teaspoon - Ron Weasley

222 18 2
                                    

Wiatr świszczał za oknami, przeciskając się przez szpary w potężnych murach Hogwartu. Deszcz padający od rana ustał, pozostawiając po sobie jedynie dźwięczne ściekanie kropel na kamienną posadzkę. Na rozległych korytarzach nie można było dostrzc żadnej żywej duszy, a nawet duchów zwykle krążących przy łukowym sklepieniu, nigdzie nie było widać. Hogwart wydawał się być najspokojniekszym miejscem w świecie magii...

  Pokój wspólny Gryffindoru, zwykle tętniący życiem, był opustoszały – jak zresztą cała szkoła. Jedynym wyjątkiem była trójka nastolatków, siedząca przy wesoło trzaskającym ogniu. Lecz gdyby przyjrzeć się dokładniej, możnaby spostrzec, że tutaj również było coś nie tak. 

 Atmosfera, panująca między przyjaciółmi była tak gęsta, że dało się pokroić ją nożem. Siedzieli, praktycznie bezruchu w całkowitej ciszy, co jakiś czas zmieniając pozycję. Czuli, że coś jest nie tak. Po kolejnych chwilach milczenia, rudy chłopak, siedzący w głębokim fotelu postanowił zagadać, chcąc przerwać niewygodną atmosferę. 

— Hermiono... Jesteś na nas zła? — zapytał, spoglądając niepewnie na dziewczynę. 

— Ależ skąd, Ronaldzie. — zaprzeczyła. 

Chłopak kiwnął głową. Po chwili nachylił się w stronę przyjaciela. 
— Ściemnia. Nie pierwszy rzut oka widać, że jest... 

— Nie jestem zła na Harry'ego. — przerwała mu. — A ty nie umiesz mówić szeptem. 

— Czyli... Jesteś na mnie obrażona? Ale dlaczego? — Ron nie bardzo rozumiał o co chodziło Hermionie. 

— Domyśl się. — burknęła. 

 Harry przysłuchwiał się tej wymianie zdań. Wiedział, że to nie idzie w dobrym kierunku. Ron należał do osób, które mówią co im ślina na język przyniesie. Hermiona natomiast, zawsze miała w zanadrzu dobre argumenty. Razem stanowili wybuchowe połączenie, co niekoniecznie można uznać za komplement. 

— Chyba się domyślam... Jesteś zazdrosna? — drążył dalej rudzielec. 

— A o kogóż, jeśli mogę wiedzieć? — spytała, przybierając kpiący wyraz twarzy. 

— O moją dziewczynę — Ron wiedział, że jest zwyciązcą tej sprzeczki. — o Lavender — wycedził, zadając ostateczny cios. 

  Trafił w czuły punkt. Mina Hermiony, do tej pory przyzdobiona pewnym uśmiechem natychmiast zrzedła. Dziewczyna wyraźnie spochmurniała, ale postanowiła dokończyć to co zaczęła.

— Niby o tą przygłupią blondynę? — powiedziała zdobywając się na wymuszony uśmiech. 

— Przygłupią? Ta, bo jeśli nie siedzi z nosem w książkach, to jest głupia? Przynajmniej jest ładna i ma wielu przyjaciół, nie to co ty, mądralo — krzyknął. Był tak zaślepiony gniewem, że nawet nie zauważył, jak bezlitosny cios jej zadał. 

 Hermiona otworzyła usta, chcąc coś powiedzieć. Natychmiast je zamknęła, zaciskając wargi. Słowa Weasley'a ją zabolały.
 
Poczuła, że zbiera jej się na płacz. Starała się jak mogła, żeby powstrzymać potok łez. Zacisnęła powieki, jednak i to nie pomogło. Po chwili, po jej policzku spłynęła samotna  łza. 

— Nie płacz, Hermiono. Napisz do tego osiłka Kruma, on Cię na pewno pocie... — Ron przerwał, zaskoczony. Na jego twarzy wylądowała dłoń Hermiony. 

— To, że Twoja wrażliwość uczuciowa mieści się w łyżecce do herbary, nie świadczy o tym, że wszyscy są tak upośledzeni. — powiedziała i nawet na niego nie spojrzawszy, opuściła pomieszczenie.

teaspoon | Ron Weasley | One shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz