Mayumi siedziała w gabinecie u dyrektora. Już nie chojrakowała, ani nie próbowała zgrywać twardej. Pusty wzrok wbijała w ziemię, ściskając pięści na swoim spodniach. Za swoje zachowanie jej własny ojciec ją tu wysłał i stał razem z nią. Zawsze wcześniej myślała, że własnej córce tego robić nie będzie, ale tym jej pokazał, że chyba ważniejsze było dla niego bycie nauczycielem niż rodzicem. Za to dla Aizawy te dwie "profesje" tak naprawdę się przecinały w tym jednym temacie. I tu i tu ma w jakiś sposób wychować. Wylądowanie u Nezu nie tyle traktował jako karę dla niej, a sposób, by coś w końcu zrozumiała. By jej życie nie skończyło się jakąś tragedią.
Aizawa stał oparty o ścianę, a jego napięta twarz ukazywała w jakim był stanie. Nie był osobą, która mocno się emocjonuje jak i wiele na twarzy ukazuje. Jednak gdy tak jak teraz surowy miał wzrok, tym mocniej to oddziaływało. Nie patrzył na Kato. Tak właściwie patrzył tylko i wyłącznie w jeden punkt na ścianie i gdyby jego wzrok mógł wyrządzać jakieś fizyczne efekty, to ściana pewnie już by dawno runęła.
Mayumi natomiast siedziała na krześle przed biurkiem i głowę miała skierowaną w ziemię. Ściskała materiał rękami, będąc zdenerwowaną. Czy to było tego warte? Była pewna, że nie. Teraz będzie miała o wiele większe problemy i nie wie co z nią dalej będzie. Nie wyrzucą jej raczej za takie coś, ale skoro łagodne kary nie działają, to pewnie dadzą jakąś większą artylerię. Ojciec tak samo miał coraz mniej cierpliwości. Co teraz nastanie? Kara w tym wszystkim była najmniej tak naprawdę dla niej istotna. Ona po prostu chciała mieć ojca.
Do pokoju po cichu wszedł Nezu, tuptając przy tym niesamowicie delikatnie swoimi łapkami. Przy napięciu ojca i córki, on zdawał się być jakby tym niewzruszony – Szczęśliwy pyszczek, spokojny chód jak i oddech. Wskoczył szybko na swoje krzesło i skierował uśmiechnięty pyszczek na obydwojga. Widział, że ma to charakter prywatny, ale nie mógł czegoś takiego tolerować w swojej szkole. Mimo to nigdy nie starał się kogoś odesłać z "pustymi rękami", a pomóc, gdy widział, że ktoś sobie nie radzi.
- Eraser, mógłbyś wytłumaczyć co was sprowadza? - spytał, jak zwykle przyjaźnie uśmiechnięty.
- Nie słucha się wychowawcy mimo licznych kar. Traktuję ją jak każdego ucznia i w takiej sytuacji mam obowiązek skierować ją do Ciebie. - odpowiedział, cały czas patrząc w ten sam punkt. Założył jedynie ręce i odrzucił do tyłu opadające włosy, które zasłaniały jego oczy.
- Kato? Wszyscy nauczyciele ją sobie chwalą za bystrość i pilną naukę. Nie sprawiała nigdy problemów w szkole, nie licząc incydentu z Bakugo, ale jako, że był to jej przyjaciel jestem w stanie to zrozumieć.
- Przechodzi chyba młodzieńczy bunt i jest wściekła ostatnio na wszystko i nikogo się nie słucha. Może i nie sprawiała tu problemów, bo potrafiła jako tako oddzielić życie prywatne od szkolnego, ale jako, że teraz praktycznie mieszkamy w szkole, to połączyła obydwa. W domu już wcześniej sprawiała problemy. - powiedział beznamiętnie i bez jakichkolwiek uczuć.
"W domu już wcześniej sprawiała problemy" – To zdanie zaczęło zapętlać się w jej głowie. Wbijało się w nią i nawracało stale. Słyszała tylko to i zaczęła szybko oddychać. Łzy same zaczęły cisnąć jej się do oczu, a w głowie zaczęło kręcić.
"W domu już wcześniej sprawiała problemy" – Podobne zdanie słyszała przez całe życie od Hiroto, a końcowo od matki. Od zawsze sprawiała problemy. Każdy po kolei to mówi. Jest problemem i nim zawsze będzie. Tata zmienił zdanie. Już nie bronił jej tak jak wtedy, gdy była pierwsze dni w jego mieszkaniu. On się dołączył do tamtych ludzi.
Po co w takim razie sprowadzali ją tu? Nie pchała się na ten świat. Nie chciała być problemem. Starała się zawsze przecież. Co jeszcze miała robić, by ludzie ją chcieli? Czemu po prostu nie będą jej kochali? Ona nie chciała na tym świecie nigdy być. To oni ją sprowadzili, więc czemu to ona jest problemem, a nie oni, że to zrobili?!
CZYTASZ
Unwanted child - Hawks x Oc [Poprawki]
FanfictionDziecko wychowane w bólu i cierpieniu nie jest świadome, że są one czymś nienaturalnym. Widzi bawiące się dzieci na placu zabaw, które są szczęśliwe, pełne życia i nadziei, a koło nich troskliwych rodziców. W głowie zaczynają narastać po raz pierwsz...