójdziesz do mamy, ewentualnie możesz przyjść wieczorem po mnie, bo to z nią się umówiłam.
Wyraz osłupienia na jego twarzy był tak zabawny, że nie mogłam powstrzymać chichotu.
-Co ty kombinujesz z moją mamą? 
-Dowiesz się w swoim czasie, twoja mama to miła kobieta, która pomaga innej kobiecie w potrzebie.
-A, czyli jakieś babskie sprawy, to o której po ciebie być?
-Umówiłyśmy się na piętnastą, myślę, że jak będziesz około dziewiętnastej to będzie dobrze. 
Na szczęście nie dopytywał co to za sprawy, bo miałabym kłopot, przecież nie powiem mu “słuchaj stary, twoja matka pomaga mi z prezentem na twoje urodziny”, został mi jeszcze miesiąc a chcę, żeby to było coś absolutnie wyjątkowego. Przy okazji spytam ją co sądzi o moim walentynkowym prezencie. Po raz kolejny zasypiając w jego ramionach czułam, że chcę tak zawsze.
 Yoongi ma niesamowitą umiejętność, potrafi sprawić, że ugotuję mu wszystko o co poprosi, poprosił o polski obiad z mojego regionu. Dobra, dostanie kluski śląskie z roladą, niestety nigdzie nie mogłam dostać czerwonej kapusty, więc zamiast niej będą buraczki. Od rana krzątałam się po kuchni, oczywiście moje szczęście pomagało mi jak tylko potrafił. Niemal równo z wybiciem czternastej zasiedliśmy do obiadku, widok Mina zabierającego się do klusek śląskich pałeczkami - bezcenny. W końcu dał się przekonać do sztućców. Oczywiście zapakowałam do pojemników porcję dla pani Yumin. Yoongi podprowadził mnie pod jej blok, stwierdził, że pójdzie poszlajać się trochę z kumplami zanim po mnie przyjdzie. Znów padał śnieg, więc starałam się jak najdokładniej otrzepać zanim weszłam do ciepłego mieszkanka. Mamy taki nasz stały rytuał, najpierw się witamy, pytamy o samopoczucie, zamieniamy kilka słów o pogodzie i dopiero wtedy przechodzimy do właściwej rozmowy. Mimo tego, że pani Yumin została moją cichą wspólniczką nadal nie czułam się do końca swobodnie w jej towarzystwie. 
-Ja w zasadzie chciałam panią poprosić o radę. Za miesiąc są urodziny Yoongiego i chciałabym podarować mu coś zrobionego własnymi rękami, już zaczęłam to robić. Proszę zobaczyć.
Wyjęłam z plecaka zawinięty w ściereczkę zeszyt, który jej podałam. Zaczęłam w nim opisywać wszystko. Począwszy od niezbyt miłego pierwszego wrażenia. Zajęta opowiadaniem o tym co już tam zamieściłam i co jeszcze chcę tam opisać nie zwróciłam uwagi na to, że od pewnej chwili pani Yumin milczała.
-Czy zrobiłam coś nie tak? Myśli pani, że to zły pomysł?
Pokiwała przecząco głową.
-Myślę, że to wspaniały pomysł, tylko mam prośbę. Nie pisz mu o nas, nie pisz, że mnie szukałaś. Ta wiedza może mu przysporzyć cierpienia, może się poczuć oszukany.
Opuściłam głowę, tak, to nadal mi ciążyło i nie raz chciałam mu powiedzieć, o tych poszukiwaniach, jednak obawa przed odrzuceniem była silniejsza.
-To była w sumie kolejna rzecz o której chciałam rozmawiać, ale zdaje się już mamy to z głowy. Oprócz moich notatek będę wklejała również zdjęcia, jutro po pracy pójdę wydrukować część z nich, jednak chciałabym poprosić panią o jakieś historyjki o tym co robił jak był dzieckiem, jaki był, co lubił a czego nie. 
Nie musiałam długo prosić, zawinęłam zeszyt i na powrót schowałam do plecaka a w tym samym czasie na stole wylądował dzbanek z gorącą herbatą i ciasteczka. Siedziałyśmy tak pochłonięte rozmową, że dopiero w okolicy osiemnastej zdałam sobie sprawę, że nie spytałam jeszcze o opinię na temat drugiego prezentu. Gdy wyjęłam pudełeczko ze spinkami do mankietów, jakie kupiłam Yoongiemu na walentynki jego mama klasnęła w dłonie.

Tylko rokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz