1. Przy możliwości rozwodu

12 2 0
                                    

Ginewra Weasley weszła do pokoju dziecięcego swojego bratanka – młodego Hugona Weasleya, który owinięty w żółty kocyk, spal sobie w najlepsze, nie mając pojęcia, jakie poruszenie panuje teraz w salonie. Właściwie, to jednym z powodów, dla którego Ginny wyszła z pokoju głównego młodego państwa Weasley, była wizyta dawnego chłopaka dziewczyny – Harry'ego Pottera oraz jego narzeczonej – Cho Chang.

Rude dziewczę nie wiedziało, co tak naprawdę czuje do młodego Pottera. Gdybyś ktoś zapytał ją o to w drugiej bądź trzeciej klasie, kiedy jeszcze uczęszczała do Hogwartu, to z pewnością odpowiedziałaby, że kocha chłopaka nad życie i zrobi wszystko, byle ją tylko zauważył.

Jednakże czasy, kiedy panna Weasley wypowiedziałaby takie słowa, były odległe.

Odległe niczym wspomnienia ze szkoły, z ukochanego Hogwartu.

Prawda jest taka, że podczas swojego dwudziestotrzyletniego życia, Ginny Weasley zmieniła się nie tylko zewnętrznie, ale także i wewnętrznie. Dorastanie z szóstką braci, sprawiło, że w środku stała się twarda niczym skała. Wpływ na to miała także wojna, która – mimo że skończona – nie przeszła echem wobec niej samej.

– Chodź, malutki, chodź – powiedziała cicho i wzięła kwilące niemowlę na ręce.

Przycisnęła malutką główkę Hugona do swojej klatki piersiowej, w miejscu, gdzie znajdowało się jej serce. Z salonu dochodziły teraz głosy, które po kilku minutach zmieniły się w krzyki.

Rudowłosa usiadła na stojącym nieopodal krześle i położyła bratanka na kolanach.

Sięgnęła po stojąca na szafce nocnej butelkę i przyłożyła smoczek do ust małego, który po chwili zaczął go łapczywie ssać.

– Wybacz, że oni tu przyszli. Nie wiedzieliśmy o tym – usłyszała nagle. Poniosła głowę i ujrzała uśmiechającą się Hermionę. Jej bratową.

– Nie szkodzi – mruknęła ochryple i wstała z krzesła. Hugo zakwilił, kiedy podawała go matce

– Ginn – zaczęła Hermiona, trzymając swojego synka w ramionach – ja i Ron naprawdę nie wiedzieliśmy, że oni się tutaj pojawią. Nie chcieliśmy, żebyś musiała przy tym być – dodała, usprawiedliwiając siebie oraz swojego męża.

– Co znaczy „być przy tym? – Rudowłosa zmarszczyła brwi, by po kilku sekundach ciszy westchnąć niespokojnie. – Hermiono, zrozum, że między mną a Harrym wszystko skończone. Nie wyszło nam i tyle. Było minęło.

– Ale, Ginn... – zaczęła Hermiona, jednak adresatka wypowiedzi przerwała jej i uśmiechnęła się sztucznie, ukazując przy okazji calutki zestaw białych ząbków.

– Proszę cię, Hermi, skończmy już z tym. Masz wspaniałego synka. Trochę głupkowatego męża, no ale wszystkiego mieć nie można, prawda? – zapytała, chichocząc. Jej starsza przyjaciółka poszła w ślady rudowłosej i zakryła usta dłonią.

– Ja sobie to wypraszam, siostro! W moim własnym domu, będzie mnie obrażać! – W drzwiach pojawił się brat Ginewry – Ronald Weasley. Postronny obserwator mógłby stwierdzić, że mężczyzn obraził się naprawdę, jednak te dwie kobiety, które znały go dość dobrze, wiedziały, że pan domu po prostu żartuje.

– Przepraszam, Ron – wydusiła z siebie Ginny, po czym odwróciła się w stronę okna.

Podeszła do szyby i dotknęła jej palcem.

Chciałabym móc latać, pomyślała rudowłosa. Mogłabym wtedy uciec od tego wszystkiego. Od bólu, rozczarowania i cierpienia.

Stojący za nią brat, spojrzał na swoją małżonkę, która bezradnie wzruszyła ramionami i podała grzechotkę małemu Hugonowi. Hermiona Weasley wiedziała, że panna Weasley sama rozwiąże swoje problemy. A gdy zechce się wygadać, to zawsze przyjdzie, jednak to wymagało czasu.

Żona idealnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz