Kiedy Kato spędzała czas z Hawksem w galerii, Aizawa skończył trening z 1A i kierował się w stronę pokoju nauczycielskiego. Był zmęczony, cholernie zmęczony. Klasa dodatkowo wypuściła z niego ostatki energii. Nauczycielstwo było męczącym zawodem. Wieczna odpowiedzialność za szczeniaków, którzy w przyszłości mają ratować życia, kiedy niektórzy z nich obecnie prawie się zabijają idąc do toalety. Dogląda ich, myśli wręcz czasem za nich, a głowie ciągle się martwi. Jak to się stało, że trafił do takiej pracy, gdy nawet córka już teraz go nienawidzi? I to po tym wszystkim, kiedy w końcu potrafił zaakceptować to co stało się dawniej. I gdy przeszłość nie pukała wiecznie do drzwi.
- A to niby o mnie mówią, że mam nie po kolei we łbie! - Usłyszał krzyk swojego przyjaciela za sobą, ale nawet się nie zatrzymał i jedynie szedł przed siebie.
- Nie chcę mi się z tobą dzisiaj gadać. - odpowiedział ozięble, nawet się na niego nie patrząc.
Wiedział co będzie. Ocenianie go i to tego co robił. Wszyscy zawsze współczuli dzieciom, ale nikt nigdy się nie pytał co się działo rodzicom. Nikogo nie interesowało, czy dają radę, czy coś ich nie przerosło. Jeśli nie dali rady, to znaczy, że są potworami, nie ważne jak się starali ile ich to kosztowało. Dorosłość w mniemaniu społeczeństwa oznaczała, że błędów się nie robi. Nie ma na nie miejsca i nie są wybaczalne.
- Nie obchodzi mnie to! - użył swojego quirka, a czarnowłosy miał wrażenie, że za chwile pękną mu bębenki. Zatrzymał się, by nie prowokować już więcej blondyna i poczekał, aż do niego dobiegnie. - Biłeś się z Mayumi? Z MAYUMI?! Błagam, powiedz mi, że byłeś pijany i dlatego na to wpadłeś! - podszedł już do niego i patrzył mu teraz prosto w oczy, próbując wymusić na Shocie tylko jedną odpowiedź. Jednak widząc jego oczy, tak samo zmęczone i pozbawione czegokolwiek innego rozumiał, że nie był się go ani tego w jakim jest stanie. Ciężko było rozgryźć Aizawę i to co czuł w środku. Nawet sam Mic do końca tego nie potrafił i widząc to co miał czarnowłosy we wzroku, zastanawiał się o co tak naprawdę chodzi w tym wszystkim, że tak daleko doszło. Znał Shotę i jego historię. Rozumiał, że powoli nie dawał sobie z nią rady.
- Nie, nie byłem pijany. Wiesz, że to by było ostatnie co bym zrobił przed lekcjami, a decyzja o pojedynku z nią była w pełni świadoma.
- Ale przecież to twoja córka! Czy to nie podchodzi już pod patologie?! - Zaczął żywo gestykulować, a Aizawa patrzył na niego z politowaniem. Założył ręce i patrzył jedynie na przyjaciela w ogóle go nie słuchając i czekając jedynie jak skończy gadać. Zawsze wszyscy potrafili to robić. Rozmawiać. Szkoda, że po fakcie, po widzeniu złych efektów i do czego decyzje doprowadziły. Nie rozmawiali wtedy, gdy tragiczne efekty nie były pewne.
Za to on od zawsze wolał z boku obserwować i trzymać swoją opinię dla siebie w wielu decyzjach. Nie miał parcia, by ją mówić. Jeśli ktoś był idiotą i tak zawsze znajdzie sposób by to ukazać. Nie ważne czy raz powie mu wprost co myśli o jego działaniach. Nie strzępił języka i nie próbował umoralniać innych w tematach o których nic nie wiedział.
- ... Więc pytam się po co?! - skończył swój monolog Hizashi i popatrzył na przyjaciela, który wyglądał jakby miał zaraz zasnąć. - Czy ty mnie w ogóle słuchałeś?!
- Tak szczerze to nie za bardzo. Wiem co chcesz mi powiedzieć "To był beznadziejny pomysł, idź i pogadaj z nią normalnie, bo każde z was tego potrzebuje". - oparł się o ścianę plecami oraz jedną nogą i popatrzył na niego znudzony. - Prawda?
- Właściwie to tak. - odpowiedział skołowany i podrapał się po karku.
- To bardzo dziękuję za tak oświeceniowe rady, ale jakoś sobie bez nich poradzę. - Odwrócił się i znów ruszył w stronę pokoju nauczycielskiego, zostawiając zszokowanego Yamade na środku korytarza.
CZYTASZ
Unwanted child - Hawks x Oc [Poprawki]
FanficDziecko wychowane w bólu i cierpieniu nie jest świadome, że są one czymś nienaturalnym. Widzi bawiące się dzieci na placu zabaw, które są szczęśliwe, pełne życia i nadziei, a koło nich troskliwych rodziców. W głowie zaczynają narastać po raz pierwsz...