Każde zaklęcie ma konsekwencje

23 2 11
                                    

-więc...-zaczał Malfoy- rozmawialiśmy i wtedy nagle jakby... zemdlałaś?
Nie wiedziałam czemu. Rozmyślałam nad tym...
Gang poszedł chwile później a ja dalej o tym myślałam.

Dwa dni później wróciłam do dormitorium a dziewczyny nagle sie mną przejęły.

Była akurat sobota. Siedziała u siebie. Spojrzałam na poduszke na której ćwiczyłam zaklęcia. Wtedy mnie olśniło.
-No tak!-mówiłam do siebie- Zaklęcia które wymyśliłam muszą być jakoś zepsute dlatego ma konsekwencję....

Zaczełam przeszukiwać swoją szafe gdy znalazłam mały skrawek papieru.
"Każde zaklęcie ma konsekwencje. Dopracuj je zanim użyjesz " dostałam to wraz z listem do Hogwartu.
Jakie ja zaklęcie ćwiczyłam wtedy.
Zaczełam sie uderzać w czoło. (No wiecie facepalm)
-Astrixus!(Zaklęcie przywoływujące smoka *takuego malego ale nie tylko * itd.) No tak coś musi być z tym nie tak...-usiadłam w kącie i jeszcze raz rzuciłam to zaklęcie. Gdy uważnie sie przejrzałam smokowi który sie pojawił zauważyłam że miał połamane skrzydła.
Spróbowałam jeszcze raz. Tym razem złamany kark z wystającą kością aż mi sie niedobrze zrobiło. Rzuciłam je jeszcze raz tym razem lewą ręką. Normanie. Smokowi nic nie było. Szybko wzięłam jakiś zeszyt i napisałam:
"Zaklęcie przywołujące smoki- Astrixus UWAGA! Rzucać je tylko lewą ręką"
Poczym podkreśliłam Ostatnie zdanie.
Sprawiłam by smoki zniknęły i wtedy przeszły mnie okropny ból głowy. Bynajmniej nie zemdlałam to już plus... chyba naprawiłam to zaklęcie...

Wtedy to pokoju wparował Snape
- Juz natychmiast Nirie chodź!
Pobiegłam za nim a ten kazał mi wejść do sali gdzie jak zauważyłam byli wszyscy inni uczniowie.
-Co sie dzieje?-wszyscy pytali.
-Nie ruszajcie sie stąd. Mamy wszytsko pod kontrolą-rzekł Dumbledor.
Wtedy usłyszałam rozmowe starszych uczniów z Gryffidoru rozmawiali z 'Wspaniałą Trójką ' .
Podeszłam do nich.
-Nirie słyszałaś że Sama Wiesz Kto zaatakował?-rzekł Ron.
Zatkało mnie.
-Ja...-chciałam uciec- Chyba.. musze-i wtedy zaklęciem wybili okna.
-Ale jak przecież on nie żyje!- pisnęła Hermiona.
-Qurell *idk czy dobrze napisałam* Ma jego twarz z tyłu głowy! Qurell to On!-Krzyknął Fred (wiecie brat Rona)
-Wiedziałam...
Zaczęliśmy prędko wychodzić z sali. Nauczyciele chcieli nas chronić.
Ale mnie Hagrid pociągnął  do siebie.
-Nirie Oddawaj! On chce właśnie tego-starał sie nie podnieść głosu.
-Skoro chce to niech sam sobie weźmie! Żywcem sie nie dam!
-Oddaj ten kamień!-krzyknął na mnie
-Nie-wyrwałam sie od niego i uciekłam.
-Nirie chodź-chłopak pociągnął mnie do lazienki Marty.
-Malfoy. Czego chcesz.
-Nie chce zginąć ? I tobie tez to radze.
-nie jestem dzieckiem sama sobie dam rade. OH. A ty idź tatuś cie szuka....-powiedziałam i wybiegłam z pomieszczenia. 
-Harry, Ron Hermiona!- nie lubiłam ich. Ale pobiegłam do nich.
Wtedy za nami coś wybuchło a my gwałtownie sie zatrzymaliśmy. 
-Tam jest!-krzyknął Ron.
Chwyciłam mocniej wisiorek i zerwałam go wraz z łańcuszkiem ze szyi.
-Tego chcesz?! To chodź tu do mnie!-podniosłam go do góry.
-Nirie co ty robisz!-słyszałam w głosie Harrego strach.
-Schowajcie sie gdzieś...!
Wtem ogień  wybuchnął w moją strone
-Steriamus Aqua!(Zaklęcie  tworzące  bariere np w tym wypadku wodną)
-Witaj Ashte-podszedł bliżej  Qurell. Znaczy.  Voldemort-Nie wiedziałem że żyjesz~
-Zaraz o tym zapomnisz... Amnesian Ja Voldemort-rzuciłam ponownieto zaklęcie.  Tym razem szybko zaraz po tym rzuciłam kolejne- Nie mam eliksiru ale... Rastional-wycelowałam w siebie i nagle zmieniłam sie w jakąś kompletnie inna dziewczynę.  Blond włosy i zielone oczy.
-Oddaj Mi kamień  filozoficzny a nic ci nie będzie  dziewczynko- podszedł znowu bliżej jak tylko sie obudził.
-Nie boje sie ciebie!
-A powinnaś-od drugiej strony dostałam Zaklęciem... Queritonnes ( Zaklęcie zmieniające w nierozumnego)przewróciłam sie. Nie panowałam nad konczynami...

))))
polsat

Hyhy

Pamiętnik  Czarownicy (Nirie Ashte 'Inny Harry Potter')Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz