Rozdział X

201 21 37
                                    


- Co... - Do tej pory nieprzytomny chłopak zaczął się przebudzać - Co się stało?

Dokuczał mu ogromny ból głowy. W tym momencie nie wiedział nic. Gdzie jest, dlaczego i z kim.

- W końcu się obudziłeś - Mruknął pod nosem znajomy głos.

Kazuichi nakierował więc swój wzrok na miejsce pochodzenia dźwięku i ku jego uldze tam był Fuyuhiko.

- Hiko... - Mimo, że jeszcze nie do końca ogarniał co się dzieje, uśmiechnął się do chłopaka.

- Tak... To ja - odpowiedział mu, nawet nie wkurzając się za skrócenie jego imienia.

Blondyn siedział niezręcznie, bojąc się zacząć rozmowę. Już spodziewał się tych wszystkich pytań jak jest powiązany z mafią. Pewnie doszło by nawet do rozmowy co robił na miejscu tego dnia, gdy Kazuichi zobaczył morderstwo na własne oczy.

- Co się stało? - Westchnął różowowłosy i starał usiąść do pionu.

Ból głowy jednak mu trochę to uniemożliwiał. Upadł ponownie na ławkę i złapał się za czoło, masując je powoli.

- No wiesz... - Blondyn nie wiedział do końca jak ma przekazać mu tą informację - Byliśmy w klubie... I...

- Czy ja zemdlałem? - Spekulował chłopak patrząc niezrozumiałym wzrokiem na blondyna - Boże, ale miałem dziiiiwny sen... śniło mi się że byłeś jakimś potężnym mafiozą! - Zaśmiał się niezręcznie.

- Zaraz co? - Kuzuryuu próbował ustalić czy Souda się zgrywa, czy faktycznie nie wie co się wydarzyło.

Przecież nokaut przez Peko nie mógł mu aż tak zaburzyć pamięci. Ale na sam fakt, że mechanik może nie pamiętać co się wydarzyło, poczuł ogromną ulgę.

- No faktycznie mi się śniło! I Pekoyama także tam była! Nie wiem czemu, przecież wy zupełnie nie pasujecie na mafię! Chyba gdzieś musiałem odpłynąć - Ciągnął dalej opowiadania - Ty jedynie przecież w gębie jesteś mocny - Dociął mu po przyjacielsku.

Młody gangster na te słowa westchnął z ulgi.

- Masz rację... Odpłynąłeś totalnie - Klepnął chłopaka w plecy.

Kazuichi przetarł oczy i spojrzał w końcu poprawnie na przyjaciela.

- No to.. Gdzie ja... ten? - Podrapał się po głowie w zastanowieniu.

Fuyuhiko postanowił popłynąć z fantazją. Co jak co, ale kłamać umiał.

- Prawdopodobnie tak się zapatrzyłeś na Sonię, że wpadłeś w jakiegoś pierdolonego gościa i dał ci łomot niedaleko toalety. Gdyby nie informacja od ochrony przy barze, to bym... cię nie znalazł tak łatwo - To ostatnie powiedział z prawdą.

- Łomot? O czym ty... - Po chwili spojrzał na swój okrwawiony rękaw - ŁOOOOO JEZU! Al-Ale... Kiedy?! - chwycił się za rękę, jakby otrzymał mega poważną ranę.

Chłopak o złotych oczach złapał go za te ramie spokojnie i podciągnął rękaw.

- Nie ma co się przejmować...Sprawdzałem, ale nic tam nie masz. Wygląda na to, że to nie twoja krew, tylko raczej tamtego gościa. Ugryzłeś go czy jak? - Starał się zaśmiać, by ukryć oczywiste kłamstwo - Ostre masz te ząbki.

Kazuichi burknął na tę uwagę. Ale szybko pokręcił głową z uczuciem spokoju.

- Uuuuf... Chociaż tyle - Souda odetchnął z ogromnym uczuciem ulgi - Ale szkoda mi koszuli - Popatrzył na porwany i w różowej zaschniętej mazi materiał.

- No cóż, twoja wina... - Prychnął kpiąco.

W sumie tak było. Mógł nie lekceważyć wcześniej jego ostrzeżenia. Mafia jest wszędzie, a w takich klubach to po prostu plaga.

- Ale... dzięki stary. Nie zostawiłeś mnie tam, by coś mi się stało gorszego - Kazuichi zaczął bawić się palcami niepewnie, jakby próbował zatuszować swoje myśli.

Kuzuryuu spojrzał na niego niepewnie. Już sam nie był pewien co siedzi w głowie tego różowego stalkera.

- Jasne stary. Szkoda by było zakończyć tak nasz męski wypad. No i Sonia zdawała się być zadowolona, czyż nie? - Zagadnął go pocieszająco - Taki był w końcu twój cel?

Kazuichi się podrapał po głowie, zawstydzony, że sam tego nie wiedział.

- W sumie nie mam pojęcia. Jakoś było tak... że z tobą bawiłem się świetnie i nawet jakoś nie przejmowałem się tego wieczora Sonią. - Sam się zdziwił na wydźwięk tego zdania - W sumie pierwszy raz od długiego czasu nie myślałem o... tamtym wydarzeniu. Nigdy nie miałem z kim tak wyskoczyć się spotkać... Tak po prostu, wiesz? - Mechanik wyznał szczerze co naprawdę myślał.

- Co ci się tak zebrało na wyznania? - Zaśmiał się blondyn - Powinieneś układać takie długie treści dla Sonii pod balkonem. Może wtedy będzie twoja - Starał się powstrzymać śmiech.

Ale... on czuł szczerze podobnie. Jego jedyną przyjaciółką była Peko, ale to nie była przyjaźń z wyboru. Znaczy, uwielbiał ją. Ale szczerze co innego samemu się z kimś zaprzyjaźnić. Mimo że czuł że nigdy tego nie potrzebował. I dzisiejszy wieczór był... spoko. No oprócz tej sytuacji ratunkowej.

- Taaa... Tak jakoś... - Zrobił długi wydech po tej wypowiedzi - Chyba po prostu cieszę się, że mnie nie zostawiłeś.

- Jasne stary. Ty zrobiłeś to samo w wakacje... Pamiętasz? - Przypomniał sobie moment ich pierwszego spotkania.

Wtedy to on zemdlał. A ten drugi go nie zostawił. W sumie wtedy też miał na sobie nie swoją krew. Ironia? Przeznaczenie? Czy zbieg okoliczności?

Tak czy siak, tylko dzięki temu się poznali, bo wtedy by nawet się nie skojarzyli w szkole. A to, że Peko by ich przedstawiła mogło być mało prawdopodobne, jeśli Fuyuhiko by sobie tego nie życzył.

- A no fakt - Souda uśmiechnął się do kumpla, po czym spojrzał w ciemne nocne niebo - Chyba już pora by wracać do domu, nie sądzisz? Wiesz... Po tym... nokaucie jestem trochę padnięty...

- Odprowadzę cię. - Od razu zapewnił Fuyuhiko.

Sam się zdziwił jak szybko odpowiedział.

- W sumie jakbyś mógł... To by mi ulżyło - Podrapał się po szyi niezręcznie i wstał z ławki, lekko się kołysząc.

Tak w ciszy ruszyli przed siebie. Chyba każdy na ile mógł, się wygadał.

Noc była niezbyt piękna, było mnóstwo chmur, księżyc był ledwo widoczny i zaczął panować chłód, który lekko przeszył obydwu chłopaków. Ale pod jej osłoną czuli się jakoś bezpiecznie.

Kazuichi długo zastanawiał się jednak nad jedną sprawą, której nie wyznał swojemu towarzyszowi.

Sam wiedział, że to on zaczął brnąć w te kłamstwo. Z tym rzekomym zemdleniem. Czuł, że coś jest większego za tym wszystkim; czegoś czego sam nie mógł pojąć, bo w sumie on to on. Idiota.

Ale postanowił że nie będzie odkrywał wszystkich kart. Może ze strachu? Może z poczucia że czymś jego kumpel ryzykuje? Albo dlatego, żeby zapomnieć?

Ale postanowił udawać, że naprawdę nic nie pamięta o tym jak chcieli go dopaść i o tym jak jego przyjaciel uratował go.

Nie rozumiał z tego większości.

Ale ufał Hiko.

KuzuSouda "WMIESZANI" ~ Kuzuryuu x SoudaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz