𝓦𝓪𝓵𝓮𝓷𝓽𝔂𝓷𝓴𝓲

80 6 0
                                    

Po rozpoczęciu drugiego semestru, biblioteka stała się moją codziennością, tylko wieczory spędzałam w towarzystwie Cedrika, który jako jedyny wiedział o tym co zrobił  Malfoy i za wszelką cenę chciał mi pomóc, ale rudzielce nie słuchali zarówno jego, jak i mnie. Dni mijały powoli, Hermiona wróciła do zdrowia, i jak dowiedziałam się od Luny, była tam przez pomyłkę podczas warzenia eliksiru wielosokowego. Moje stopnie w szkole znów się poprawiły, z czego szczególnie dumna była Profesor Sprout.

Nadszedł dzień zakochanych serc, przy śniadaniu, wielka sala wyglądała przepięknie, róże i ten przyjemny zapach unoszący się w pomieszczeniu. Spokojnie zajadaliśmy śniadanie,  Lockhart wygłosił przemówienie, a przez drzwi frontowe weszła grupa krasnaludów, sprawiająca wrażenie nieprzyjaznych - Tak się kończy jak ten czub chce coś zaplanować - zaśmiałam się do Cedrika siedzącego obok mnie - A może to dobrze? Wiesz potrzeba trochę rozrywki po tym co się działo ostatnio - przewróciłam oczami i wzięłam gryzą grzanki z czekoladą, która spłynęła mi na brodę - Pozwolisz, że wytrę - poczułam jak ktoś przeciera mi twarz - Light? - Czego tu chcesz?! - powiedziałam z przyjacielem prawie jednocześnie - Diggory spokojnie, my z Viv już trochę się znamy - brunet posmutniał, sprawiał wrażenie, że bardzo go to skrzywdziło - Hadar lepiej będzie jak pójdziesz - Chłopak obrzucił Cedrika wrednym spojrzeniem i odszedł. Wstaliśmy z ławy i rozeszliśmy się na zajęcia.

W czasie przerw pomiędzy lekcjami, posłańcy Lockharta rozdawali walentynki, ku mojemu zdziwieniu w moje ręce trafiły róże, a od kogoś innego czekoladki z karteczką, której treść przypominała przeprosiny. Wśród prezentów  znalazła się także kartka z zaproszeniem na oglądanie gwiazd, na szczycie wieży astronomicznej.

Zmierzając na spotkanie z tajemniczym nadawcą liściku, minęłam na korytarzu Pottera,który za wszelką cenę starał się uciec jednemu z krasnali-kupidynów Lockharta, nie za bardzo mnie interesowała ta jego walentynka więc czym prędzej pobiegłam ku wieży. Jako że był luty to pogoda była raczej nie sprzyjająca spotkaniom, jednak wchodząc na sam szczyt, dostrzegłam znajomą sylwetkę.-Ced? To ty mnie zaprosiłeś? - zarumieniłam się, w końcu chłopak był kilka lat starszy, choć w praktyce nigdy tego nie odczuwałam - A liczyłaś, że ktoś inny? - zaśmiał się, a moja twarz zrobiła się jeszcze mocniej różowa.- T...to nie tak, ja po prostu jestem zaskoczona, nic więcej. - A wiesz, że przyszłaś za wcześnie? Dopiero zaczęło się ściemniać.- wyciągnęłam książkę i osunęłam się po jednej z drewnianych kolumn wprawiając chłopaka w osłupienie - Vivian, chyba nie powiesz mi, że przyszłaś się tu uczyć? - Skoro jestem zbyt wcześnie to skorzystam z chwili wolnego czasu- posłałam mu ciepły uśmiech i dając mu chwilę na przygotowanie wspólnego posiłku oddałam się szukaniu informacji o stworzeniu, którego jad może spetryfikować, było tam kilka węży, pająków, albo innych owadów, jednak opis żadnego z nich nie pasował do przypadków z Hogwartu, zrezygnowana schowałam książkę do torby i rozejrzałam się - Niemożliwe... to wygląda pięknie - ujrzałam przyjaciela przy rozłożonym kocu i świecznikach z naszą kolacją po środku. - Na dziś tylko słodycze moja droga! I oczywiście gorąca czekolada dla rozgrzania... - podeszłam do Cedrika i ucałowałam jego policzek, po czym razem usiedliśmy i delektując się pysznościami rozmawialiśmy o wszystkim co nie dotyczyło szkoły.

Po kilku godzinach obserwowania gwiazd wróciliśmy do piwnicy gdzie czekał już, nastawiony wrogo do Cedrika, Hadar - No no nie ładnie, po szkole grasuje potwór, a wasza dwójka tak się zachowuje, a co do ciebie Diggory, myślałem, że po prefekcie spodziewać się można większego rozsądku - zbladłam i delikatnie ścisnęłam rękaw przyjaciela - Nie martwcie się, wszystko załatwiłem, a panno Snape, mam nadzieję, że róże się podobały ?- moja twarz ponownie zapłonęła rumieńcem - Tak są piękne, dziękuję. By się nie zniszczyły ukryłam je wewnątrz mojego dziennika. - Tryumfalnie uśmiechnął się do Cedrika i odszedł, a i my po chwili uścisku rozeszliśmy się do dormitoriów.

Leżąc w łóżku rozmyślałam nad przeprosinowym liścikiem dołączonym do paczki czekoladek, nie była to typowa walentynka, w pierwszej chwili  pomyślałam, że podarował mi ją Draco, jednak nie było to w jego stylu. Nie mogąc logicznie tego wytłumaczyć położyłam się i usiłowałam zasnąć, co po dłużej chwili się udało. Tej nocy nie męczyły mnie koszmary, a jedynie co jakiś czas wybudzał mnie wiatr odbijający się o okna.



_________________________

Hejka, witam po dłuższej przerwie, dziś którzy rozdział, ale teraz postaram się nadrobić nieobecność ^^

𝓟𝓪𝓷𝓷𝓪 𝓢𝓷𝓪𝓹𝓮Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz