Był dzień przeprowadzki. Mayumi wyszła razem z ojcem, który nadal się do niej nie odzywał, z domu i pojechali do szkoły. Nie był to dla niej wcale dobry dzień. Większość uczniów była podekscytowana większą swobodą i możliwością mieszkania z przyjaciółmi i odwiedzania rodziny w wakacje i święta.
Nie ona, bo straciła swój dom.
U innych uczniów po prostu to oni wyjeżdżali, ale w jej przypadku nikt w tym mieszkaniu nie będzie mieszkał. Po co więc ma stać puste? Ojciec już zdążył nawet zrobić ogłoszenie, odnośnie sprzedaży mieszkania i teraz czekał na kupców. Ona straciła swój pierwszy dom w którym doznała ciepła. Domek, do którego wracała w końcu z ochotą. Nie obawą o codzienne wrzaski, nie ze strachem, który ściskał jej żołądek. Nie z wiecznym poczuciem zawodzenia samą sobą. Tu trafiała do faktycznej definicji słowa „dom". Kochała to miejsce, a już nigdy tam nie wejdzie. Chciała zostać, chciała odwiedzać ten dom, który urządziła za pieniądze ojca. Chciała zostać w domu, w którym zaczęła pod okiem taty trenować swój dar. Chciała zostać w domu, w którym ktoś po raz pierwszy o nią walczył.
Pod budynkiem czekała już reszta klasy i razem skierowali się za wychowawcą. Rozmów było zbyt wiele, by skupić się mogła tylko na jednej. Szczególnie gdy przeczuwała najgorszą z opcji. Dodatkowe rozdzielenie z ojcem będzie niczym własnoręczne zabicie ich relacji w trumnie. Nie będą zmuszani, by trwać przy sobie. Nie będą tak często gadać. Nawet najbardziej było jej żal tych małych gestów. Gdy będąc załamaną w nocy szła, by się przytulić i pospać z nim w jego kokonie. Gdy on ją zawsze budził, rozsuwając kotary i gdy zawsze trzask drzwi oznaczał powrót taty. Chciała to mieć dalej. Nie chciała tego tracić, gdy musiała tak o to walczyć.
- Wow, ale ogromny. - zaczął Sato, a wszystkim zabrakło słów, gdy patrzyli na budowlę. Wręcz willa, wybudowana w nowoczesnym stylu, ale zdawała się być aż nadto duża. Jakby nie tyle był to internat, a hotel. Wszystko jeszcze zdawało się być tak sterylne i dopięte na ostatni tu guzik. Z przodu uderzał ich monumentalizm tego miejsca, aż sami czuli się dziwnie, że tylko dla nich będzie to miejsce.
- To nam się poszczęściło! - powiedziała podekscytowana Mina, skacząc w miejscu.
- Klaso 1A, cieszę się, że widzę was w komplecie, całych i zdrowych. - zaczął Aizawa, ale reszta klasy była niezwykle podekscytowana i jak zwykle mu przerwała. Irytowało go to, co jest oczywiste, ale był człowiekiem. Wiedział co przeżywają. Dał się cieszyć dzieciom, dopóki nie wróciły jeszcze do horroru jego lekcji z nimi.
- Wszystkich rodzice się zgodzili? - zapytał ożywiony Sero.
- Moi dopiero po długiej batali. - odpowiedziała mu Hagakure.
- Cieszymy się, że panu też nic się nie stało. Oglądając konferencję bałam się, że już pan nie wróci. - powiedziała przejęta Tsuyu, natomiast Mayumi stała jedynie obok, nic się nie odzywając, by nie sprowokować ojca.
- Też jestem zaskoczony tym jak to się wszystko potoczyło, ale z drugiej strony, wiele się wydarzyło w międzyczasie. Zaraz pokrótce wytłumaczę zasady panujące w internacie, ale najpierw jeszcze jedna rzecz. Obóz treningowy miał was przygotować do uzyskania tymczasowych licencji bohaterskich.
Zaczął jak zwykle spokojnie, ale znów klasa zaczęła robić harmider, tym razem jednak wyprowadzając go z równowagi. Zbyt ważna była to kwestia, by mógł pozwolić teraz sobie przerywać.
- Posłuchajcie bo to ważne! Tamtej nocy. - Tu zrobił przerwę i spojrzał na szóstkę uczniów, a chłód w jego oczach od razu sprawił, że Mayumi poczuła się jakby przeszył ją na wskroś. - Todoroki, Kirishima, Midoriya, Iida, Yaoyorozu oraz Mayumi.
CZYTASZ
Unwanted child - Hawks x Oc [Poprawki]
FanficDziecko wychowane w bólu i cierpieniu nie jest świadome, że są one czymś nienaturalnym. Widzi bawiące się dzieci na placu zabaw, które są szczęśliwe, pełne życia i nadziei, a koło nich troskliwych rodziców. W głowie zaczynają narastać po raz pierwsz...