XXXXV

21 3 1
                                    

Po mękach z snem, ostatecznie udało mi się zasnąć. Rano obudziło mnie pukanie do drzwi. Za drzwiami stał mój ojciec z dużym pudełkiem.
- Dzień dobry. Obudziłem cię?
- Dzień dobry- przytuliłam ojca i wpuściłam do środka- Tak, miałam złe sny.
- Znowu? Może trzeba iść do lekarza...
- Wiesz, że to nic nie da. A to co?
- Z wiedzą, że przed ostatnim zadaniem odbędzie się bal, przywiozłem suknie.
- Naprawdę? Dziekuje !
Otworzyłam pudło, a w środku znajdowała się długa czarna suknia z pięknymi złotymi zdobieniami. Lekko rozkloszowana od talii z piekną falbana.
- Przepiękna, dziękuję! - przytuliłam ojca w podziękowaniu
- Cieszę sie, ze idziesz na bal z Olivierem
No tak, całkiem zapomniałam.
- Jego matka dzisiaj przyjeżdża, napewno bardzo się ucieszy widząc was razem!
- Naprawdę? Świetnie cieszę sie! Nie pamietam kiedy ostatnio się z nia widziałam.
- Prawda, ostatnio chyba już 3 lata temu właściwie. Szkoda, że zerwał się wam tak kontakt.
- Prawda...
- No tak, ale teraz wszystko nadrobimy!
Uśmiechnęłam się tylko, na co ojciec:
- No dobrze zostawię się już sama, cieszę się, że sukienka się podoba. Do zobaczenia na balu !
- Do zobaczenia tato!- gdy miałam już zamknąć drzwi, mężczyzna się cofnął
- Właściwie to, gdzie byłaś wczoraj ? Byłem tu wieczorem i cię nie zastałem.
Jego pytanie odrazu wywoływało ścisk w moim żołądku.
- A tak, Hermiona mi poleciła ciepłą kąpiel i byłam w łazience z godzinę. Okropnie się czułam po tym zadaniu.
- No tak, rozumiem. Moja córeczka, ale dałaś sobie rade. Cieszę się, że jesteś taka silna i taka piękna. Cała matka.
- Dziękuje- powiedziałam i przytuliłam go czule.
- No dobrze, dobrze. Powodzenia w szykowaniu się do balu! Pamiętaj o tańcu olimpijskim, uczyliśmy się go w Ameryce.
- Tak, pamietam tato. Pani  McGonagall wspominała.
- Dobrze, dobrze. Uciekam!
I ojciec zniknął z jednym strzeleniem palcami.

Suknia była naprawdę piękna, powiesiłam ją w szafie obok sukni z świątecznego balu.

Korzystając z ostatnich dni bez szkoły, położyłam się jeszcze na chwile do łóżka i zasnęłam natychmiastowo.
Jak się okazało obudziłam się kilka godzin później pukaniem do drzwi.
-Hermiona?
- Co ty robisz! Wszyscy szykują się na bal! A ty? Spałaś ?
- Ta-ak, która jest godzina?
- Za godzinę zaczyna się bal!
- Przespałam cały dzień? Nigdy tak nie mam...
- No dobrze, dobrze. Teraz się szykuj! Pomoc ci?
- Jasne!
- Przyniosę swoje rzeczy i zaraz wracam!
Spojrzałam na siebie w lustrze, faktycznie nie wyglądałam najlepiej. Umyłam twarz i zaczęłam się malować. Chwyciłam puderniczkę, którą dostałam od mamy. Dopiero teraz zauważyłam, że na zatrzasku jest wygrawerowany herb hogwartu. Przejęłam lekko palcem po nim.
- Koniec hogwartu zbliża się. Jest coraz bliżej. Przystąp do nas.
Zakręciło mi się w głowie, oparłam się o komodę. Głos w głowie zamilknął.
- Jestem! Oh coś się stało? Wydajesz się jakaś blada.
- Nie, znaczy, usłyszałam jakby... a nieważne. Malujemy się?
- Właściwie to liczyłam, że ty mnie pomalujesz.- dziewczyna ładnie się uśmiechnęła i pomachała bordową kosmetyczką
- Oczywiście, jaki masz kolor sukni?
- Granatowy, aby pasował do szaty Wiktora. Takie barwy ma jego drużyna. Musiałam się wpasować.
- To takie kochane! Pokaz!
Suknia Hermiony była przepiękna, rozkloszowana od talii i lekko brokatowa.
- Przepiękna! No dobrze zacznijmy makijaż.
Pomalowałam ją bardzo lekko, ale podkreśliłam jej piękne duże oczy.
- Hermiono..
- Tak?
- Dlaczego idziesz z Wiktorem?
- Ponieważ mnie zapytał, a zreszta bardzo go lubię.
- Tak?..
- Tak! Dużo rozmawiamy! A właściwie ja mówię, a on słucha... Ale jest dobrym słuchaczem! Nie wtrąca swoich chamskich uwag, jak niektórzy.
- No właśnie, niektórzy. Nie sądzisz, że to z niektórymi byś chciała spędzić ten wieczor?
- Możliwe... jednak nie zaprosił mnie!  Przynajmniej nie w czasie, ani nie w odpowiedni sposób.
- Może nie wiedział jak i się bał.
- Nie chce ani o tym myśleć, Wiktor jest świetnym facetem! A wlasnie, w takim razie dlaczego ty idziesz z Olivierem?
- Zaprosił mnie, a zreszta z nim tak naprawdę znam się najdłużej i fajnie będzie spędzić ten bal z nim, jak tak długo się nie widzieliśmy.
- No dobrze, ale tak naprawdę chciałabyś iść z kimś innym.
- Harry chciałby zaprosić Ginny, ale bał się za bardzo. I tak bym z nim nie poszła.
- Wcale nie mówiłam o Harrym.
- A o kim?- zapytałam bardzo zdziwiona
- O Draco.
- Co? O czym ty mówisz?
- Przestań to ukrywać, widzę jak na siebie patrzycie, dodatkowo znikasz wciąż i sama twoja reakcja na jego imię potwierdziła mnie w przekonaniu, że to on jest osoba z która chciałabyś spędzić dzisiejszy wieczór.

Magiczne zaklęcia i jak ich używaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz