78) Pokora

285 29 27
                                    

Stworzyłem dla Was krótką ankietę, aby dowiedzieć się, czego życzylibyście sobie w przyszłych rozdziałach; zapraszam do jej wypełnienia każdego fana i fankę serii! <3 LINK TUTAJ: https://www.interankiety.pl/f/Dp4j9LaO (oraz w komentarzu i w konwersacjach na moim profilu)


*

 Kinnat zerwał się z ziemi, wielce zaniepokojony, patrząc prosto na wyjście z krypty. Zaciągnął się powietrzem z zewnątrz...

Węszył.
Tego zapachu nie pomyliłby z żadnym innym, bo znał go już zbyt dobrze i zbyt długo. Popatrzył, spłoszony, najpierw na ojca rozmawiającego z Regisem, a potem na matkę, zajętą niańczeniem Aurory. A następnie, znów przeniósł spojrzenie ku wyjściu.
 Zrobił kilka kroków w cień. Wycofał się, sprawdzając, czy ktokolwiek to zauważy. Jednak nikt tego nie zrobił. Nic nie uległo zmianie. Kinnat zawsze był tym dzieckiem, które nie było obdarowywane nadmierną uwagą. Podjął decyzję w jednym momencie, puszczając mimo uszu zakazy ojca. Wymknął się na zewnątrz i puścił się pędem za tropem, przerażony nie na żarty.

*

- Mój panie? - Młody wampir przypadł do siedzącej przy mauzoleum Beerhartów, samotnej sylwetki. - Czy... Czy wszystko w porządku? Wiedźmin cię nie odnalazł? Czy?... - Rudzielec obrzucił mężczyznę zlęknionym spojrzeniem i rozwarł lekko usta, zdumiony jego niecodziennym strojem. - Dlaczego ty?...-

 Adair wsparł się ciężko o ścięty pień drzewa, który miał za sobą, a potem posłał chłopakowi krótki, spokojny uśmiech. Tym razem, zamiast srebrnej zbroi bądź zdobionego kontusza, ubrany był w jakieś stare, śmierdzące łachmany. Zresztą, na pewno niewłasne a zupełnie innego człowieka. Ukrywał pod nimi swój prawdziwy zapach, co niemal się udawało. Twarz miał umorusaną tak mocno, że wampir go ledwo poznał.

- Wszystko w najlepszym porządku. A przynajmniej, nie gorzej niż zwykle. Nie musisz się o mnie bać, mówiłem ci to już. - uspokoił go mężczyzna, sięgając pod zniszczony materiał szaty i wyciągając resztkę złotawego eliksiru. Pociągnął ostatni łyk z fiolki i westchnął lekko, zapatrując się w niebo. - Owszem, odnalazł mnie, ale jedynie rozmawialiśmy. Nie wiedział, kim jestem.
- Rozmawiałeś z wiedźminem, panie? - zapytał wstrząśnięty Maghnus, klękając przy siedzącym, speszony i skołowany. - Dlaczego?
- Chciałem wiedzieć, jakim jest człowiekiem. - wyjaśnił Adair, zerkając przelotnie na młodzieńca. - Nie wydaje mi się, aby był zwykłym mordercą. Nie użył na mnie siły, by wydobyć informacje, których potrzebował, chociaż mógł to zrobić. To zaś oznacza, że ma jakieś sumienie, a osoby ze stabilnym poczuciem moralności, rzadko kiedy parają się zabijaniem królów. Choć przyznam, legendy o nim są zastanawiające. Z pewnością, sprowokowany, pokusiłby się o to.
- Ale... - Młodzieniec jęknął z nutą frustracji, nie rozumiejąc powodów, które kierowały jego mistrzem. - Dlaczego się tak narażasz? Powinieneś stąd wyjechać, prędko, mój panie. Tu są wszystkie wampiry, które na ciebie polują, i jest jeszcze... Mój... ojciec...
- Nie rozpozna mnie. Chcę najpierw poznać ich wszystkich, zanim podejmę decyzję o ich likwidacji. - powiedział sucho Adair. - Nie zamierzam korzystać ze swej mocy, więc... - Mężczyzna w stroju pustelnika zawahał się na moment, a potem zmienił nagle temat. - Maghnusie. Co ty tu właściwie robisz? Twoi rodzice na pewno się niepokoją. Wracaj do nich, natychmiast.
- Nie chcę! - jęknął żałośnie chłopak, natychmiast spuszczając wzrok na ziemię. - Nie wtedy, kiedy przy tobie kręci się wiedźmin, mój panie... Poza tym... Pewnie jesteś już głodny... I twój eliksir się skończył... Mógłbym ci...-
- Jeśli ktoś zacznie cię szukać, będziesz miał kłopoty. - ostrzegł go poważnie Adair. - Wróć do rodziców. Musisz ich ułagodzić. Nie chcę, żeby stała ci się jakaś krzywda. Ani, żeby cię gdzieś zamknęli. W ich przeliczniku nadal jesteś za młody na samotne wojaże. Igrasz z ogniem, Maghnusie. To jest bardzo nieodpowiedzialne. Powinieneś...-

Regisowe Historie // Witcher/ Wiedźmin fanfiction (bxb)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz