Meg w momencie dopadła przyjaciółkę, gdy tylko spotkała ją po wyjściu z pociągu i chwyciła jej twarz w swoje dłonie. Darcy spojrzała na nią jeszcze zamglonym lekko wzrokiem.
- Meg? - zapytała, gdy dziewczyna ścisnęła jej policzki.
Megan wszystko widziała. Oliver żegnał się z Darcy na stacji i nawet pomógł jej się zabrać z walizkami! To nie mógł być przypadek!
- Kiedy. Dzieci. - zapytała całkiem poważnie Meg.
Twarz Darcy wręcz buchnęła czerwienią i dziewczyna ruszyła szybkim krokiem w stronę powozu do szkoły. Megan dogoniła ją i przyjrzała się Darcy. Była już pewna, że ona i Oliver skończą jako para, więc pytała poważnie - przecież musi sobie zarezerwować miejsce jako matka chrzestna!
- My nie... My jeszcze nie... - Darcy nie potrafiła złożyć sensownego zdania.
- No to się pospieszcie. - powiedziała Meg.
Darcy spojrzała na nią z wyrzutem, a Megan się roześmiała. Darcy również się uśmiechnęła i parsknęła śmiechem. Powóz ruszył. Darcy uspokoiła się pierwsza:
- Jak było na zawodach? - zapytała.
- Świetnie! Irlandia wygrała! Ale Krum był niesamowity! - Meg starał się ukryć zdenerwowanie.
Rana na lewej ręce wciąż jeszcze nie do końca się zagoiła. Megan musiała długo uspokajać George'a, który wciąż obwiniał się o to, że jej nie pilnował. Cedric również był zaniepokojony jej stanem.
Darcy odchrząknęła i Meg zdała dobie sprawę, że się zagapiła. Jej przyjaciółka pochyliła się i zniżyła głos.- Czytałam o tym. - powiedziała, a w jej oczach Meg zobaczyła troskę. - O... Śmierciożercach... - ostatnie słowo wręcz wyszeptała.
Meg przełknęła ślinę i odetchnęła głęboko. Podwinęła długi rękaw koszulki i odsłoniła jeszcze nie zagojoną ranę. Za kilka dni nie powinno po niej być śladu, pani Weasley o to zadbała.
Darcy pobladła i delikatnie dotknęła rany, po czym cofnęła rękę i spojrzała Meg w oczy:- Co tam się stało? - szepnęła.
- Zaatakowali nas. - westchnęła Meg. - Ktoś zaczął mnie gonić, więc starałam się uciec. Cudem udało mi się ujść z życiem. - przykryła ranę rękawem. - Ale oberwałam zatrutym sztyletem.
- Jak ty to przeżyłaś? - Darcy uniosła brew.
Meg przypomniała sobie białą mgiełkę. Mgiełkę, która uratowała jej życie i pachniała tak dziwnie znajomo. Jak dom. Jak jej rodzice. Dlaczego? Nie wiedziała. Bała się o to spytać rodziców, więc przemilczała ten temat w ich obecności. A jednak, gdy powiedziała o tym państwu Weasley, sprawiali oni wrażenie, jakby o czymś wiedzieli. Meg jednak nie wnikała.
Teraz spojrzała jedynie na zbliżający się budynek Hogwartu i odpowiedziała:- Nie wiem.
~*~
- Turniej Trójmagiczny? A co to za cholerstwo? - zapytała szeptem Megan.
- Podobno odbywa się co jakiś czas. Wybierane są wtedy trzy szkoły magii i rywalizują między sobą. Każda ma wybranego jednego przedstawiciela. - odparła Darcy. - Oliver mi o tym opowiadał. - dodała, widząc zaskoczenie na twarzy przyjaciółki.
Megan poruszyła sugestywnie brwiami, na co Darcy tylko prychnęła o odwróciła wzrok, choć Meg dostrzegła ten ledwie widoczny cień uśmiechu. Dziewczyna znów skupiła się na tym, co mówił Dumbledore. Hogwart został wybrany jako jedna z trzech szkół, by uczestniczyć w Turnieju Trójmagicznym. Meg, nawet gdyby czekała ją sowita nagroda za wygraną, nie odważyłaby się wziąć w nim udziału. Jednak jedno spojrzenie na bliźniaków Weasley wystarczyło jej, by stwierdzić, że ci mają zupełnie inne zdanie. Mentalnie przybiła sobie piątkę w twarz. Czego to oni nie wymyślą...
- A teraz, moi drodzy, powitajmy śliczne panny z Akademii Magii Beauxbatons i Madam Maxime! - zawołał Dumbledore.
Drzwi do Wielkiej Sali się otworzyły i weszły przez nie najpiękniejsze dziewczęta, jakie kiedykolwiek widziała Meg. Zerknęła na hogwardzkich chłopców i zauważyła z niemałym obrzydzeniem, że niektórzy się zaczęli ślinić.
Co za zwierzęta... pomyślała.
Dziewczęta raz po raz wyzdychały do uczniów, a oni wpatrywali się w nie oczarowani... To znaczy tylko chłopcy. Dziewczyny miały raczej zmieszane wyrazy twarzy.
Meg zerknęła kątem oka na bliźniaków. Patrzyli na uczennice z Beauxbatons, ale jeden z nich lekko się skrzywił. Prawie niezauważalnie. Megan zastanowiła taka reakcja. To raczej nie leżało w ich naturze, by okazywać niechęć do ładnych dziewcząt.
Gumdrops odwróciła wzrok i przypatrzyła się twarzy jednej z uczennic. Zmrużyła oczy i zmieniła swoje oblicze. Darcy się do niej obróciła i podskoczyła, gdy zobaczyła Meg z inną twarzą.- Czy teraz jestem piękna? - zapytała Megan, trzepocząc rzęsami.
- Ta, jasne, idź się wtop w tłum. - kiwnęła głową w kierunku uczennic z Francji.
Zachichotały i Meg z powrotem zmieniła twarz w swoją. Na końcu pochodu dziewcząt szła Madam Maxime. Olbrzymka znacznie wystawała i wyraźnie przyciągała uwagę Hagrida, co nie umknęło uwadze Megan. Dziewczyna zauważyła, jak Darcy otwiera ze zdziwienia usta, więc je jej zamknęła.
- Ty, a jak to tak jest mieć takie długie nogi? - zapytała szeptem jej przyjaciółka.
- A skąd ja mam wiedzieć? - Meg uniosła brew. - Zapytaj się, to się dowiesz.
Dumbledore ucałował dłoń Madam Maxime i wrócił na swoją ambonę. Studentki z Beauxbatons rozeszły się na swoje miejsca i Meg zauważyła, jak damska część Hogwartu odetchnęła z ulgą.
- A teraz powitajmy również uczniów z Instytutu Magii z Durmstrangu! - zawołał dyrektor.
Przez drzwi do Wielkiej Sali, żwawym krokiem zaczęli wchodzić po kolei dobrze zbudowani, przystojni młodzieńcy i teraz to żeńska część Hogwartu zaczęła pożerać wzrokiem nowo przybyłych. Megan nie mogła zaprzeczyć, że było na co patrzeć, ale jakoś nie odczuwała specjalnego ciągu do przystojnych chłopców z Durmstrangu.
Wtem zaczęli nagle biec w stronę ambony Dumbledore'a, wykonując przy tym imponujące akrobacje.
- To teraz my sobie możemy powzdychać. - szepnęła do niej Darcy.
- Mogłybyśmy, gdyby mieli gołe klaty. - poprawiła ją cicho Meg.
Darcy cudem powstrzymała się od śmiechu i ograniczyła się jedynie do cichego chichotu. Na końcu pochodu szedł dyrektor Durmstrangu i...
- Jasna cholera... - wydusiła Meg. - To Victor Krum! - szepnęła do Darcy.
Dziewczyna momentalnie strzeliła wzrokiem w stronę Bułgara i rozdziawiła usta. Meg ponownie jej je zamknęła. Przyjrzała się Krumowi i zastanawiała się, co on jadł i gdzie pakował, że wyglądał jak młody Spartan.
Dumbledore przywitał się serdecznie z dyrektorem szkoły i znów zwrócił się do uczniów:
- Jednakże, mając na celu bezpieczeństwo naszych uczniów, do Turnieju Trójmagicznego mogą przystąpić tylko kandydaci, którzy ukończyli siedemnaście lat!
W Wielkiej Sali wybuchł gwałtowny sprzeciw, a Meg usłyszała głosy bliźniaków, którym szczególnie nie spodobał się ten pomysł. Przewróciła oczami i spojrzała na Dumbledore'a. Czyżby to miało związek z tym atakiem Śmierciożerców? A może był inny powód?
Zerknęła na Harry'ego. Zwierzył się jej z tego, co widział tamtego dnia, kiedy już się obudziła. Meg popukała nerwowo palcem w blat stołu. Nagle zdała sobie sprawę z tego, że ma wysunięte pazury. Szybko je schowała, by nikt tego nie zauważył.Dumbledore w końcu zezwolił na rozpoczęcie uczty. Megan przeskanowała wzrokiem twarze nowo przybyłych uczniów i postanowiła przećwiczyć swoje zdolności.
Darcy właśnie zamierzała jej podać kurczaka, ale kiedy spojrzała na Meg, pisnęła i upuściła talerz.- Meg, do cholery! - wrzasnęła. - Co ty wyprawiasz?!
A Meg spojrzała na nią z twarzą Victora Kruma zamiast swojej, tak surowo, jak tylko umiała i zapytała głębokim głosem:
- Kto to Meg?
CZYTASZ
Puchońskie dziewczę - George Weasley x OC
Fanfic- Zobaczmy, zobaczmy... Ach, cóż za bajzel! Co w tej głowie siedzi? Hm, hm... Lojalna, nie ma co... Hojność... A więc to tak... Wszystko pomieszane... Inteligentna, więc może do Ravenclaw? Nie, nie, jednak nie. Widzę tutaj przyjaciele na pierwszym m...