Spojrzałem w stronę dochodzącego głosu. W końcie pokoju siedziała na krześle Pani Aria. Teraz wstała i kierowała się w moją stronę.
- Dzień Dobry.
- Witaj Rin. Dobrze, że się obudziłeś.
- Ja też się cieszę.
- Jak się czujesz?
- Lepiej. Ale na najlepiej.
- Gorączka ci już minęła, więc zagrożenia nie ma, ale powinieneś jeszcze odpoczywać przez kilka dni.
- Ale ja nie mogę, musimy powstrzymać...Chciałem wstać, ale kiedy stanąłem na nogi obraz mi zawirował przed oczami i gdyby nie Yato, poleciałbym na ziemie i najpewniej przyjebał głową o kant.
- Dzi... dzięki.
Wydukałem niewyraznie i usiadłem na ziemi. Mimo to, dalej mi się kręciło.
- Widzisz? Musisz odpoczywać.
- Ale....
- Nie ma żadnych " ale ". Zrozum Rin, że nie możesz się przemęczać.
- Właśnie. Twoje objawy są początkiem hipotermii, która prowadzi do zatrzymania akcji serca. Ponad to, twoją sytuację pogarsza to, że jesteś anorektykiem. Jeśli nie będziesz się stosował do moich zaleceń, sam sobie zaszkodzisz. Miej to na uwadze drogi chłopcze.
Aria mówiła ostro, ale zarazem była w jej głosie opiekuńczość i troska. Nie powiem, żeby siedzenie i nic nie robienie mi odpowiadało. Zwłaszcza, że obiecałem Arii, że uratuje jej córkę. Ale ze mnie nie udacznik!! Kurwa!! Skarciłem się w duchu za swoją porażke.
- Dobrze.
- A poza tym, mamy dla ciebie nowinę.
- Ciekawe jaką?
- Otóż zadzwoniliśmy do bazy i ze względu na twoje zdrowię poprosiliśmy o pomoc.
- I co z wiązku z tym?
- Przysłali nam nowe mieszkanie.
- Hhmmm ?
- Wyjrzyj za okno.
Spojrzałem i zobaczyłam, średnej wielkości tira, kóry przypominał terenowego kampera.
- Co to jest?
- Przecież powiedziałam, że nasz nowy dom.
- Możemy się już tam pakować.
Bez zbędnych słów zacząłem pakować swoje rzeczy. Zauważyłem, że reszta jest gotowa do przeprowadzki.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kiedy wyszliśmy na zewnątrz ostry i porwisty wiatr prawie mnie nie powalił. Chłopaki złapali mnie pod ręce i pomogli dojść do auta. Nadal czułem jagbym miał nogi z waty. Weszliśmy do środka. Nie powiem, ale widok zrobił na mnie wrażenie. W końcu LOL nie zarabia miałych pieniędzy, więc chyba coś nam się należy za nasze poświęcenie. Haruka, Yui-chan i Yato latali po całym kamperze i zaglądali w każdy kąt. Spojrzałen na Arię. Stała obok mnie i chichotała.
- Musze ci przyznać Rin, że masz tu bardzo wesoło.
- Taaa, ale ma to też swoje minusy. Czasem nie moge z nimi wytrzymać.
- Oj tam.
- Może napijesz się czegoś?
- A z chęcią.
Po rozejrzeniu się stwierdziłem, że kamper składa się po jednym pokoju dla każdego, kuchni, łazienki, małego gabinetu i salonu, w którym zasiedliśmy. Haruka był bardzo uradowany, że miał gdzie gotować. Kuchnia była jego królestwem, więc zaraz zaczął ustawiać wszystko po swojemu. Poprosiłem go, żeby nastawił wodę na kawę. Tak dawno jej nie piłem i miałem nadzieję, że jeden pożądny kubek postawi mnie na nogi. Mieliśmy dobrze zaopatrzoną lodówkę i szafki, więc jedzenia nam nie brakowało. Yui myszkowała po różnych schowkach i znalazła paczkę ciastek. Wziąłem je i położyłem na stole. Oczywiście Yato i Yui już wyciągali ręce w ich strone, dlatego dostali odemnie po palcach. Cofnęli szybko dłonie i zajęczeli z bólu.
CZYTASZ
Przeszkody. (II cz. Nieznajomy)
AksiCześć! W tej serii opiszę wam dalszy ciąg losów Rina Daichi. Mam nadzięję, że ta część spodoba wam się tak samo jak pierwsza. Szczegółów nie zdradzę. Sami się przekonajcie...