To skomplikowane

936 72 184
                                    

Lunatyk wszedł powoli do Wielkiej Sali. Niezanany mu ślizgon przepchnął się obok, powodując, że stracił równowagę. Poleciał wprost na Syriusza. Ten miał jednak refleks, złapał chłopaka zanim walnął o ziemie. Z uśmiechem pomógł mu wstać.

- Uważaj Luniaczku - puścił mu oczko, ale zaraz pobiegł do stołu. Remus stał chwilę zapatrzony w niewidoczny punkt. Za każdym razem, kiedy miał jakis fizyczny kontakt z Syriuszem czuł motyle w brzuchu. Uważał to za głupie i nierozsądne, ale nie umiał nic na to poradzić. W końcu uśmiechnął się do siebie i również poszedł usiąść przy stole.

- Remus, słyszałeś? Gadałem z Lily! Ale tak wiesz... normalnie! Nie zwyzywała mnie - oczy Jamesa się zaświeciły

- Świetnie - mruknął pod nosem. Spojrzał w stronę stołu nauczycieli. Obserwował jak pierwszroczniacy są przydzielani do domów, gdy poczuł kopnięcie. Potem znowu - Syriusz, o co ci chodzi?

- Mnie? O nic - obruszył się

- Przestań mnie kopać.

- Nie wiem o czym mówisz!

Remus rzucił czarnowłosemu mordercze spojrzenie, a zaraz wrócił do obserwacji. Ostatni uczeń został przydzielony do Hufflepuffu i wszyscy zaczęli jeść.

-No wreszcie - James i Syriusz parsknęli śmiechem kiedy Peter się odezwał. Glizdogon, najwyraźniej wciąż obrażony, zdecydował sie ignorować Huncwotów. Próbował zacząć rozmowę z siedzącymi dookoła niego uczniami, ale nikt nie miał ochoty na dyskusje z nim.

Syriusz zapatrzył się na ciemne blond włosy Remusa. Na jasną skórę, poznaczoną bliznami. Na jego zielone, błyszczące oczy. Lunatyk złapał spojrzenie Blacka. Popatrzył w jego srebrne oczy, żeby zaraz z zawstydzeniem spuścić wzrok na buty.
Nawet nie zauważył, kiedy reszta Huncwotów - lepiej, większość Hogwartu - skończyła już jeść. James zagadał się z Syriuszem o quidditchu i po prostu zostawili Lunatyka przy stole. Ten zebrał się, a kiedy miał iść, Lily złapała go za rękaw.

- Hej! Może przejdziemy się na błonie? Dawno się nie widzieliśmy - uśmiechnęła się pięknie. Remus musiał przyznać, że Evans była naprawdę ładna. Ale nie rozpatrywał tego w kategorii związku, co to to nie. Nie zrobiłby tego najlepszemu przyjacielowi, poza tym... czuł coś do kogoś zupełnie innego.

- Jasne - kiwnął głową. Jak pomyślieli, tak zrobili i za parę minut siedzieli przed zamkiem. Świetnie zdawali sobie sprawę z tego, że powinni być w dormitorium, ale raz na jakiś czas można złamać zasady.

- Okej, to mów jak z Syriuszem - wyrzuciła z niemałą ciekowścią jak tylko usiedli pod drzewem - Nie patrz tak, widzę jak na siebie patrzycie!

- Em... Lily.. eh... j-ja... - zaczął się jąkać - T-to zupełnie nie tak

- No to jak w końcu? - widząc w jakim stresie jest obecnie Remus przytuliła go pocieszająco - przecież wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko. Naprawdę.

- To s-skomplikowane... - westchnął - Z resztą... j-ja nic do niego nie czuję. Ani on do mnie!

- Nie byłabym taka pewna. Ja wam kibicuję. Nawet jeśli nie chcesz przyznać się do swoich uczuć.

Lunatyk westchnął jeszcze i odsunął powoli od przyjaciółki. Wiedział, że Lily ma rację. No, przynajmniej jeśli chodzi o uczucia Remusa. To niemożilwe by Syriusz w ogóle zwrócił uwagę na Lupina. Był zbyt zadufany w sobie i miał zbyt wiele natarczywych fanek.
Remus i Lily porozmawiali jeszcze chwilę, ale dosyć szybko poszli do dormitorium. W pokoju wspólnym pożegnali się i poszli do swoich pokoi. Lunatyka czekał ciężki szok. Zaraz po wejściu znalazł ubrania porozrzucane po całym pokoju, książki leżące na ziemi i niektórych łóżkach i sowa obijająca się o ściany.

O Wilku i Psie, którzy nie zauważyli miłości | WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz