Kulka na biurku Megan zaczęła pulsować delikatnym światłem. Dziewczyna leniwie zwlekła się z łóżka i wzięła Bliźniacze Oko do ręki. Położyła się z powrotem i wróciła do czytania książki, podczas gdy kulka się aktywowała. Oko o brązowej tęczówce teraz patrzyło na nią.
- Cześć, Żeluś! - usłyszała podwójny głos.
- Nie potraficie wytrzymać bez kontaktu nawet jednego dnia? - uśmiechnęła się Meg.
- Co? Chyba nas nie doceniasz!
- A poza tym, ty również byś bez nas nie wytrzymała!
- No tak, oczywiście. - przewróciła oczami.
- Co robisz?
- Leżę. Czytam. Jem. - wzięła do buzi ciastko czekoladowe.
- O ty leniuchu! - zawołali obydwoje. - A niby to takie porządne Puchońskie Dziewczę!
- Jestem porządna. - udała oburzoną Meg. - Ćwiczyłam dzisiaj całe dwie godziny! Zasłużyłam sobie na ciastko czekoladowe.
- Dwie godziny? - usłyszała. - Ale dobrze się czujesz?
Nie miała wątpliwości, że to było pytanie George'a. Fred był bardziej wyluzowany.
- Tak. Nie zmieniałam się w nowe stworzenia, tylko ćwiczyłam te już opanowane. - ugryzła ciastko.
Cotton Candy poruszył się na łóżku obok niej i ziewnął przeciągle. Meg wyjęła z szafki przysmak dla psidwaka i rzuciła mu go. Candy zaczął gryźć przekąskę.
- Co czytasz? - usłyszała.
- Kolejny tom Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami. - odparła.
Kilka dni temu była z rodzicami na Pokątnej. Kupiła już wszystkie potrzebne książki, ale księgi z Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami kupiła też na przyszłe lata. Zdążyła już większość przerobić i zaznaczała coraz to nowe stworzenia, w które się przemieni. Nie chciała ryzykować omdlenia po przemianie w domu, by nie zamartwiać rodziców, więc zostawiła to na rok szkolny.
- Co będziesz ćwiczyć? - zapytali bliźniacy.
- Trochę tego jest. - zaśmiała się Meg. - Zacznę chyba od abraxana, potem poćwiczę porlocka, mam zamiar też zmienić się w chimerę. Może poćwiczę postać feniksa, ale trochę się boję. - przejechała palcem po obrazku płomiennego ptaka.
- Ambitnie. - usłyszała śmiech. - Dlaczego ty nie wylądowałaś w Gryffindorze?
- Nie kwestionuję decyzji Tiary. - uśmiechnęła się dziewczyna. - Chociaż w waszym pokoju wspólnym przydałoby się trochę puchońskiej ręki. - miała na myśli artystyczny nieład, który zawsze tam panował.
- Aj tam, da się przyzwyczaić! - mogła się założyć, że jeden z bliźniaków machnął ręką.
Megan przewróciła oczami i usłyszała rumor po drugiej stronie. Mogła się założyć, że to pani Weasley właśnie dobija się do pokoju bliźniaków.
- Słuchaj, Żeluś, bo zaraz nam tu mamuśka wparuje! - usłyszała głos bliźniaka.
- Mamy dla ciebie propozycję.
- Nie do odrzucenia.
- Wybieramy się na światowe mistrzostwa w Quidditch'u.
- Zainteresowana?
- O matko, na serio?! - zawołała Meg i zamknęła książkę. - Jasne! Kiedy?
- Za tydzień, w sobotę. Przyjdź do nas w piątek, żebyśmy razem potem polecieli na zawody.
- Super. Dzięki! - powiedziała.
- A teraz musimy kończyć, bo mama zaraz nam wywarzy drzwi. Koniec kontaktu.
Oko zmieniło się w zwykłą kulkę. Meg włożyła ją do kieszeni bluzy i wstała z łóżka. Przeciągnęła się i poklepała Cotton Candy'ego po grzbiecie. Wyszła z pokoju i skierowała się do kuchni, by zrobić sobie herbatę. Jej rodzice wyszli na spacer do lasu, co ostatnio robili dość często.
No właśnie, rodzice.
Megan czuła, jakby coś przed nią ukrywali. Albo przynajmniej, jakby nie wszystko jej mówili. W ciągu tych wakacji wielokrotnie próbowała się dowiedzieć, jaki jest powód coraz częstszej nieobecności rodziców, skąd mógł znać ich Syriusz Black, jak mogli wiedzieć tyle o świecie czarodziei... ale jej rodzice zawsze sprytnie unikali tematu. A to zupa kipiała, a to talerz się stłukł, trzeba było schować pranie, albo zrobić coś jeszcze innego. Tym sposobem Megan dalej dręczyły te same pytania. Może powinna zaciągnąć języka u Molly Weasley? Państwo Weasley byli blisko z jej rodzicami, może coś wiedzieli?Megan zalała sobie herbatę owocową i wyjęła z szafki opakowanie ciastek owsianych.
Drzwi wejściowe z impetem się otworzyły, a w nich stanęli rodzice Meg. Uśmiechnęli się do córki.- Bliźniacy zaprosili mnie na Mistrzostwa w Quidditch'u. - uśmiechnęła się dziewczyna.
- O! - zawołała mama. - To świetnie! Na pewno będziecie się dobrze bawić!
- No, a powiedz nam, kto będzie grał? - zapytał ojciec.
- Bułgaria z Irlandią. - odparła Meg.
Śledziła to wydarzenie w gazetach i zamierzała jakoś obejrzeć ten mecz, a teraz mogła go zobaczyć na żywo! Nigdy jeszcze nie czuła takiej ekscytacji!
- Za tydzień w sobotę. - powiedziała. - Polecę do Weasley'ów w piątek, żeby się z nimi zabrać na stadion. A może wy też byście chcieli...?
Rodzice spojrzeli po sobie i weszli głębiej do kuchni, by nalać sobie herbaty.
- Bardzo byśmy chcieli. - powiedziała mama. - Ale ostatnio mamy nawał pracy i chyba nie da rady.
- Och... - Meg delikatnie zmarkotniała, ale zaraz się uśmiechnęła. - To nic! Wszystko wam opowiem po powrocie!
Ucałowała rodziców i pobiegła do pokoju kontynuować czytanie razem z herbatą i ciastkami owsianymi.
Praca. Jej rodzice pracowali poczcie i Megan rozumiała, że niektóre dni mają bardziej zajęte od innych, ale pomyślała, że mogą sobie zrobić dzień wolnego. A może nie chodziło o tę pracę?Megan weszła do pokoju i spojrzała w kierunku drzwi. Co jeszcze przed nią ukrywają?
CZYTASZ
Puchońskie dziewczę - George Weasley x OC
Fanfiction- Zobaczmy, zobaczmy... Ach, cóż za bajzel! Co w tej głowie siedzi? Hm, hm... Lojalna, nie ma co... Hojność... A więc to tak... Wszystko pomieszane... Inteligentna, więc może do Ravenclaw? Nie, nie, jednak nie. Widzę tutaj przyjaciele na pierwszym m...