Mayumi obudził budzik, a ona niechętnie zwlekła się z łóżka. Czuła się jakby przejechał ją tir, a potem pociąg. Jednak dziś był obóz, więc musiała być punktualnie bo jechała z ojcem, a wiedziała że jeśli się nie zdąży się wyszykować, to weźmie ją siłą nawet w piżamie.
Czy było to dziwne, że tak mocno tego obozu się obawiała? Wszyscy tam jadą zintegrowani, a ona jako czarna owca. Każdy z osobna będzie się bawić, żartować, zdobywać wspólne wspomnienia i napędzać siebie nawzajem w tych chwilach beztroski, do jakich wracać będą w przyszłych latach. Ale ona będzie patrzeć na to wszystko z dala. Na własne życzenie. Nikt chyba nie cieszyłby się z takiej wizji wyjazdu, które miałby ukazywać, jakie błędy popełniła.
Znów jednak padła na łóżko i leżała w nim, spoglądając w sufit, nie mogąc się dobudzić. Mimo długiego snu miała wrażenie, że nic nie spała. W takich chwilach ta miękka pościel tak mocno potrafiła choć trochę koić uczucia. Chciała tak mocno wrócić do tych snów, który każdy z następnych był oderwaniem od tego co się działo. Tylko tam mogła się oddać temu co chciała, a nie temu, co sama tu stworzyła.
Czemu życie jest sinusoidą? Gdy jesteś na szczycie siebie samej, od razu spadasz na dno, by potem znów się wspinać, a potem znów upaść.
Jednak czemu jej upadki prawie zawsze były w jej mniemaniu jej winą? Czy kiedyś uwolni się od własnych błędów, a przy innych przestanie sobie wmawiać, że są one jej?
W końcu musiała wstać, nie ważne jak się przed tym wzbraniała. Nie chciała robić tacie problemów więcej, jak i myśli do zamartwiania się. Może dobrze jednak to wszystko wyszło? Za bardzo spoufalała się ze wszystkimi, mimo że sama to sobie zabroniła ze względu na sprawę Kasumi. Teraz dostała za swoje, ale najwyraźniej tak miało być, by znów mogła się na niej skupić i nie patrzeć wstecz. A przynajmniej niezbyt mocno.
Była zaspana, jednak ocknęła się od razu, gdy zauważyła piórko, które leżało pod oknem na jej dywanie. Podbiegła szybko i wzięła je do ręki, doskonale pamiętając jak wyglądały te Hawksa.
- Byłeś w nocy. - powiedziała po cichu, a z oczu znowu zaczęły lecieć łzy. Nie wiedziała czego się spodziewać po ich ostatniej kłótni jak i teraz tym co zostawił. Co to wszystko ma znaczyć? Co to za dziwne podchody? Miała już dość tego wszystkiego co się narobiło. Miała już dość tego, że niczego nie jest pewna. A jednak... mimo złości cieszyła się, że on tu był i przynajmniej o niej myślał. Nawet mógł źle, ale po prostu tu był. Znaczyło to, że nie była dla niego bezwartościowa. Zadał sobie przynajmniej tyle trudu, by przyjść tu w nocy.
Poczuła jednocześnie ulgę jak i jeszcze większy ból. Czemu w takim razie nie było go wcześniej? Czemu tak nagle w środku nocy do niej przyleciał? Mayumi nagle zamarła. Może był to rodzaj pożegnania dla niego? Czarnowłosa zsunęła się na podłogę i ukryła twarz w dłoniach. To nie mogło się tak skończyć. Sam z butami wparował w jej życie i teraz nie da mu tak odejść. Po obozie od razu pójdzie do jego domu, nawet jeśli ten nie będzie chciał jej wpuścić ta wejdzie nawet oknem.
Szybko się ubrała, wyszła z pokoju i skierowała się do kuchni. Lecz kiedy tylko przekroczyła jej próg , poczuła że jest jej nie dobrze i pobiegła szybko do toalety gdzie zwymiotowała. Jej organizm już nie wytrzymywał. Kilkunastogodzinnych morderczych treningów, gdzie przetrenowywała się od kilku dni, ciągłego stresu i praktycznie niczego nie jedzenia.
Jej ciało mówiło dość. Chciało spokoju, do którego przyzwyczaiło się już odkąd mieszkała u ojca. Tak mocno pragnęła tego spokoju już na zawsze. By nigdy nie czuć już niczego złego.
Aizawa wszedł do łazienki i zobaczył, że Mayumi jest cała zapłakana, a jej stale obecne wory pod oczami od kilku dni, nadal nie zniknęły. Najgorsze było, że nic nie mógł z tym zrobić, patrząc na nią pękało mu jego dla wielu lodowate serce, widząc jak jego córka cierpi. Widział, że odreagowuje po takim stresie i dodatkowym zamartwianiu się jeszcze obozem. Nie wiedział już jak jej pomóc, skoro problem nadal nie został wyeliminowany.
CZYTASZ
Unwanted child - Hawks x Oc [Poprawki]
FanfictionDziecko wychowane w bólu i cierpieniu nie jest świadome, że są one czymś nienaturalnym. Widzi bawiące się dzieci na placu zabaw, które są szczęśliwe, pełne życia i nadziei, a koło nich troskliwych rodziców. W głowie zaczynają narastać po raz pierwsz...