Nadszedł czas na obiad. Burczy mi w brzuchu, ale niechętnie udaje się na stołówkę. Staje przed drzwiami, przez małe okienko zaglądam do środka i przypatruje się stolikom. Nie czakając na zbawienie, wchodzę do środka.
Trzymając już tace z jedzeniem, a na niej skromna kanapka z kurczakiem, frytki i sok pomarańczowy w kartoniku, pomału rozglądam się do którego stolika mam podejść. Na moje szczęście przy wszystkich ktoś już siedzi. Zauważam że każdy stolik jest podzielony, więc szukam tego z 'normalnymi' ludźmi.
-Zoe!- słysze znajomy głos, odwracam się, a tam stolik pełen koszykarzy. Skąd wiem? To oni się tu najbardziej wyróżniali, poprzez kurtki z drużyny Gryzlii. Przekręcam oczami i dosiadam się do stolika.
-Carl, mieliśmy się spotkać przy wejściu- powiedziałam udając że nie czuje spojrzeń dziewczyn za nami.
-A.. tak, sorka miałem trening- przeczesał włosy.-Chłopaki, to moja siostra Zoe- przedstawił mnie pokolei sześciu chłopakom. Nikogo nie zapamiętałam, no cóż.
-Już jestem, sory, Jes mnie zagadała- dołączył do nas chłopak o kruczoczarnych włosach. Spuściłam wzrok, na tace.
-No siema, stary- przywitali się - ukradkiem przyglądnęłam się chłopakowi. Miał ciemne włosy i brązowe oczy. Plus był nieziemsko przystojny. Dopiero po chwili zorientowałam się że się na niego gapie. Wróciłam oczami na jedzenie z lekkimi rumieńcami.
-A tak w ogóle, to moja siostra o której ci opowiadałem, Zoe- spłoszyłam sie jak przeszedł na moją stronę stołu. Usiadł obok.
-Max- uśmiechnął się i podał mi rękę. Pierwszy raz nie wiedziałam co powiedzieć w takiej sytuacji, więc w milczeniu odpowidziałam tym samym.
***
Wychodząc ze stołówki, całe powietrze ze mnie uciekło.
-Jeszcze tylko jedna lekcja.. - mówie pod nosem. A dokładniej to w-f.
Wyciągnełam z szafki potrzebny mi strój i ruszyłam na poszukiwania przebieralni.
-Może, pomoge?- odwróciłam się na pięcie.
-Też mam w-f - Adam zamknął swoją szafke i wskazał ręką kierunek.
- I w ogóle, słyszałem że już zadarłaś z królową, pierwszego dnia- popatrzył się na mnie z podziwem. - A na dodatek dosiadłaś sie do Carl'a Granta i Max'a Schneidera-
-Z królową? Sory nie lubie takich panienek. Carl Grant to mój brat, bo wiesz jestem Zoe Grant - ukłoniłam się przed nim.
- A no tak mój błąd, ale po raz pierwszy ktoś zadarł z Hanną i jej jaszczurkami- wyciągnął jezyk na to ostatnie słowo i przybliżył się do mojej twarzy sycząc. Odepchnęłam go lekko i wybuchliśmy śmiechem.
-Widzimy się na parkiecie- przerwał nasze, cokolwiek to było i wszedł do szatnii obok.
Otworzyłam drzwi i ukazały mi się półnagie dziewczyny. Wzruszyłam ramionami i udałam się na sam koniec, gdzie jest najmniej osób. Wszystkie patrzyły się na mnie jak rozkładałam rzeczy i szeptały coś do siebie. Zignorowałam to i zaczęłam ściągać koszulkę. Nagle znowu poczułam się cała mokra i z koszulką na twarzy nie wiedziała kto mnie oblał. Ktoś złapał mnie za łokieć i pociągnął w swoją stronę.
-Głupia jesteś?! - ściągnęłam z twarzy koszulkę.
-Najmilsze słowa jakie dzisiaj otrzymałam, a dlaczego jeszcze raz, mnie oblałaś? - popatrzyłam się na blondynkę. Tym razem jednak była to naturalna blondynka i jej włosy były aż do pozazdroszczenia, długie aż do pasa jasne, proste włosy.
-Przez tamto okienko, zaglądają wszystkie zboczeńce - wskazał na okienko w drzwiach - A ty akurat naprzeciw się przebierałaś - powiedziała dumnie.
-Wiesz, że mogłaś mi zwyczajnie powiedzieć - Otworzyła usta, a potem przeczesła włosy do tyłu.
-Najpier robie potem myśle - zaśmiała się - Jestem Melanie, mów mi Mel, wole Mel bo Melanie brzmi tak jakioś nisko, a Mel jest ok- najdłuższe przedstawienie się jakie słyszałam.
- Zoe- uśmiechnęłam się.
Przesunęłam swoje rzeczy bliżej Mel. Wzięłam do ręki strój.
-Kurde wszystko mokre- rzuciłam ciuchy z powrotem na ławkę.
-Sorki - blondynka złapała się za głowę.
-Spokojnie, mogę przecież raz nie ćwiczyć -
-Nie u nas, szczególnie dla dziewczyn, dwa lata temu żadna dziewczyna nie wchodziła w ogóle do tej szatni dlatego od tamtego roku w-f jest jednym z najważniejszych przedmiotów- złapała mnie za ramiona - Ale czekaj- spojrzała w bok - Mam mój strój z tamtego roku w szafce- wyciągnęła ciuchy i mi podała. Niczym się nie różniły od obecnych.
-Troche obcisły - stwierdziłam zakladając spodenki.
-Się skurczył - zaśmiała się.
Bluzka była wmiare dobra ale spodenki ciut za obcisłe. Patrząc na to że innch dziewczyn podstawowy strój był luźny.
-Ale wyglądasz sexownie -uderzyła mnie ramieniem i wyszłyśmy z szatni.
Sala była ogromna, połowa sufitu była odkryta. Priorytetem szkoły musiał być sport, bo normalne sale ta nie wyglądały.
-Chodź, dwa kółka na rozgrzewke- Mel złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła za sobą. Te dwa kółka wydawały się niemożliwe do przebiegnięcia na tej sali, ale nie stawiałam sprzeciwu.
Chłopcy grali w kosza, niektórzy kopali piłkę lub biegali. Dziewczyny z reguły przyglądały się bliskim chłopaką udając że ćwiczą w miejscu.
-Nie powiem w tych spodenkach robisz wrażenia - Mel wskazał mi chłopaków którzy jeszcze przed chwilą grali w piłkę a teraz przyglądają nam się uważnie z uśmiechem na twarzy. Zarumieniłam się, nie lubie takich sytuacji.
Stajemy obok kosza z piłkami a Mel wyciąga piłkę do siatkówki i zaczyna odbijać nad sobą. Starając się nie zwracać uwagi na śliniących się chłopaków obok nas, skupiam całą moją uwage na blondynce.
-Ło dobra jesteś- powidziałam jak odbiła piłkę do mnie.
-Ale do drużyny przyjmują tylko trzecioklasistów, poczekam sobie jeszcze dwa lata - próbowała ukryć smutną twarz za kucykiem.
-Ich pech, bo jesteś naprawdę dobra- poklepałam ją po ramieniu. Melanie od razu się uśmiechneła.
-Jak będziesz tak ćwiczyć jak ja to kto wie może za dwa lata wstąpimy razem do drużyny- zaśmiała się i rzuciła w moją stronę piłkę.
-Zoe!- słysze głos za mną.
-O mój boże to Carl Grant!- Mel wyszeptała mi głośno w ucho.
- Czemu wszyscy się tak zachwycają - przekręciłam oczami - to mój brat- powiedziałam
-Zwariowałaś?! Nie masz normalnych spodenek- Carl nerwowo się rozglądał.
-Spokojnie, miałam awarie, ale przecież jestem ubrana czemu od razu się tak wkurzasz ? - założyłam ręce na piersi.
-Bo każdy facet ślini się teraz - ściągnął koszulkę - Masz, załóż -
- Jest cała przepocona i gigantyczna, nigdy!- odepchnęłam jego rękę. Krzywo się na mnie popatrzył.
-No dobra..-poddałam się. Jej koniec sięgał mi za dupe. Mój brat stał przede mną bez koszulki, a Mel obok mnie wgapiona w jego przepocony i bogaty w mięśnie tors, chyba nie oddychała z wrażenia.
Jedyne co mnie uratowało w tej chwili był koniec lekcji.
-HH.
~~~~
Mam nadzieję że rozkręca się dobrze, jest wiele niespodzianek, które chcę opisać. Zachęcam do komentowania! c:
YOU ARE READING
The Other Side | PL
Fanfiction'Świat szary był Jak deszczowy długi dzień Czegoś było mi brak Lecz nie wiedziałam co to jest Otaczała mnie Bezkresna ciemna noc Szukałam na niebie gwiazd Wierząc w swój szczęśliwy los' -HH. okładka: hazza_lovve