18. Agresywna służba w DPD

50 5 69
                                    

To był kolejny z nudnych dni, w który Reed zamiast pracować, jak zawsze grał na telefonie, bujał się na krześle, liczył włosy na rękach. Wszystko, byleby nic nie robić. Kiedy znowu robił rundkę wokół swojego biurka, zobaczył jak idzie ten wielki nadęty android prosto w stronę biura Jeffrey'a. 

- Dobra, teraz się zacznie - powiedział sam do siebie, po czym obserwował jak Jeff dostaje plikiem kartek prosto w głowę, a sam android z miną mordercy opiera się ręką o jego biurko i coś mówi.  Detektywa aż przeszedł zimny dreszcz.

Fowler jakoś bardzo się nie zląkł, w końcu ma do czynienia codziennie z Hankiem, który już mu groził częściej niż oddychał. Przewrócił oczami i tylko wskazał palcem kierunek. RK900 jakby dostał jakiegoś amoku poszedł tam, mając postawę i minę jakby właśnie szedł palić wioski i mordować dzieci. Można było nawet dojrzeć czerwony błysk w jego zimnych oczach.

Drzwi prawie wykopał z zawiasów i zniknął, po chwili wracając w mundurze, razem z urządzeniem do wydawania mandatów, sprawdzania prędkości i z alkomatem. Z aż strasznym pokerface'em wyszedł z posterunku. Nie musiałby się ubierać w ten "żałosny mundurek" gdyby miał swój strój z CyberLife, który magicznym sposobem zniknął. Pełen złości zaczął swój pierwszy dzień pracy.

Gavin już czuł, że będzie ciekawie jak ma taki android tam pracować. Przejechał swoim fotelem na kółkach pół posterunku, by dotrzeć do biurka Connora. Jak zawsze pracował niczym rasowy psychopata z obsesją na punkcie swojej sprawy. Typowy dzień RK800 przepełniony pracoholizmem.

- On tak zawsze? - zagadał w końcu do Connora, który zdawał się nieobecny. Nie odpowiedział też na pytanie, więc pstryknął mu palcami przed oczami. - Hej, żyj!

Ocknął się jakby właśnie się obudził z głębokiego snu przez jakieś łupnięcie. Zamrugał parę razy, po czym spojrzał zaskoczony w stronę detektywa.

- Przepraszam, zamyśliłem się. O co chodzi? - powiedział z przepraszającym wzrokiem.

- Czy ten twój... - zatrzymał się, by zacząć sięgać pamięcią by przypomnieć sobie imię.

- Nines? - zmarszczył nieco brwi. Co go ominęło?

- Ta, Nines zawsze się tak zachowuje? W sensie chce zabić wszystko na swojej drodze? - spytał w końcu.

- Nie, zazwyczaj jest spokojnym obserwatorem - przyłożył dłoń do twarzy w geście zastanowienia. - Coś musiało się stać, bo ogólnie jest jakiś... Nieswój, jeśli mogę tak powiedzieć. Nie znam go na tyle, by stwierdzić co jest jego normalnym zachowaniem.

- Ta... Tylko czekać aż ktoś zginie - przewrócił oczami i wrócił do swojego biurka, jeżdżąc znowu fotelem po całym posterunku. Ze znudzonym wyrazem twarzy znowu położył nogi na swoim biurku, by znowu grać na telefonie.

- Ile razy mówiłem, byś nie jeździł tym krzesłem, Reed? - jak zawsze zaczepił go Fowler, chcąc sprawiedliwości za porysowaną podłogę.

- Ile razy mówiłem byś nie jeździł krzesłem? - przedrzeźniał go policjant z blizną pod nosem, mając zupełnie gdzieś to co mówi.

- Czy fakt, że jestem jebanym kapitanem sprawi, że w końcu zaczniesz się mnie słuchać? - wybuchł, czując już jak para z uszu mu leci. Nie dość, że musi znosić kolejnego androida, to stracił 30 dolarów i musi użerać się z nieposłusznym do granic możliwości Reedem.

Natomiast Connor nawet nie zwrócił uwagi na cały ten cyrk. Pracował w pocie czoła, jednak jego umysł był zupełnie gdzie indziej. W pewnym sensie robił wszystko na autopilocie.

Myślał o Chloe. Najpierw o tym, co się z nim dzieje, że robi rzeczy których normalnie by nie zrobił, potem dlaczego on sam jest tak upośledzony w kwestiach emocjonalnych, że nie umie rozpoznać co w ogóle czuje, by na sam koniec po prostu zamyślić się o tym, jak bardzo tęskni, chociaż minęło ledwo kilka dni od jego nocowania u blondynki. Coś ściskało jego wnętrzności i za nic nie chciało puścić. To go martwiło, a to zwiększało jego poziom stresu, a to napędzało coraz więcej myśli, co tylko zamykało błędne koło.

Falling // Connor X ChloeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz