Megan rozejrzała się i zamrugała kilkakrotnie. Potem obróciła się wokół własnej osi i jeszcze raz zamrugała.
- Co, Żeluś? Pierwsza podróż Świstoklikiem? - usłyszała głos George'a.
- Wcześniej nie natrafiła mi się okazja, żeby podróżować za pomocą magicznego kapcia. - Meg spojrzała znacząco na pozornie zwykły, bezużyteczny but.
Pan Weasley zgarnął Świstoklik i ruszył z panem Diggory'm w kierunku jakiegoś wzgórza. Cedric uśmiechnął się do Megan.
- W porządku? - zapytał.
Meg pokiwała głową, choć już wiedziała, że podróż tym ustrojstwem nie będzie jej ulubionym sposobem na przemieszczanie się. Chyba zostanie jednak przy lataniu...
- W głowie mi się trochę kręci. - powiedziała.
- Da się przywyczaić. - zmierzwił jej włosy.
Podeszli do nich bliźniacy. Objęli Meg i Cedrica z dwóch stron.
- Dziś wyjątkowo chyba będziemy kibicować tej samej drużynie. Co nie, Cedric? - odezwał się jeden.
- Ale nie licz na fory, jak wrócimy do Hogwartu! - zawołał drugi.
- Mam taką nadzieję. - roześmiał się Cedric.
Bliźniacy wyszczerzyli zęby w uśmiechu. Meg przewróciła z rozbawieniem oczami i ruszyła za panem Weasley. Gdy stanęła na wzgórzu, obok ojca Cedrica, wstrzymała oddech. Rozciągało się przed nią ogromne pole namiotowe. Wielu ludzi już się urządzało, więc Meg mogła sobie tylko wyobrazić, ilu kibiców będzie obecnych na meczu.
- Chodź, Żeluś, bo zostaniesz w tyle. - George poklepał ją po plecach, wytrącając z zamyślenia.
Podążyła za rodziną Weasley i zerknęła na Harry'ego. On również wydawał się zachwycony.
- To będzie ekstra. - powiedziała do niego Meg.
Harry uśmiechnął się do niej.
- Wiem.
~*~
- A gdybym tak zmieniła się w coś latającego, na tyle ogromnego, żebyście wszyscy się zmieścili na moim grzbiecie, to może bylibyśmy w stanie patrzeć na cały mecz z góry? - powiedziała Meg, siedząc na krześle w namiocie Weasley'ów.
- Nie mów, Meg, bo zepsuję! - upomniała ją ostro Ginny, malując farbami jej policzki.
Megan zamilkła i tylko uśmiechnęła się przepraszająco.
- Nie uśmiechaj się, bo będzie krzywo. - powiedziała rudowłosa.
Teraz Megan spoważniała i zrobiła najbardziej beznamiętną minę, jaką potrafiła. Ginny zatrzymała się z pędzlem w ręce i odsunęła go od twarzy Meg, po czym wybuchnęła śmiechem.
- Nie śmiej się, bo mnie rozmażesz! - upomniała ją Meg, choć nie była w stanie ukryć rozbawienia.
Ginny szybko opanowała śmiech i szybko dokończyła malowanie twarzy. Gdy tylko odsunęła się od Meg, dziewczyna zamknęła na chwilę oczy, by zmienić kolor włosów. Zwróciła się do przyjaciółki:
- Lustro podaj swej pani! - nakazała przesadnie władczym tonem.
Ginny podała lusterko Meg, kłaniając się teatralnie w pół.
Meg spojrzała w swoje odbicie. Lekko falowane, teraz zielone z białymi pasemkami, włosy okalały jej pomalowaną na zielono-biało twarz. Gdzieniegdzie Ginny domalowała koniczynki.
Meg złożyła pomalowane na zielono usta w dzióbek i spojrzała na Ginny, która patrzyła na nią z rozbawieniem. Cmoknęła w jej stronę.
CZYTASZ
Puchońskie dziewczę - George Weasley x OC
Fanfiction- Zobaczmy, zobaczmy... Ach, cóż za bajzel! Co w tej głowie siedzi? Hm, hm... Lojalna, nie ma co... Hojność... A więc to tak... Wszystko pomieszane... Inteligentna, więc może do Ravenclaw? Nie, nie, jednak nie. Widzę tutaj przyjaciele na pierwszym m...