XXXXIII

16 2 0
                                    

Ogromny hałas. Fanfary. Deszcz, woda. Burza.

Po otwarciu lekko oczu zobaczyłam wiele osób wokoło siebie, poczułam, że leżałam na czyichś kolanach. Nade mną stała Hermiona, Harry, Ron i Dumbeldore. Z tyłu więcej osób.

Lekko się podniosłam i osobą na której leżałam był Olivier. Odchrząknęłam wodą.

- Co się stało?

- Byłaś moim drugim zadaniem- odpowiedział Olivier

Rozejrzałam się i znajdowaliśmy się przy jeziorze. Zdjęłam ręcznik i wstałam. Rozejrzałam się i zauważyłam kilka rzędów dalej Draco. Nagle przez ludzi przebijał się mój ojciec.

- Skarbie nic ci nie jest? Niedorzeczne są te zadania!

-Ale o co chodzi?

- Mieliśmy uratować ważne dla nas osoby przywiązane wodoroślami na dnie jeziora. Wszyscy wybudzili się odrazu, oprócz ciebie.- wytłumaczył niespokojny mężczyzna

- Więc ja byłam twoją ważną osobą?- zwróciłam się ku Olivierowi

- Najwidoczniej- odparł, po czym mocno mnie objął świeżym ręcznikiem i przytulił.

Oliviera znam od dziecka i od dziecka był moim najlepszym przyjacielem. Jednak, gdy trochę dorośliśmy zmienił się, liczył się z zdaniem każdego, tak aby tylko wyjść na doskonałego. Nie był już sobą, chyba, że byliśmy całkiem sami. W tym momencie poczułam się jak bezradne dziecko, które potrzebuje pomocy. Z jego przytuleniem poczułam szczere ciepło i miłość, którą zawsze dostawaliśmy od siebie. Miło było wiedzieć, że wciąż jestem dla niego ważna.

- W takim razie dziękuję- powiedziałam i równie mocno się w niego wtuliłam.- A wygrałeś?
- Harry wygrał.. ale ja miałem drugie miejsce, a potem Cedrick. Fleur została zdyskwalifikowana i nie weźmie już udziału w trzecim zadaniu.
- Czyli w trójkę podchodzicie do ostatecznego zadania?
- Tak,  a jutro jest bal, jak już wiemy. Myślałem, że może póki jeszcze tu jestem, to trochę powspominamy i- zająkał się- Pójdziemy razem?
Tak wiesz...
- Tak, chętnie z tobą pójdę.
- Super!- powiedział i mnie podniósł
Ojciec poklepał go po ranieniu i uśmiechnął się do nas. Ta wiadomość cieszyła go jak nic innego. Od zawsze marzył o naszym ślubie i gromadzie wnuków. Mimo, że jestem jego oczkiem w głowie to Oliviera często traktował jak syna.
Udaliśmy się wszyscy do szkoły, razem z Harrym, Ronem i Hermioną usiedliśmy w dormitorium przy kominku.
- Dwie wygrane z trzech już zaliczone! Brawo Harry!
- Dzięki Vicki, to zadanie było straszne, wyglądaliście tak... tak martwo.
- Wyglądaliście? Wy też tam byliście ?
- Tak, jeszcze siostra Fleur.
- To kto uratował ciebie Hermiona?
- Wiktor- odparł złośliwie Ron
- Poważnie?
- A ciebie Olivier...- odparł Harry
- Tak, dokładnie.
- Byłem zmieszany na dole, krórego z was uratować. Jednak gdy chciałem dotknąć Victorię zaatakowała mnie syrena.
- Aha, czyli nie chciałeś mnie najpierw uratować? - zapytał oburzony Ron
- Stary, przestań- zaśmiał się Harry

Ogień z kominka był naprawdę pomocny, mimo, że z wody zostałam już wyciągnięta dwie godziny temu, w środku wciąż byłam przemarznięta.

- Jak się czujesz?- spytała Hermiona

- Średnio, wciąż w środku organizmu czuję się taka przemarznięta

- Wiem co ci pomoże! Musisz zrobić sobie kąpiel na trzecim piętrze!

- Tam gdzie mieszka Marta?- spytał Ron

- Tak tam! Gorąca woda od razu ci pomoże.

- Świetnie, pójdę zaraz!

- Poczekaj- Harry szybko krzyknął zestresowany- Chcieliśmy z Ronem o coś was zapytać- Chłopak spojrzał zdenerwowany na Rona

- No bo... jutro jest ten bal, a my jeszcze nie mamy z kimś iść, a wy w końcu też jesteście dziewczynami- Harry walnął w ramie przyjaciela

- Ron miał na myśli, czy nie chciałybyście pójść z nami na bal?

Hermionie ten pomysł od razu się nie spodobał, prawdopodobnie przez to jakie słowa użył Ron.

- Nie, dzięki. Jakbyście chcieli wiedzieć już mnie ktoś zaprosił.- dziewczyna wstała oburzona

- Kto? Hagrid?

- Jesteś beznadziejny Ron. Idę do pokoju.- odeszła oburzona, a Ron głośno wzdychnął, przenieśli wzrok na mnie

- Przepraszam, ale mnie też już ktoś zaprosił.

- Kto?

- Olivier...

- Poważnie? Ten zakochany w sobie typ?

- Przestań nie jest taki zły.

- Ojj tak Amerykanin, wiadomo- powiedział Ron

- Wiecie co, ja też już pójdę. Obydwoje zrobiliście to źle- zwróciłam się ku Harremu- Ty spytałeś złej dziewczyny i dobrze o tym wiesz, a ty zrobiłeś to jak zwykle w zły sposób.

Odeszłam do pokoju zdenerwowana. Hermiona miała rację, są czasem beznadziejni.

Wzięłam ręcznik oraz strój do pływania, jakoś nie ufam tym łazienką. Tym bardziej na trzecim piętrze.

Cała łazienka była ogromna, oprócz oczywiście toalet znajdowały się tam na środku umywalki z pięknymi lustrami i faktycznie coś jak mały basen, ale o wiele większy niż wanna. Puściłam gorącą wodę i zaczarowałam bąbelki. Usiadłam wygodnie i wyczarowałam muzykę, aby umiliła kąpiel. Muzyka klasyczna. Odchyliłam lekko głowę do tyłu opierając się i poczułam jak z sekundy na sekundę czuje się lepiej. Woda była naprawdę gorąca, jednak odczuwałam jakby była letnia. Po kilku minutach już prawie tam zasnęłam, aż do momentu gdy usłyszałam lekki pluski wody. Koło mnie ktoś usiadł, spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął

- Jak się czujesz?

- Lepiej, kąpiel mi pomogła.

- Martwiłem się.

- Ale nie podszedłeś, widziałam cię.

- Nie wiedziałem czy sobie tego życzysz.

- Oczywiście, że tak. To było okropne, czułam się niedość, że oszołomiona i nie wiedziałam co się działo przez ostatnie parę godzin. To czułam taką pustkę, jakbym była.. martwa.

Chłopak spojrzał na mnie z troską, zbliżył się do mnie i wziął moją dłoń, obejmując ją swoimi obydwoma dłońmi.

- Przykro mi- powiedział i lekko pocałował dłoń.

Pustka, którą wciąż odczuwałam, wypełniła się szczęściem i dobrem. Odrazu poczułam się lepiej.

- Draco...

- Tak?

- Dziękuję.

Magiczne zaklęcia i jak ich używaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz