Tokyo.
Minato.
03:27Przękręciłam dwa razy w prawo. Potem trzy w lewo. Raz w prawo. Lewo. Cztery w prawo. Dwa w lewo. Jej kąciki ust uniosły się słysząc charakterystyczny dźwięki. Powoli uchyliła stalowe drzwiczki sejfu a po chwili z jej ust wydobył się niewyartykułowany dźwięk. Mrugnęła raz, drugi. Nie przewidziało jej się.
-Co to kurwa jest?!-Krzyknęła. Nim zdołała się zorientować, iż odezwała się zdecydowanie za głośno, usłyszała skrzypnięcie drzwi a do pokoju wpadło blade światło. Nie zdolna się poruszyć bezbronnie spojrzała na swe dłonie wiedząc, że spieprzyła. Jej ręce trzęsły się a ona co kilka sekund brała spazmatyczne tchnienia. Na potylicy poczuła coś chłodnego. W ciemnym pomieszczeniu rozległ się głośny huk.
Swój zdegustowany wzrok zwrócił na zwłoki kobiety.-Skąd wiedziałeś, że tu będzie?- Zapytał.
-Ludzie pokroju takim ja ona nie rozwineli się psychicznie na tyle by to zobaczyć. Nawet jeśli, na następny dzień spotkałbyś ją na którymś z mostów bądź dachu. Możemy skromnie oznajmić, iż wyświadczyliśmy jej przysługę.- Padła cicha, ociekająca jawną kpiną odpowiedź.
-Obrzydliwe..-
***
Prefektura Ibaraki.
Hitachinaka.
23:29Wieczorny chłod zmierzwił moje włosy. Zaciągłem się po raz ostatni, wyrzucając peta gdzieś na ziemie.
-Cholerny dziad.-Jęknąłem zrezygnowany. To już trzeci raz w tym roku kiedy zostałem wykopany na zbity pysk. Odkąd starucha zaczęła chlać jakoś musze zadbać o swoje własne wydatki. Ciekawe jakim cudem ugrzązłem w takim gównie. To nie tak, że się o to wszystko prosiłem, mogę śmiało oznajmić, iż to los lubi się nade mną znęcać. Westchąłem cierpiętniczo. Powolnym krokiem skręciłem w uliczke kierując się w tak często odwiedzane przeze mnie miejsce. Otworzyłem drzwi ściągająć buty w przedsionku.
-Wróciłem.- Ruciłem w głąb mieszkania, doskonale zdając Sobie sprawę, że i tak nie uzyskam odpowiedzi. Zobaczyłem parę butów. No i nic w tym dziwnego gdyby nie fakt, iż nie należały one do mnie. Wyjrzałem z przedsionku kierując wzrok w stronę kuchni. Za wyspą stała wysoka ciemna postać zwrócona do mnie plecami. Był przyodziany w ciemny garnitur a przedramiona miał skrzyżowane. Tajemniczy mężczyzna omiótł wzrokiem całą kuchnie. Gdy skończył skierował swój wzrok, w tej chwili, na moje blade jak ściana lico. Niestety, z jego twarzy nie dało się nic wyczytać.
-W końcu się spotykamy.- Oznajmił, głębokim głosem. Zrobiłem jeden krok do tyłu. Co do cholery. Kim on jest? Ten jakby czytając w mych myślach, podszedł do mnie spokojnym krokiem.
-Nie zrobie ci krzywdy. Chce tylko pogadać.- Nachylił się nade mną, szepcząc mi do ucha.
-El!#a&.. R(#ri%&#z...-
Kurwa.
CZYTASZ
W Biegu Przeciwnych Zdarzeń
Mystery / ThrillerJak na razie jest to tylko próbny projekt. Więcej szczegółów pojawi się w (mam nadzieje) niedalekiej przyszłości.