~Czarne pudełko~

581 39 248
                                    

Spojrzał na niego nad kartą z menu, wzrokiem pełnym miłości, uwielbienia i szacunku z delikatną nutą pożądania. Uśmiechnął się sam do siebie. Kochał go. Cholerny Magnus Bane był miłością jego życia. Ale czy można mu się dziwić? W końcu to Wysoki Czarownik Brooklynu. Wysoki również dosłownie, górował nad Aleciem kilkoma centymetrami. A Alexander Lightwood lubił wyższych. Do tego był azjatą. Bardzo przystojnym azjatą. Z bardzo wyjątkowym znakiem czarownika.
Złoto-zielonymi, kocimi oczami. Codziennie podkreślonymi ciemną kreską.

Tylko Alecowi wolno było widzieć go bez makijażu i ekstrawaganckich ubrań, a w dresie. Widział go takim na codzień i za każdym razem kochał coraz bardziej. W każdym wydaniu mężczyzna był tak wspaniały, że Alec nie miał najmniejszych wątpliwości co do swoich uczuć. Ale teraz.. Teraz się denerwował. Dopadało go coraz więcej wątpliwości.

Ręce miał schowane w kieszeniach spodni. Badał palcami małe, czarne pudełko. Pudełko, którego zawartość miała odmienić jego życie.

A może to za wcześnie? Pomyślał. Cholernie go kochał, ale czy to nie za duży krok? Nigdy nie był tak przerażony. A jest Nefilim. Wojownikiem nieba do cholery! Walczył z prawie każdym demonem.. Ale..

-Alexandrze? Wszystko w porządku? Wyglądasz na zdenerwowanego...-zapytała miłość jego życia. Ten głos.. Był dla niego tak bardzo idealny. Cały Magnus Bane to pieprzony ideał...

-Tak, tak.. Spokojnie kochanie, nic mi nie jest.- odpowiedział, ale czuł jak łamie mu się głos. Uśmiechnął się delikatnie.
Wiedział, że Mag mu nie uwierzył. Z opresji uratował go elegancko ubrany kelner.

-Co państwu podać?- zapytał o dziwo uprzejmie. Nocny Łowca przyzwyczaił się do krzywych spojrzeń w swoim i Magnusa kierunku, więc przyjacielski uśmiech od nieznajomego wydawał mu się czymś niemożliwym. Mierzył go wzrokiem kiedy Magnus składał ich zamówienie. Mimo uprzejmości, nie spodobało mu się jak patrzył na JEGO czarownika. Bo patrzył.

Bane był przystojny. Bardzo. Wręcz piękny i Alec wiedział o tym najlepiej. I o tym, że nieznajomi często mu się przyglądają też. Wiedział i irytowało go to niemiłosiernie.
Czy świat kiedyś zrozumie, że Magnus Bane należy do niego?! Irytujący kelner odszedł, więc Alec wrócił spojrzeniem na Azjatę. Ten wpatrywał się w niego, podpierając brodę na ręcę i przekrzywiając głowę.

-Czemu tak na niego patrzyłeś, Alexandrze?- wymruczał Bane, starając się brzmieć na rozgniewanego.
Alec przełknął ślinę.
-Tak? To znaczy?- zapytał, udając idiotę.
-Tak długo.- odburknął Magnus.
Alec milczał przez chwilę
-Bo on patrzył na ciebie.
-Alec... Skarbie.. Jestem niesamowity, ludzie będą mi się przyglądać- zaśmiał się.
Łowca przewrócił oczami.

-Nie możesz być zazdrosny o wszystko co się rusza, Alexandrze- powiedział spokojnie Mag. Sięgnął przez stół i chwycił dłoń Lightwooda. Spojrzeli sobie w oczy.
-Kocham cię najbardziej na świecie, mój Nefilim. Tak bardzo, że gdybym nie bał się odmowy, poprosiłbym cię o rękę.
Speszył się delikatnie, a Alec oniemiał. Czuł jak jego twarz i szyja pokrywają się szkarłatem.

Teraz nie miał wyboru. Lepszej okazji może nie być. Sięgnął ręką w kierunku kieszeni i zacisnął palce na pudełku. Byli sami, restauracja była naprawdę ekskluzywna i droga, więc zapewniała im sporą prywatność. Gdzieś w tle słychać było spokojną muzykę klasyczną, ale serce Aleca grało właśnie koncert hard rocka.

-N... Naprawdę? Oświadczyłbyś mi się?- zapytał i prawie się rozkleił od nadmiaru emocji.
Bane tylko wzruszył ramionami i wstał od stołu. Podszedł do ogromnego okna i zaczął wpatrywać się w panoramę miasta. Łowca postąpił tak samo i objął go od tyłu w talii.

-Prawdopodobnie tak.- mruknął czując głowę Aleca na swoim ramieniu. Chłopak milczał chwilę, ale po chwili zapytał.
-Byłbyś zły gdybym ja to zrobił?
Głos trząsł mu się niewyobrażalnie. Czarownik obrócił się przodem do niego i spojrzeniem uważnie zmierzył jego twarz.
-Wątpię. Prawdopodobnie byłbym zbyt szczęśliwy, żeby myśleć jaką to by było ujmą na honorze- zachichotał. Dzięki temu Lightwood się odprężył i posłał Podziemnemu uśmiech.

-W takim razie... -zaczął i zniżając się powoli klęknął na jedno kolano. Ponownie tego wieczora sięgnął do kieszeni i wyjął czarne pudełko.

Magnus patrzył na niego z szerokim uśmiechem, ale i szokiem na twarzy. Mimo tematu ich rozmowy, nie był w stanie uwierzyć, że jego Alexander ma zamiar mu się oświadczyć.

Wtedy otworzyły się drzwi i stanął w nich ten durny kelner z tacami pełnymi jedzenia na rękach. Magnus poczuł jak jego krew się gotuje.

-Wypierdalaj kutafonie! Chłopak próbuje mi się oświadczyć, a ty to psujesz! Bierz to swoje żarcie i spierdalaj! -ryknął.

Tym razem to Alec zachichotał widząc jak chłopak ucieka w popłochu. Chwycił dłoń Bane'a i ucałował jej zewnętrzną część z najprawdziwszą czcią.

-Magnusie. Kocham cię nad życie i chcę to robić do jego końca. Wiem, że się różnimy, ale nie dbam o to. Jesteś moim wszystkim. Kocham jak się śmiejesz, jak dramatyzujesz, walczysz o swoje... Kocham w tobie wszystko. Więc... - przerwał na chwilę.- Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną we wszechświecie i wyjdziesz za mnie? -zapytał.

A Magnus.. Magnus płakał. Łzy spływały mu strumieniami po policzkach psując makijaż, ale najwyraźniej go to nie obchodziło. Pokiwał głową i już po chwili został zgarnięty w ramiona Łowcy, a pierścionek ze złoto-zielonym oczkiem lśnił na jego palcu. Wtulił twarz w zagłebienie szyi Aleca i powiedział cicho.

-Drugim.

-Co drugim? - zapytał Łowca z czułością gładząc jego włosy.

-Drugim najszczęśliwszym mężczyzną. Pierwsze miejsce jest moje. Nie masz żadnych szans.

Zaśmiali się jednocześnie, odsuwając się delikatnie od siebie. Czarownik ujął podbródek Lightwooda i pocałował. Z początku było delikatnie i czule, ale z czasem pocałunek przerodził się w znacznie bardziej namiętny, chaotyczny i mokry.. Języki splątały się w tańcu walcząc o dominację, a Bane został pchnięty na ściane i przyparty do niej. Łowcy najwyraźniej wzrosła pewność siebie, a Magowi BARDZO się to spodobało.

Ich ciała złączone były w ciasnym uścisku, który był co najmniej nieprzyzwoity. Oddaliły się od siebie tylko na chwilę, kiedy Azjata otwierał portal.

-A kolacja? -zapytał nagle oprzytomniały Alec.

-Do diabła z kolacją!- warknął Magnus, przyciągając Łowcę do kolejnego pocałunku. -Nie obchodzi mnie ona, wybacz. Chcę się tylko znaleźć w moim mieszkaniu, z moim mężczyzną, którego zamierzam poślubić i świętować.

-Świętować? -Alec zarumienił się znacznie.

- Tak skarbie, świętować.- powtórzył Podziemny, rozpinając guziki alecowej koszuli. -Bo tak cholernie cię kocham.... A ty, nie wiem czy pamiętasz poprosiłeś mnie o rękę.

-Pamiętam- przytaknął. Uśmiechał się szeroko, ciągle zarumieniony. -Masz rację - powiedział, zrywająz koszulę z Maga. -To dobry powód do świętowania.

Zanim przeszli przez portal, schował do kieszeni spodni czarne pudełko i uśmiechnął się do siebie.

Chwilę później narzeczeni pogrążyli się w uczuciach i namiętności. Tej nocy wiele razy z ich ust padły miłosne wyznania. Wyznania, przez które prawdopodobnie połowa Brooklynu nie mogła w spokoju spać.

Koniec

Wybaczcie mi, nie wiem czemu wam to zrobiłam... A nie chwila... Bo x_betty mnie zmusiła! Właśnie! Ja jestem niewinnym zakładnikiem!



Buziaki! Anne~

~Czarne Pudełko~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz