ROZDZIAŁ 13

233 11 2
                                    

NIKODEM

Obudziłem sie cały obolały. Nie pamiętałem co się stało. Sięgnąłem po telefon leżący pod kołdrą i widziałem godzinę 05:40. Cholera, co mnie znudziło tak wcześnie? Ale przypomina mi sie wszystko gdy widze jej twarz.

Chociaż siedzi na podłodze oparła sie o moje łóżko i zasnęła. Zdziwilem się. Czemu tu siedziała? Co tu robila tak wcześnie?

W jednej chwili zamarłem bo przypomniało mi się. Dotknąłem swojego policzka by sprawdzić czy to prawda, i poczułem, że to prawda. Tym razem będzie blizna. Większość bólu odczuwałem jednak na nogach i rękach.

Już miałem sie odkryć gdy ona sie poruszyła. Przez odsłonięte okno na jej twarz padały promienie słoneczne. Wyglądała tak pięknie. Jej uśpiona twarzyczka była tak niewinna, jak ktoś mogł ją tak dręczyć? Na wardze była rana, z której wcześniej sączyła się krew. Ma takie piękne usta... Mógłbym je całować godzinami.

Od początku naszego poznania jestem w niej zakochany. A ona jest taka krucha. Zamykam oczy i próbuje przestać o tym myśleć, przecież nie mogę zniszczyć przyjaźni.

Ale po chwili coś dotyka mojej ręki a moim ciałem wstrząsa dreszcz. Otwieram oczy i widzę ją, zaspaną i patrzącą na mnie z uśmiechem. To ona uratowała mi życie. Boże, jak ja ją kocham. I nagle slysze ten glos, który każdego dnia pobudza mnie do życia.

-Wstałeś już... -bardziej stwierdza niż pyta.

MELANIA

-Wstałeś już... - stwierdzam.

Nikodem już wstał, jak również i ja. Patrzył na mnie i uśmiechał sie lekko mimo bólu.

-Tak, wstałem.. -wyglądał jakby mówienie sprawiało mu ból. Chciał się podnieść ale go powstrzymalam.

-Leż spokojnie... -wyszeptalam.

Popatrzył na mnie swoimi magnetycznymi brązowymi oczami i kiwnął glową. Patrzył na mnie i wyglądał jakby chciał cos powiedzieć gdy do pokoju weszła mama Nikodma.

-Melanio...

Wyglądała troszkę lepiej lecz była posiniaczona. Podnioslam się a ona mnie przytulila. Ja ją też.

-Dziękuję Ci... Możesz już wracać do domu. -popatrzyla mi w oczy- Gdy się wyśpisz, wróć do nas choć na chwilę.

Popatrzylam na Nikodema, który był zaskoczony reakcja swojej matki, ale w jego oczach było "Ona ma rację."
-Dzisiaj?

-Jeśli nie sprawi Ci to problemu...

-Dobrze, przyjdę.

Mówiąc to uśmiechnęła się, po czym również na mojej twarzy był uśmiech.

Poszła razem że mną by zamknąć po mnie drzwi. Gdy byłam już na dole, popatrzylam na telefon. Godzina: 6:00.
Chcę być w domu.

Czy to sen? ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz