Upiorne Halloween (1)

325 13 17
                                    

„Wojna nigdy nie kończy się dla tych, co walczyli" – Curzio Malaparte

Przeciągnęłam się na łóżku, leżąc na plecach. Westchnęłam pod nosem. Spod rolety nie widać było promieni słonecznych, w pokoju panowała nieprzenikniona ciemność. Uchyliłam powiekę, by tylko upewnić się, że nic nie widać. Spojrzałam w bok na stolik nocny. Dochodziła godzina szósta. Zakryłam twarz dłońmi. Czy ja naprawdę nie potrafię spać? Mam weekend, mogę dłużej pospać.

Podniosłam lekko głowę. Na biurku rysowała mi się sterta papierów – były to zaległe raporty z akcji. Musiałam je uzupełnić do końca miesiąca, by dopiąć poprzedni kwartał. Pracowałam cały dzień – w biurze zajmowałam się bieżącymi sprawami, po powrocie do domu siedziałam z Rose nad zadaniami domowymi. Wieczorami pisałam raporty, zamknięta w pokoju, z kubkiem kawy oraz dzbankiem wody. Dragomir często przychodził i przynosił kubki z herbatą do dwudziestej drugiej.

Dragomir.

Mieszkał z nami od niecałego miesiąca, a Rosie i mama zdążyły się do niego przyzwyczaić. Ja natomiast nie mogłam nadal uwierzyć, że znajduje się tak blisko. Pięć lat temu nawet o tym nie marzyłam, by mieszkać z nim pod jednym dachem. Nasze spotkania były urywakami, momentami, kiedy wyrywałam się rzeczywistości. Był moją ostoją.

Do moich nozdrzy doszedł zapach parzonej kawy oraz cichy stuk porcelany. Z wysiłkiem wstałam z łóżka i założyłam bluzę przewieszoną przez fotel. Ziewając wyszłam z pokoju, po schodach na dół.

Mężczyzna stał przodem do kuchenki. Ubrany był w granatowe spodnie dresowe i koszulkę z długim rękawem. Na stole leżały cztery talerze, sztuce oraz kubki. Po środku w dzbanku parzyła się czarna herbata. Na blacie obok Dragomira leżało pudełko z jajkami i szynką. Piekarnik był włączony, w środku znajdowała się tacka z foremkami na muffinki.

– Co szykujesz? – miałam chrypkę po przespanej nocy.

Obrócił się, trochę zaskoczony moją obecnością w kuchni.

– Obudziłem cię? – zapytał zmartwiony.

– Nie. – odrzekłam, siadając na jednym z krzeseł. – Sama z siebie się obudziłam.

– Nie za wcześnie?

Wzruszyłam ramionami.

– Trybu życia już nie zmienisz.

Pokiwał głową i ponownie zwrócił swoją uwagę na kuchenkę.

– Jak mam zmniejszyć moc na tej płycie? – zastanowił się na głos.

Z lekkim uśmiechem na ustach podeszłam do niego i wcisnęłam znak minusa pod znacznikiem aktywnej płyty.

– Chyba się starzejesz. – zażartowałam.

Posłał mi półuśmiech. Ramieniem oplótł moją talię, przez kręgosłup przeszły mi ciarki.

– Chyba masz rację. – wyszeptał.

Wstrzymałam oddech i pozwoliłam, by czas się zatrzymał. Kwestia naszego związku nadal była otwarta – każde z nas chciało, ale z drugiej baliśmy się konsekwencji tego kroku. Każde z nas było zagrożone. Dragomir dbał, by Rosie i mama były bezpieczne, gdy mnie nie było. Przy okazji szukał śladu po Mateuszu – mężczyzna zaginął ponad trzy tygodnie temu. Miałam złe przeczucia, którymi podzieliłam się z moim partnerem. Że Vład trzyma Mateusza i torturuje, by wyciągnąć informacje. Co jest dość ciężkim zadaniem, zważywszy na to, że to właśnie Mateusz uczył mnie i Dragomira, jak wytrzymać najgorsze metody.

Vład trafił na twardy orzech do zgryzienia.

– Coraz częściej biję się z własnymi myślami. – powiedział cicho mężczyzna.

BehawiorystkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz