Ciemnobrązowe kosmyki zostały szybko upięte w dwa, dopełniające jej charakterystyczną fryzurę, koki. Zawsze spinała włosy. Od kiedy doświadczyła uciążliwości wykonywania szybkich uników i obrotów w innej fryzurze niż obecna, nie wyobrażała sobie stanąć do walki bez tych kilku wsuwek ciasno wetkniętych w skórę głowy. Zwłaszcza teraz, szykując się do wojny. Wojny, która w mniemaniu osoby wychowanej w czasach pokoju napawała niemałym przerażeniem.
Czego mogła się spodziewać? Z iloma przeciwnikami przyjdzie się zmierzyć? Czy w obliczu ciążącej śmierci zachowa zimną krew?
Pytania wylewały się z jej umysłu każdego dnia, każdej nocy, od kiedy wieści ze Szczytu Pięciu Kage obiegły niemalże cały świat.
– Gotowa?
Głos za plecami przywiódł z powrotem do rzeczywistości, w której czas nieubłaganie odliczał sekundy do pierwszych walk na froncie. Odwróciła się przez lewe ramię, chcąc ujrzeć twarz osoby, która rzuciła pytanie w eter, wciąż oczekując odpowiedzi.
– Neji. – Wypowiedziała jego imię powoli, dokładając wszelkich starań, aby zabrzmiało naturalnie. Niestety nie udało się. W tych dwóch, krótkich sylabach sprytnie wychwycił całą troskę, przerażenie oraz niepewność, szargającą jej sercem. Gdy tylko chciała potrafiła skrywać uczucia, jednak w jego obecności stawała się inna. Nie potrzebował Byakugana, aby odczytać jej myśli. Widział je jak na dłoni. Tak właściwie, od niedawna odkrywał wiele innych cech, które posiadała jego towarzyszka broni, a które niekoniecznie dostrzegał u innych kobiet.
– Tak? – zapytał, wpatrując się w jej ciemne oczy, zwykle emanujące niepohamowaną radością oraz wolą walki. Przez wiele lat, przy jego boku, stawała się silniejsza. Zatracona w pogoni za własnymi marzeniami, do których uparcie dążyła każdego dnia. Dlaczego tak późno pojął jak bardzo jest wyjątkowa?
Dostrzegł ruch prawej ręki. Wyciągnięta w jego stronę, otwarta dłoń zachęcała do zmniejszenia odległości między nimi. Poznał ten gest. Doskonale wiedział, czego od niego oczekuje. Rozejrzał się dyskretnie na boki, upewniając się, że przy wejściu do namiotu nie znajduje się żadna znajoma sylwetka. Ruszył w jej stronę. Wystarczyło zaledwie kilka kroków, aby delikatnie splótł ich palce i natychmiast przyciągnąć do siebie. Objął ją w talii marszcząc materiał jasnozielonej kurtki, którą miała na sobie. W jednej chwili poczuł jak mocno ściska go za szyję, chowając głowę w zgłębieniu ramienia.
– Przysięgnij – wyszeptała ledwo słyszalnie. Jej głos zaczynał drżeć. Wiedziała, jaką odpowiedź usłyszy.
– Nie mogę – odparł szeptem, ukrywając ból, z jakim przyszło mu wypowiedzenie tych słów – Rozmawialiśmy o tym, Tenten.
– Zawsze... – Pociągnęła nosem. – zawsze przed misją przysięgaliśmy sobie, że nie damy się zabić. Ty, ja, Lee. To nasza tradycja.
– Tym razem to nie misja, idziemy na wojnę. – Odsunął ją ostrożnie od siebie, ściskając za ramiona. Widok napływających łez do tych wiecznie roześmianych oczu był niemalże nie do zniesienia. Tak bardzo pragnął powiedzieć, że wszystko będzie dobrze; że wrócą cali i zdrowi; że nie musi zadręczać się wizją ciążącej śmierci.
CZYTASZ
Przysięga || NejiTen
FanfictionRaz złożona przysięga musi zostać dotrzymana. Czy tak się stało w przypadku Nejiego i Tenten? Nadciągające widmo wojny nie sprzyja rozkwitowi pięknemu uczuciu, jakim jest miłość. Pozwala natomiast przetrwać najgorsze i stanąć do walki o lepsze jutro...