Rozdział 30 - Pacan

1.2K 109 39
                                    

Kolejny raz to samo. Znów to się dzieje. Jest zbyt słaba by komuś pomóc, by ocalić. Mimo tego wszystkiego, tylu treningów i wyrzeczeń, nie potrafiła obronić. Była nikim wobec świata i tego co robił.

Przez cały czas ostatniego dnia widziała przed sobą małą Kasumi krzyczącą o pomoc, która stała zamiast Jiro, trzymana przed złoczyńcę ze szwami. Załzawione policzki, przylepione włosy do twarzy i ten błagający wzrok, by znów nie zgasnąć. Światełko w tych oczach znów się tliło i prosiło o pomoc. Błagało, krzyczało, nie mogło znieść ponownej śmierci.

Nie potrafiła pomóc. Zawiodła Kasumi i pozwoliła jej umrzeć. Za każdym razem w tym śnie. Za każdym razem widziała tę tragedię w najgorszej wersji.

Kasumi ożywiła się w niej, by umierać z każdą chwilą.

Nawet po śmierci nie mogła odpocząć, żyjąc w niej i jej lęku.

Czując bezsilność otworzyła ociężałe powieki, nie chcąc patrzeć na nic dookoła. Ciągle widziała tę twarzyczkę, którą przepraszała za każdym razem, że nie może pomóc. Że pozwala na to, by znowu umarła.

Patrzyła przed siebie, będąc w tej części siebie, która wychodzi, gdy jest się najbardziej słabym i bezbronnym. Gdy samemu nie ma się siły, by trzymać ją w ryzach.

Po kilku minutach jej bezczynnego leżenia, do sali weszła siwowłosa kobieta blisko sześćdziesiątki, której życzliwy uśmiech potęgował zmarszczki. Miała biały kitel i z tak ciepłym uśmiechem czekała aż Mayumi oswoi się ze swoją sytuacją. Była pielęgniarką, która próbowała być dla swoich pacjentów niczym starsza ciocia, która zawsze nakarmi i wspomoże dobrym słowem. Czekała cierpliwie, aż dziewczyna obejrzy wszystko dookoła i może sama spróbuje zadać pytanie.

Odkąd Mayumi uciekła z domu brzydził ją ten zawód. Wszystko co miało wspólnego z matką ją już teraz brzydzili, a w szczególności pielęgniarstwo. Jak ktoś kto ratuje życia nie zauważył, że jej dziecku jest ono odbierane? Jak osoba, która chronić ma innych, nie uratowała własnego dziecka i na to wszystko pozwoliła?

- Już podaliśmy Ci leki przeciw bólowe, więc za kilka minut powinny zacząć działać. - patrzyła na Mayumi ze współczuciem, ale nadal zachowując w oczach duże pokłady szczęścia. Czarnowłosa jeszcze była dzieckiem, a to było drugie jej spotkanie ze złoczyńcami. Wszyscy już o tym wiedzieli. Całe media dudniły tylko o tym, a kobieta tutaj tak mocno współczuła temu co przejść te dzieci musiały. - Lekki ból głowy może się jeszcze utrzymywać przez kilka godzin, ale nie licząc uderzenia głowy, nie odniosłaś żadnych większych obrażeń i dziś wieczorem będziemy mogli Cię wypisać.

Mayumi nie patrzyła na nią, nie odpowiedziała. Nie mogła znieść myśli, że cel który tak dawno temu sobie obrała, jest tak samo daleko jak i był. Jak skończyli inni? Czy ktoś nie przeżył? Czy w końcu to przeżyją i będą mogli odejść jako zwycięzcy? Czemu w tym świecie to dzieci mają walczyć za dorosłych? Może obierają ich sobie za cele, by nie mogli stać się tym dorosłymi, którzy chronić mają innych? Może to właśnie po to, by wytępić najsłabsze ogniwo, zanim stanie się silne?

Kiedy w takim razie będą na tyle silni, by pokonać ich, a nie bać się tego, że znowu oni nadejdą?

Kobieta zaczęła zmierzać w stronę drzwi, widząc, że Mayumi nijak nie reagowała na jej słowa.

- Zostawił Ci to Twój ojciec i przyjaciel. - powiedziała na odchodne pielęgniarka, wskazując na stolik na którego wierzchu leżał jej telefon oraz bukiet krwistych róży, które tak mocno pasowały do jej obecnych obrażeń. Ta sama krwista czerwień, którą chciałaby widzieć u każdego złego człowieka, nie ważne czego on się dopuścił. Podejrzewała, że sama byłaby jedną z tych osób również. Zawsze miała, a w środku coraz częściej widziała, że posiada gorszą stronę, która tak długo ukrywana chciała się w końcu wydostać.

Unwanted child - Hawks x Oc [Poprawki]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz