Rozdział 8

382 28 8
                                    

Isaac

Przyjechałem po miną tak jak mi wczoraj pisała. Cholernie cieszyłem się na to spotkanie. Nie będę ukrywać spodobała mi się tak drobna kobitka. Jej długie kasztanowe włosy, uśmiech i zabójcze oczy.

Zapukałem i czekałem z niecierpliwością aż ktoś mi otworzy. Cały się denerwowałem, ręce mi się pociły i jeszcze na dodatek ukułem się różą, którą chowałem za plecami. Otworzyła mi ona. Wyglądała ślicznie. Czarne rurki idealnie dopasowane do jej ciała, granatowy sweterek i długi czarny płaszcz stworzony chyba akurat dla niej. Stałem tam wryty nie wiedząc co powiedzieć.

-Heej ?- powiedziała dziewczyna uśmiechając się do mnie- Idziemy czy nadal będziesz tu tak stać i się gapić jak ciele na namalowane wrota?- spojrzała na mnie posyłając mi swój chytry uśmieszek

-Cześć, tak oczywiście chodźmy, ale nie czekaj to dla Ciebie- dając jej czerwoną róże. Uśmiechnęła się na jej widok i wzięła ją dziękując i mówiąc żebym chwile poczekał ona ją tylko zaniesie do domu. Nie minęło może z 3 min gdy znów pokazała mi się w drzwiach. Szliśmy w stronę auta i ja chcą zrobić na niej jeszcze większe wrażenie podbiegłem otwierając jej drzwi.

-Panie przodem-powiedziałem i zamachnąłem się ręką w stronę drzwi

-Już tak nie szalej, sama mogłam otworzyć te drzwi- powiedziała i weszła do auta.

Szybko pobiegłem na miejsce kierowcy i odpaliłem pojazd.

-Gdzie jedziemy? Jestem strasznie głodna-powiedziała pokazując swój genialny dołeczek w prawym policzku

-Niepodziana i spokojnie nie będziesz głodna- spojrzałem i zauważyłem że dziewczyna spogląda w moją stronę.

- No mam nadzieje bo wiedz o tym że będąc głodna jestem dość nieznośną osobą.

Słysząc te słowa zacząłem się śmiać przez co ona krzywo spojrzała na mnie.

- Witaj w klubie, maleńka- uśmiechnąłem się do niej i włączyłem muzykę.

Jechaliśmy jakieś 10min. Dojechaliśmy do jednej z moich ulubionych kawiarni. -Jesteśmy na miejscu- powiedziałem gasząc auto i wyszedłem z niego.

******

Siedzieliśmy w niej jakieś dobre 2 godziny, pijąc kawę i śmiejąc się. Nawet nie wiedziałem że mamy ze sobą tyle wspólnego. Obydwoje uwielbiamy Sama Smitha i choć wstyd przyznać jak faceta ale lubiłem Ellie Goulding. Uprawialiśmy te same sporty czyli piłkę ręczną i nożną. Mogłem tu siedzieć z nią dniem i nocą. Wyglądała tak przepięknie.

-Selena mogę Cię o coś zapytać?- skierowałem wzrok na nią i widząc ją starającą się wytrzeć bitą śmietanę z nosa uśmiechnąłem się sam do siebie

-Taa, jasne pytaj-odpowiedziała chowając chusteczkę do torby

-Dlaczego taka dziewczyna jak ty nie ma chłopaka?- zapytałem i zauważyłem jak uśmiech który miała zniknął szybko.

-Nie chcę o tym rozmawiać, to temat na następne spotkanie-odpowiedziała spuszczając wzrok na filiżankę.

-Więc chcesz więcej takich spotkań?- opowiedziałem i widząc zdołowaną dziewczynę nie wiedziałem co mam powiedzieć. Może ja ją czymś uraziłem?- Choć odwiozę Cię do domu-powiedziałem i uśmiechnąłem się do niej.

Podróż nam się dłużyła, czułem jak między nami jest niezręczna cisza, chciałem ja jakoś przerwać ale nie wiedziałem do końca jak.

-Przepraszam-powiedziałem i zatrzymałem się pod jej domem.

-To ja przepraszam, zepsułam świetną atmosferę- powiedziała i widząc smutek w jej oczach postanowiłem ją przytulić. Ona o dziwo tak mocno wtuliła się we mnie prawie przy tym łamiąc mi kości. Dziewczyna spojrzała na mnie, powiedziała tylko cichutkie "dziękuję" po czym pocałowała mnie w policzek i wybiegła z auta. Siedziałem tak jeszcze z jakieś 5min ponieważ bylem mile zaskoczony ta reakcja. Bardzo ja polubiłem i mam nadzieje ze coś będzie z tej znajomości. Znacznie więcej.

Tak wiem opowiadanie miało być zawieszone ale już nie mogłam. Musiałam coś napisać xd
Bardzo mi zależny na waszych gwiazdkach i komentarzach kociaki :D
Pisałam to na telefonie wiec mogą być jakieś błędy...
Buzka słońca :*


First love/ Selena GomezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz