- Jesteś rozdrażniona. - stwierdził Strzała i podszedł bliżej.
Megan warknęła i zmieniła się z chimery w człowieka. Usiadła na ziemi i zerwała kwiatek. Obracała go chwilę w palcach, zastanawiając się, od czego zacząć.
- Mam złe przeczucia co do tego turnieju. Harry nie powinien brać w nim udziału, coś jest nie tak. - westchnęła i zaczęła pleść wianek. - W dodatku bliźniacy Weasley dziwnie się zachowują.
- Och? - Strzała wydawał się zainteresowany.
Meg zaśmiała się cicho. Cała ta sytuacja wydawała jej się absurdalna i głupia.
- Poznałam takiego chłopaka z Durmstrangu. - wyjaśniła. - Christo Sokołow. Bardzo miły i szarmancki. Czasem z nim rozmawiam i bliźniacy chyba zrobili się zazdrośni.
- Który konkretnie?
Meg na chwilę się zatrzymała w swoim zajęciu. Zastanowiła się nad tym pytaniem. Jakby tak bardziej się temu przyjrzeć, to faktycznie, głównie to jeden z bliźniaków starał się uprzykrzyć życie Christo. Drugi jednak wiernie mu w tym pomagał.
- Wydaje mi się... - Meg wróciła do plecenia wianku. - Wydaje mi się, że George.
- Ach tak? - Strzała uśmiechnął się i zerwał parę kwiatków, by również upleść wianek. - Skąd wiesz?
- No bo... - Meg poczuła, jak się czerwieni. - Bo on ładnie pachnie... I zawsze go czuję...
- Aha. - Strzała przestąpił z kopyta na kopyto. - Jakie są wasze relacje?
Megan poczuła nagle podejrzliwość. O co mogło mu chodzić? Jej relacje z George'm?
- Jesteśmy... blisko. - powiedziała niepewnie. - Bliskimi przyjaciółmi.
- Ach tak. - Strzała nałożył na jej głowę uplecionymi już wianek.
Meg była dopiero w połowie swojego, a w dodatku wianek Strzały był taki piękny!
- Nabierzesz wprawy. - roześmiał się centaur, gdy zobaczył jej wyraz twarzy.
- Martwię się. - wyznała Meg. - Nauczyłam się już, by nie ignorować przeczuć.
- I bardzo dobrze. - powiedział Strzała. - Ufaj swoim instynktom.
Meg kiwnęła głową. Ale nie do końca wiedziała, czy to dobry pomysł.
~*~
- Naprawdę, tak mi przykro, Christo! - powiedziała Meg, wycierając twarz Bułgara.
- To nic. - odparł z twardym akcentem.
Megan nie mogła uwierzyć, do czego posunęli się bliźniacy ze zwykłej zazdrości! Zwabili Christa do sali i zastawili pułapkę, która oblała go jakąś fioletową mazią. Teraz Meg wycierała twarz chłopaka, by ten mógł chociaż coś widzieć. Już ona z nimi porozmawia! Nagada im gorzej niż pani Weasley!
- Nie złoźdź sie. - Christo uśmiechnął się do niej.
- Bliźniacy Weasley to największe urwisy w tej szkole. - westchnęła Meg. - Przykro mi, że tak cię potraktowali.
- Oni cie barzzo lubiom. - powiedział Christo.
- To wiem. - roześmiała się Meg. - Ale czasem trzeba ich naprostować.
Christo patrzył na nią chwilę w milczeniu, aż Meg poczuła jak się czerwieni.
- Masz ładny śmiech. - powiedział w końcu Sokołow.
- Ja...? - Meg nie wiedziała jak zareagować.
Jakoś komplementy z ust bliźniaków wyglądały inaczej. Nie czuła się tak... dziwnie.
- Dziękuję...?
Nagle drzwi do sali z hukiem się otworzyły, aż Meg podskoczyła. Drugi raz podskoczyła, gdy zobaczyła ktoś szedł do sali.
Victor Krum.Dziewczyna odsunęła się od Christo i uśmiechnęła sztywno w stronę Bułgara. Zmierzył ją od stop do głów i skinął głową.
- To ja już... pójdę. - Meg odłożyła ręcznik i wyszła szybko z sali.
- Do zobaczenia! - usłyszała jeszcze za sobą.
Gdy była już dalej, zmieniła się w kota i pobiegła w stronę dormitorium Gryfonów. Zatrzymała się przy portrecie Grubej Damy. Ta, gdy tylko ją zobaczyła, przewróciła oczami:
- Ty znów do bliźniaków? Co nabroili? - zapytała.
- Prostsze pytanie byłoby: „czego oni nie narobili". - westchnęła Meg zdeformowanym kocim głosem.
- Wchodź, ale żadnych latających szklanek sobie dzisiaj nie życzę. - Gruba Dama wpuściła ją do środka.
Meg wskoczyła za obraz i cicho przedostała się pod dormitorium bliźniaków. Przemieniła się w barana i cofnęła się kilka kroków. Wzięła rozbieg i...
ŁUP!
Drzwi do dormitorium roztrzaskały się, a Meg znalazła się w środku. Jeden z bliźniaków pisnął z przerażenia (po zapachu Meg poznała, że to Fred), a drugi podskoczył na łóżku i spadł z hukiem na ziemię (George). Meg przybrała z powrotem ludzką postać i spojrzała na nich wzrokiem, który nie wróżył nic dobrego.
- Cóż cię tu sprowadza, Żeluś? - zapytał George, pocierając plecy.
- Co mnie tu sprowadza? - powtórzyła. Oddech jej przyspieszył. Jeszcze grali przed nią idiotów?! - Co mnie tu sprowadza?! Jak mogliście być tak durni?! Po co robicie jakieś debilne kawały Christowi?! Jak możecie...?!
- Uspokój się, Żeluś. To tylko żarty. - przewrócił oczami Fred.
- Nie przerywaj mi! - warknęła Meg, aż Fred pobladł. - Jak mogliście zrobić mu coś takiego?! Czy wy totalnie mózgów nie macie?!
- Żeluś, my tylko robimy, co do nas należy. - George podszedł do niej z uśmieszkiem na ustach.
- Co do was należy?! Co do was należy?! Uprzykrzanie życia mojemu koledze?! To jest wasze zadanie?! Nie macie nic innego do roboty?!
- Żeluś, przesadzasz. - George spoważniał.
Meg lekko to zaskoczyło, bo rzadko widywała go poważnego, ale teraz o tym nie myślała. Była wściekła.
- Narobiliście mi wstydu! Jak ja mam z nim rozmawiać?!
- Może w ogóle z nim nie rozmawiaj? - podniósł głos George. - Co ci na nim tak zależy?!
- A co wy się tak na niego uwzięliście?! Mogę się przyjaźnić z kim chcę i nic wam do tego!
- To skoro on jest taki ważny i ważniejszy niż my, to proszę bardzo! Idź do swojego Christusia! - wrzasnął rozeźlony George.
Meg na chwilę zamilkła. Nie była w stanie nic powiedzieć z powodu kipiącej w niej furii.
- Na pewno jest lepszy niż ty! - oznajmiła, patrząc George'owi w oczy.
Po tych słowach w oczach George'a odbił się wyraz bólu, jakby coś w nim pękło. Ale Megan teraz nie zwróciła na to uwagi. Zmieniła się w rysia i wypadła z dormitorium. Wybiegła najpierw na korytarz, kierując się na błonia, biegnąc potem w kierunku Zakazanego Lasu.
Co za idiota! Co za dureń!
Napędzana tymi myślami biegła coraz dalej i dalej. Biegła, dopóki nie zabrakło jej sił i musiała w końcu odpocząć.
A gdy w końcu się zatrzymała, usłyszała ryk, dobiegający gdzieś z oddali. I rozpoznała go. To był ryk smoka.
CZYTASZ
Puchońskie dziewczę - George Weasley x OC
Fanfic- Zobaczmy, zobaczmy... Ach, cóż za bajzel! Co w tej głowie siedzi? Hm, hm... Lojalna, nie ma co... Hojność... A więc to tak... Wszystko pomieszane... Inteligentna, więc może do Ravenclaw? Nie, nie, jednak nie. Widzę tutaj przyjaciele na pierwszym m...