Draco Malfoy siedział w pokoju wspólnym ślizgonów wpatrzony w kominek. Pogrążał się gnębiących go wyrzutach sumienia, nigdy nie czuł że jest zły. Ale wiedział od małego, że prędzej czy później i tak będzie musiał wybrać stronę po której będzie stał, gdyby nie rodzice już dawno by się ukrył gdzieś z daleka od wszystkich problemów, wojny, czy planów. Zastanawiał się czy zrobił dobrze narażając na to szlame, dziewczyna była mu obojętna w każdym możliwym stopniu jednak była dość... Intrygująca.
- O czym tak myślisz przystojniaku? - zapytała Pansy dosiadając się
- Niczym takim, po prostu sobie siedzę
- Draaaco przecież widać, że ciebie coś gnębi. Jeśli chcesz to hm mogę pozbyć się twoich wszystkich problemów....
- Nic mnie nie męczy, i nie dzięki twoje pozbywanie się problemów. Mam ciekawsze rzeczy do roboty, dzięki że mi o nich przypomniałeś.
Chłopak wstał i poszedł do pokoju życzeń, żeby naprawić szafkę zniknięć. Nie chciał żeby Voldemort go zabił, ale jednocześnie nie chciał zabijać dyrektora. Nie wiedział co ma robić, czuł się zagubiony. Szedł korytarzami trzymając w ręku całe jabłko, kiedy usłyszał za sobą kroki przyspieszył tępo a następnie wybrał dłuższą drogę, aby w razie czego zmylić jeśli ktokolwiek by go śledził. Kiedy w końcu znalazł się w pokoju życzeń odnalazł szafkę zniknięć, otworzył i włożył jabłko. Kilka razy rzucał zaklęcia ale nic się nie działo, zirytowany usiadł na pobliskim krześle żeby zebrać myśli jednak usłyszał otwierające się drzwi.
- Kto tu jest?! - palnął niewiele myśląc zamiast się ukryć
- Draco?
- Granger? Co ty tutaj robisz?
- Szłam za tobą, domyśliłam się kiedy zmieniłeś drogę, że tutaj przyjedziesz.
- Idź sobie, przeszkadasz mi - odezwał się czując lekką panikę gdy zobaczył brązową czuprynę wyłaniającą się zza zakrętu
- Wiem już wszytko. Wiem co porobujesz zorbić.
Chłopak zamarł, czekał jak dokończy, jak wybiegnie z pomieszczenia i go wyda, czekał kiedy wyciągnie różdżkę i sama zakończy z nim sprawę. Jednak tak nie nie stało. Dziewczyna podeszła zachowując pewną odległość i czekała.
- Nie gap się tak na mnie tylko powiedz mi do cholery co masz na myśli i zrób to co chcesz zrobić.
- Zaklęcie które rzuciłeś na naszyjnik, miało zabić. Znalazłam jedną książkę w dziale ksiąg zakazanych i było w niej więcej uroków. Jednak zastanawiało mnie po co ci eliksir szczęścia, później znalazłam informację na temat szafki, dość nietypowej. I właśnie przed nią stoimy.
- Szafka zniknięć, próbuje ją naprawić - powiedział zrezygnowany - Nie mogę ci powiedzieć dlaczego.
- Czy..czy próbujesz zabić Harrego?
- Nie, Potter jak narazie jest bezpieczny nie martw się o to.
- Obiecujesz?
- Obiecuję
- Jeśli nic mu nie grozi, to kogo chcesz zabić
- Nie chce nikogo zabijać - westchnął - Zresztą to nie jest twój interes, zajmij się własnymi sprawami. Wsadź ten łeb do książek czy co to tam robisz.
- Nie będę mogła ci pomóc jeśli się nie dowiem
- W takim razie dam sobie radę sam - warknął
Dziewczyna zetknęła na jabłko które trzymał w ręku i szafę. Ostrożnie podeszła i wsadziła je do środka, zamknęła drzwi i odeszła kilka kroków dalej wyciągając różdżkę.
- Harmonia Nectere Passus - wyszeptała
- To nic nie da
- Sprawdź
Draco otworzył szafkę i nie mógł uwierzyć własnym oczom, owoc zniknął. Hermiona zamknęła ponownie drzwiczki szafki.
- Jak? - zapytał zdumiony
- Harmonia Nectere Passus
Kiedy drzwi zostały po raz kolejny otworzone owoc był nadgryziony. Brunetka spojrzała na ślizgona i bez słowa odwróciła się w kierunku drzwi powoli odchodząc.
- Musisz mi zaufać Malfoy, kogokolwiek masz zabić. Muszę to wiedzieć żeby móc w razie czego to odkręcić. - rzuciła przez ramię
- Dziękuję, Granger. Nie jestem pewny czy mogę ufać komukolwiek
Kilka minut później drzwi pokoju życzeń trzasnęły a ślizgon stał w ciszy która była nie do zniesienia. Może jednak było warto zaufać gryfonce?
CZYTASZ
Don't Say You Love Me | Darmione |
Fanfiction- Nadchodzi wojna! - krzyknęła Hermiona odwracając się do niego plecami - Nie mam zamiaru siedzieć i bezczynnie patrzeć jak moi przyjaciele giną. - A ja nie mam zamiaru patrzeć jak ty gniesz! - krzyknął Malfoy - Nie mogę ciebie stracić rozumiesz! ...