-2-13-

149 12 2
                                    

Taehyung wpatrywał się w sufit próbując wytrzymać uczucie ogarniającego go bólu oraz zrozumieć co mówi do niego lekarz. Wiedział, że znał ten język. Rozpoznawał niektóre słowa, choć pewnie nawet w swoim rodzimym języku nie wiedziałby co mówią lekarze. Terminologia medyczna była dla niego czymś strasznym, choć miał wrażenie, że powinien wiedzieć o co chodzi. Gdzieś w jego głowie pojawiła się myśl, że przecież to umie, wystarczy się skupić. Ból rozsadzający jego czaszkę skutecznie mu jednak w tym przeszkadzał. Zamknął oczy mając nadzieję, że brak światła drażniącego jego oczy chociaż w małej części mu pomoże. Różnica była jednak niewielka.
Uchylił powiekę słysząc, że do jego sali wchodzi para podająca się za jego rodziców. Nie wiedział czy to przez to, że ich nie pamięta, czy podświadomie wiedział, że są np skłóceni, ale jakoś nie chciał ich tu widzieć. Z jakiegoś powodu słowo "rodzice" wywoływało u niego dziwne, nieprzyjemne dreszcze. Psycholog i lekarz stwierdzili jednak, że to wynik strachu przed tym czego się nie zna. A on nie znał przecież teraz nawet siebie i szukanie nieprawidłowości było normalne. Skoro nie wiedział nic, wszelkie informacje przyjmował sceptycznie.
- Jak się czujesz, kochanie?
Spytała kobieta, twierdząca, że jest jego matką. Mężczyzna stojący obok niej prychnął cicho.
- Yeri, przestań go tak nazywać. Widzisz, że czuje się z tym nieswojo.
Taehyung poczuł się głupio, żałośnie. Miał wyrzuty sumienia widząc smutek na twarzy kobiety. Jednocześnie miał wrażenie, że to wszystko gra i pozory, że coś jest nie w porządku - a to sprawiało, że było mu jeszcze bardziej przykro bo przecież ci ludzie się o niego troszczyli.
- Wszystko mnie boli... A tak to chyba w porządku.
Mężczyzn szybko poszedł porozmawiać z lekarzem, a niedługo potem Tae mógł odczuć ulgę po dostaniu leków. W sumie sam nie wiedział dlaczego wcześniej o nie nie poprosił. Jakiś wewnętrzny głosik zakazywał mu narzekać na swoją sytuację i jednocześnie z nią walczyć. Był zagubiony. Czuł, że jest we mgle, która nie chce opaść i pokazać mu odpowiedniej drogi. Wiedział, że coś jest nie tak ale jego przyćmione zmysły nie potrafiły dać mu znać o co chodzi. Był przez to zirytowany.. Szczególnie, że na każde pytanie dostawał standardowe odpowiedzi, że to przez wypadek i niedługo wszystko wróci do normy. Tylko jak miał się nie przejmować skoro wszystko mu nie pasowało, nic nie pasowało do układanki.
- Rozmawiałeś z kolegą?
Spytała kobieta siadając na stołku obok łóżka. Taehyung z trudem spojrzał w stronę łóżka, na którym obecnie spał chłopak mniej więcej w jego wieku.
- Nie znam jego języka...
Prychnął chłopak zły. Nie podobało mu się to wszystko. Bardzo mu się to nie podobało... Na szczęście wszyscy mówili mu, że zna tutejszy język bo mieszkają tu od kilku lat. Jednak nie jest to język, którego uczył się od dziecka, język naturalny, więc musi sobie przypomnieć... Coś mu w tym wyjaśnieniu nie pasowało...

Mingi przełknął cicho ślinę widząc co ma w walizce. Właśnie szukał ubrań by wyjść na spacer ze swoim ukochanym, ale nie widział tam nic swojego. Wszystko było zbyt słodkie, nawet jeśli nie było różowe.
- Soonyoung, co to jest?
Spytał cicho, nadal trochę bojąc się sprzeciwić mężczyźnie. Z jednej strony t obawala go martwiła z drugiej podniecala. Sam nie wiedział czego chce. Liczyło się tylko żeby być obok niego.
- Jesteśmy tu na misji. Masz zachowywać się jak ukochany maluszek tatusia. Obiecuję, że nie pożałujesz.
Hoshi podszedł do chłopaka i pocałował go powoli. Ostatnio polubił delektowanie się smakiem jego ust.
- D.. Dobrze tatusiu... Powiesz mi co to za misja?
- Na razie nie mogę.. Ale obiecuje, że zdradzę Ci wszystko gdy to się skończy.

Jungkook siedział w swoim gabinecie w pracy wypełniając kolejne dokumenty. Na szczęście jego pozycja sprawiała, że większość obowiązków mógł robić z domu, będąc blisko Marsa.. I teraz kilku innych lokatorów. Były jednak takie dni jak ten, że musiał być na miejscu. Niektóre dokumenty nie mogły za wcześnie opuścić biura. Co z tego, że wszystko co podpisywał w postaci zdjęć trafiało do szefa Skautów. Do tej pory nikt nie odkrył, że mają szpiega... Ale w sumie firma była tak duża i miał pod sobą tyłu pracowników, że dodatkowe logowania nie były po prostu zauważane. Szczególnie, że wyglądały jak zwykła kontrola. Nikt z grupy nie wprowadzał zmian osobiście. Mówili po prostu czego ewentualnie potrzebują.
- Szefie, to przyszło z działu bezpieczeństwa.
Młoda sekretarka weszła do gabinetu i położyła mały stosik dokumentów na jego biurku. Jungkook westchnął cicho. Czekało go jeszcze trochę pracy, ale wiedział, że gdy tylko wróci do domu, Seonghwa się nim zajmie. Pomoże rozluźnić jego spięte mięśnie.
- Potrzebujesz czegoś, szefie? Kawy, herbaty, masażu?
Spytała dziewczyna, uśmiechając się przy tym lekko. Jungkook zmierzył ją wzrokiem. Może uznałby, że jest piękna gdyby nie był zakochany. A gdy on zaczynał coś czuć, ta osoba stawała się jego całym światem.
- Kawy. I jeśli przyjdzie tu Min Yoongi, wyślij go bezpośrednio do mnie.
Dziewczyna potwierdziła, że to zrobi i wyszła z gabinetu trochę zawiedziona. Nie dostawała żadnej uwagi od Jeona, podczas gdy inni faceci w biurze przynajmniej wodzili za nią wzrokiem. Lubiła tą uwagę... I lubiła dostawać to czego dostanie wydawało się niemożliwe.
Yoongi przyszedł do biura jakąś godzinę później z teczką pełną dokumentów. Oficjalnie chodziło o stworzenie systemów zabezpieczeń internetowych dla jego kasyn. Miało to utrudnić kradzieże. Co prawda już od dawna próbowali napisać do tego program - to znaczy Soobin próbował, a Beomgyu mu pomagał, ale to była dobra wymówka by bez żadnych przeszkód wejść na serwery różnych instytucji by "pokazać działanie ich programów". Negocjacje się przedłużały, podczas gdy oni sami śledzili wszystko co działo się w firmach.
Nagle telefon Yoongiego zadzwonił, a ten zbladł. Jungkook wiedział doskonale, że chodziło o Taehyunga. Tylko jeśli chodziło o niego, groźny gangster Suga stawał się najbardziej troskliwym chłopakiem.

Soobin miał dość. Nie wiedział co się dzieje z Beomgyu, bo nie mógł się z nim skontaktować. Dostał tylko informacje, że chłopak jest bezpieczny, a on sam ma udawać wściekłego chłopaka. Ale on wcale nie musiał udawać. Był wkurzony na tą całą sytuację. Rozumiał dlaczego tak jest, ale to nie oznaczało, że się na to zgadzał.
Zamknął swojego laptopa. Niby miał szukać informacji dla Szefa, ale nie miał na to siły. Normalnie Gyu zacząłby żartować, że się starzeje skoro już odpuszcza. Pewnie poszedłby zrobić im herbatę. A potem usiadłby na jego kolanach i zaczął szeptać mu do ucha co mu zrobi gdy tylko skończą pracę przeznaczoną na ten dzień. Teraz jednak motywacją w postaci tego cudownego człowieka w ramionach, zniknęła.
Niechętnie odebrał telefon od Sugi. Ten dzwonił ostatnio tylko ze złymi wiadomościami.
- Sprawdź monitoringi na lotniskach, tylko dyskretnie. Ktoś podobno widział tam Taehyunga, nie wiemy jednak na którym i gdzie leciał...
- Jasne, już się za to biorę...
- A, i Soobin?
- Tak?
- Będziesz oficjalnie pracował dla Jeona, wyślę Ci jego adres żebyś pojechał dogadać szczegóły.
- Oczywiście, Suga.
Soobin rozłączył się i westchnął. Nie miał siły na pracę w tej dużej korporacji. Nie, gdy nie było obok niego jego słodkiego słoneczka. Musiał to jednak zrobić. Przecież w końcu go odzyska, a Gyu nie byłby zadowolony gdyby on się obijał.
Szukał znaków obecności V na lotniskach nie zdając sobie jeszcze sprawy z tego, że Yoongi się nad nimi zlitował i Bin miał już następnego dnia przytulić ukochanego.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Anything you want ~ Taegi/VkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz