Legenda I - Wybuch Kreacji

56 5 0
                                    

Wszechświat powstał dziesiątki miliardów lat temu. Wcześniej nie było nic. Nagle było już coś. Zadziałała nadprzyrodzona siła o potężnej mocy. Pierwsze Miraculum, które było Miraculum tworzenia, stworzyło siebie samo i światy wokół siebie. Było ono epicentrum całej ówczesnej rzeczywistości. Dlaczego wszechświat chciał zacząć istnieć i dlaczego potrzebował obiektu centralnego? Nie dowiemy się nigdy.

Co do wyglądu: Pierwsza forma Miraculum nie była podobna do tego, co znamy dziś. Był to po prostu mały obiekt podobny do kamienia lub kryształu. To, co najbardziej różniło je od innych, stworzonych przez siebie minerałów, była silna poświata o czerwonym odcieniu, czyli mała, widoczna część jej potęgi.

Ale wracając, wszechświat dopiero się rozkręcał. Dobrze, że tylko to  obserwowałem, nie cofnąłem się w czasie, tak osobiście... Pierwsze atomy wystrzeliły na wszystkie strony, i to nie mała gromadka, tylko wielkie tsunami do potęgi entej. Te najstarsze, przywarły do Czerwonego Miraculum i stworzyły coś w rodzaju osłony. Temperatura, jaka wtedy tam zachodziła, musiała być niewyobrażalnie wysoka, przyjmując, że sama temperatura już w tedy istniała. Tak czy inaczej, pierwiastki tworzyły się i niszczyły, gdyż nie wszystkie przetrwały ten proces w piekielnych warunkach. Powstała destrukcja, która okazała się tak abstrakcyjnym pomysłem, że potrzebowała własnego Miraculum, tym razem o czarnej poświacie.  Pojawiło się zaraz obok Czerwonego, w otoczce pierwszych atomów wszechświata. W ten właśnie sposób, według kilkusekundowej obserwacji i moich przemyśleń, powstały dwa najpotężniejsze Miracula, Kreacji i Destrukcji - późniejsze Miracula Biedronki i Kota.

Ale to dalej nie był koniec. Sam nie do końca to rozumiem, ale wszechświat nagle zaczął przeczyć samemu sobie. Kiedy powstał wszechświat, powstały i przestrzeń, i czas. Żeby przemieścić się w przestrzeni, trzeba było poświęcić na to daną ilość czasu. Potem stało się coś na przekór tej reguły - powstały kolejne Miracula. O brązowej poświacie, które było ośrodkiem idei Teleportacji, czyli zmiany miejsca w przestrzeni bez podróżowania. Było tak skonstruowane, że nawet wzrok teleportował się na przeciwległy kraniec "skałokryształu", było pozornie przeźroczyste. Dalej Miraculum o niebieskawy odcieniu - idei o "skakaniu" ( bo to przecież Mira Królika będzie :P) w czasie, które otrzymało bardzo wdzięczną nazwę Miraculum Ewolucji. Wszechświat ciągnął to dalej - był on na razie tylko rozrzuconymi atomami, bez ładu i składu, więc zaprzeczeniem tego była perfekcja. Powstało kolejne Miraculum o czerwonej poświacie - późniejsze Miraculum Smoka ( choć nie do końca wiem, co burza na wspólnego z perfekcją, ale ok, wszechświat widocznie wie lepiej ). Analogicznie powstawały kolejne Miracula: Protekcji, Iluzji, Uległości, Transmisji, Emocji, Triumfu, Intuicji, Multiplikacji, Wolności i wiele, wiele więcej. Każde lądowało przy pierwszych dwóch Mira, w skorupie zbudowanej z pierwszych atomów wszechświata, coś w stylu "pierwotnego meteoru".

Tak, ale to nadal tylko połowa wszechświata. Ta materialna połowa. Druga jest znacznie mniejsza, bo ograniczała się tylko do istot, zwanych dzisiaj kwami. Dlaczego wszechświat stworzył także i je? Czy oprócz materialnego epicentrum jego idei do "przeczenia samemu sobie" potrzebował także ich uosobienia, które miałyby w sobie pierwiastek życia? Możliwe. W każdym razie, kwami u zarania dziejów były bytami czysto duchowymi, nie mogły wchodzić w interakcję z żadnym obiektem materialnym. Mimo to, były powiązanie z materialnym światem - dzięki najpotężniejszym obiektom zbudowanym z atomów - Miraculami. 

Mijały lata, wszechświat powiększał się i ustabilizował. Zaczęły się tworzyć galaktyki, w tym nasza Droga Mleczna wraz z Układem Słonecznym. W końcu "pierwotny meteor" dotarł właśnie w te rejony. Traf, a może przeznaczenie, chciał, że spadł on na planetę, którą dziś nazywamy Ziemią. Przecinając jej atmosferę, meteor pękł na kilka części zawierających Miracula, rozsiewając je po całym świecie, po różnych kontynentach.

Pewnie ciekawi was, skąd ja to wiem. Może po prostu się przedstawię, nazywam się Hugo. Hugo Agreste. A jeden dureń po prostu nieodpowiedzialnie używał Norki...Przynajmniej "w celach naukowych".



Miraculum: Prolog Zarania DziejówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz